Mojżesz z peemem

Przemysław Kucharczak

|

GN 06/2009

publikacja 09.02.2009 15:16

Dzielni bracia Bielscy w filmie „Opór” biją Niemców, aż miło popatrzeć. W rzeczywistości żydowscy partyzanci prawie w ogóle nie walczyli z niemieckimi żołnierzami. Zajmowali się pijaństwem i rabowaniem okolicznych wiosek.

Mojżesz z peemem Kadr z fi lmu „Opór”. Głównego bohatera Tewje Bielskiego zagrał Daniel Craig fot. AGENCJA GAZETA/AP/KAREN BALLARD

Trudno zresztą mieć do nich pretensje o wyprawy do wsi po żywność, bo ratowali się w ten sposób przed śmiercią z głodu. Niestety, przynajmniej niektórzy żydowscy partyzanci zabierali tę żywność po bandycku, znęcając się nad mieszkańcami wiosek, gwałcąc przy okazji kobiety, a nawet dzieci.

Przemytnik rycerzem
„Opór” to hollywoodzki film, który trafił do polskich kin pod koniec stycznia. Głównego bohatera, Żyda Tewje Bielskiego, gra Daniel Craig, znany choćby z ostatniego filmu o Jamesie Bondzie. Akcja toczy się na polskich Kresach. Na rozkaz Niemców lokalna policja wyłapuje Żydów i dokonuje ich masakr. Dla ocalenia życia czterej bracia Bielscy uciekają do Puszczy Lipczańskiej, opisanej w filmie jako „Lipczanska Forest”. Spotykają tam innych uciekinierów. Najstarszy z braci, były przemytnik Tewje Bielski, postanawia wtedy bezinteresownie pomóc wszystkim potrzebującym. Tworzy dla nich obóz w Puszczy Nalibockiej. Uciekinierzy z gett przychodzą do niego całymi setkami. Są głodni. Tewje organizuje więc oddziały, które zdobędą żywność na okolicznych chłopach. Szlachetnie wygłasza jednak przy tym: „Będziemy brać tylko od tych, którzy mogą się podzielić. Mogą nas tropić jak zwierzęta, ale nie zrobią z nas zwierząt!”.

W filmie jest sugestia, że część podwładnych Bielskiego to banda oprychów. Jednak sam Tewje został przedstawiony jako krystalicznie szlachetny bohater. Czy rzeczywiście taki był? Znawca historii Kresów, prof. Krzysztof Jasiewicz z Instytutu Studiów Politycznych PAN, ma poważne wątpliwości. – Chodziły o nim pogłoski, że wyłudza od swoich ludzi złoto, za które rzekomo ma kupić broń, ale później tej broni nie dostarcza. Świadkowie twierdzili, że niektórzy Żydzi musieli się okupić kosztownościami, żeby Bielski przyjął ich do swojego obozu – mówi prof. Jasiewicz. – To zarzuty, które ciężko udowodnić. Jednak z całą pewnością Bielski nie cieszył się tak dobrą opinią, jaką przedstawia film „Opór” – dodaje.

Najście bandy
Bielski był za to skuteczny. Jego partyzanci dokonywali rekwizycji tak sprawnie, że obóz w puszczy dysponował w grudniu 1943 roku aż 200 tonami ziemniaków, 10 tonami warzyw, 5 tonami zboża, 3 tonami mięsa i toną kiełbasy. Wiadomo o tym ze sprawozdania samego Bielskiego. – Rozumiem, że partyzanci czasem grabili okoliczną ludność z konieczności życiowej. Ale nawet wtedy trzeba sobie postawić pytanie: za jaką cenę? Bo sam fakt, że muszę przeżyć, nie znaczy, że usprawiedliwione będzie każde moje działanie – uważa prof. Jasiewicz. – Nie zazdrościłbym chłopu, któremu partyzanci Bielskiego zabrali w tamtych warunkach świnię. To groziło śmiercią całej rodzinie tego chłopa, zwłaszcza że obowiązywały go też obowiązkowe dostawy dla Niemców – mówi. – Ale przecież polscy partyzanci Armii Krajowej też zaopatrywali się w żywność po wioskach – przypominamy. – Tak, jednak oddziały AK nie były oddziałami bandyckimi. AK płaciło za żywność, bo przecież otrzymywało na ten cel pieniądze z Zachodu – wyjaśnia profesor. – Jasne, że wojsko też czasem dokonuje rekwizycji na cywilach, ale według innego mechanizmu, wystawiając pokwitowania. A przy najściu zwykłej bandy, jak się pan wychyli, to pan po prostu dostanie kulkę. I na tym się skończy pańska prośba o pokwitowanie – mówi.

