Bóg nie jest statystą

ks. Andrzej Jerie

|

GN 51/2008

publikacja 21.12.2008 18:50

Odwieczne normy zapisane na kamiennych tablicach Mojżesza już za pierwszym razem rozbiły się o ludzką obojętność. Ale Bóg się nie zniechęca. Cicho, ale konsekwentnie przemawia w ludzkich sumieniach. Czy można pokazać to w filmie?

Bóg nie jest statystą Beata Januchta, autorka pomysłu cyklu "dekalog po Dekalogu" ma nadzieję, że filmy nie podzielą losu pierwszych tablic Mojżesza fot. Adam Kenwa

Minęło 20 lat od powstania „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego. Pod koniec 1989 r., kiedy polska rzeczywistość zmieniała się w nieprzewidywalny dla nikogo sposób, telewizja publiczna emitowała pierwsze odcinki serialu, który na zawsze stał się symbolem naszego kina. Nie zapomnę nigdy długiej nocnej dyskusji, którą jako zbuntowany nastolatek toczyłem z moimi rodzicami po obejrzeniu „Dekalogu V”. Takie debaty rozgrzewały wtedy wiele polskich domów.

Po „Dekalogu”?
Po 20 latach młode pokolenie reżyserów, z pełną świadomością konieczności zmierzenia się z mitem wielkiego Kieślowskiego, postanowiło zrealizować nowy, tym razem dokumentalny dekalog. Nazwali go „dekalog… po Dekalogu”. Na pomysł, już wiele lat temu, wpadła Beata Januchta z wrocławskiego ośrodka TVP. – Po prostu w jakimś momencie dostrzegłam w przykazaniach gotowe tematy do filmów – mówi autorka pomysłu. – Ale przecież nie ma w tym nic nowego. Artyści od wieków zmagali się z nimi nie tylko we własnym życiu, ale także w swej twórczości.

Januchta do współpracy zaprosiła zdolnych twórców młodego pokolenia. Spośród kilkudziesięciu scenariuszy wybrała pomysły, które wzajemnie się uzupełniają. Jednak nie ma tu ciągłości akcji, wspólnych miejsc i postaci. Filmy pokazują różne sposoby patrzenia na świat i różnych bohaterów. Jest uniwersytecki wykładowca, który szuka odpowiedzi na pytanie, kim jest i czy warto być wiernym („Pierwsze”), ale też nawrócony złodziej, który próbuje ułożyć sobie na nowo życie, rozdając chleb („Siódme”). Historia dziecka, które przygotowuje się do Pierwszej Komunii („Trzecie”), sąsiaduje z opowieścią o 50-letnim psychiatrze, który zmagając się z zaborczą matką, po raz pierwszy