Żydzi, którzy kryli się w lasach, byli w strasznej sytuacji, bo nie mieli żadnego oparcia w okolicznej ludności. Akowców wspierali mieszkańcy polskich wiosek, partyzanci sowieccy znajdowali czasami szczerą pomoc w wioskach białoruskich. Chętnych do niesienia pomocy partyzantom żydowskim w kresowych wioskach nie było. Zwłaszcza że chłopi pamiętali Żydom ich zachowanie po wkroczeniu Sowietów na Kresy w 1939 roku. Większość Żydów poparła wtedy komunistów. Przez prawie dwa lata sowieckiej okupacji donosiciele narodowości żydowskiej denuncjowali polskich sąsiadów, których następnie Sowieci tysiącami wywozili do łagrów. Za krzywdy doznane od żydowskich współpracowników Sowietów chłopi winili nieraz wszystkich Żydów. – Tymczasem bez wsparcia ludności nie da się robić partyzantki. Gdyby pan przeniósł partyzantkę akowską do lasów w Korei, to ona tam bez wsparcia ludności szybko upadnie albo przerodzi się w grupę bandycką – mówi prof. Jasiewicz. – Przemiana w pospolitych bandytów groziła wszystkim oddziałom partyzanckim, jeśli nie było w nich dyscypliny i wysokiego morale. W Polsce zdarzało się to już po wojnie nawet grupom, które ze szlachetnych początkowo pobudek próbowały trwać w oporze przeciw komunistom – wyjaśnia.

Walka z chłopami
Największy cień na działalności partyzantów Bielskiego rzuca sprawa wydarzeń w polskiej wiosce Naliboki. Ktoś w 1943 roku zamordował tam 130 mężczyzn. Świadkowie widzieli wśród napastników partyzantów sowieckich wraz z partyzantami Bielskiego. Prawdopodobnie jednak samych braci Bielskich tam nie było. Śledztwo w sprawie tej masakry prowadzi dziś łódzki oddział IPN. Tewje uznawał zwierzchnictwo dowództwa sowieckiej partyzantki. Miał autonomię, ale wysyłał swoich ludzi do pomocy Sowietom, kryjącym się w tej samej Puszczy Nalibockiej. Partyzanci sowieccy, podobnie jak oddział Bielskiego, unikali walk z Niemcami. Czasami po wejściu do wioski zabijali żandarma albo napotkanego niemieckiego żołnierza. Potem wracali do lasu. Nie obchodziło ich, że Niemcy w zemście rozstrzelają wielu mieszkańców tej wioski. Armia Krajowa nigdy nie podejmowała tak bezsensownych działań, które w konsekwencji tylko szkodziły cywilom. W przeciwieństwie do partyzantów sowieckich i żydowskich, akowcy naprawdę walczyli z Niemcami. – Z akt, do których dotarłem, wyłania się dosyć patologiczny obraz sowieckich grup partyzanckich. Te grupy były notorycznie pijane. Dochodziło nawet do przypadków zapicia się na śmierć. U Bielskiego było podobnie – mówi prof. Jasiewicz.

Jakaś atmosfera zagrożenia „wewnętrznego” w żydowskim obozie jest w filmie pokazana. Padają zdania, że kobiety w obozie potrzebują ochrony mężczyzn. Wśród partyzantów są brutalne typy, które próbują zaprowadzić w obozie prawo silniejszego. Na szczęście zapobiega temu Tewje Bielski. W filmie wszyscy popijają bimber. Jednak Tewje, choć też pije, w żadnej scenie nie wygląda na nietrzeźwego. W rzeczywistości Bielski często bywał pijany. Po pijaku brał udział w krwawych porachunkach o władzę w obozie. W przeciwieństwie do zwykłych mieszkańców obozu otaczał się luksusami, miał też prywatny harem, złożony z przyjętych do obozu kobiet. Tymczasem film nie pokazuje go nawet jako postać skomplikowaną i trudną do jednoznacznej oceny, lecz jak antycznego bohatera. Pada nawet porównanie do Mojżesza.

Czołg w lesie
Najbardziej jednak film rozmija się z prawdą w scenach walk braci Bielskich z Niemcami. Partyzanci zdobywają w lesie nawet niemiecki... czołg. Można zrozumieć, że scenarzyści musieli tak dramatyczne sceny do filmu dołożyć, żeby dobrze się go oglądało. Jak inaczej widz mógłby poczuć podziw wobec Tewje Bielskiego, identyfikować się z nim? Twórcy filmu mają prawo do takich zabiegów. Nie powinni jednak wtedy umieszczać na ekranie na początku filmu dużego napisu: „Prawdziwa historia”, a pod koniec archiwalnych zdjęć bohaterów. W obozie Bielskich, nazywanym Jerozolimą, dożyło końca wojny 1200 Żydów. – Z pewnością nie wszyscy partyzanci Tewje Bielskiego byli złoczyńcami – podkreśla prof. Jasiewicz. – Jednak warto wiedzieć, że na wojnie rzadko coś jest tak czarno-białe, jak w amerykańskim filmie – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.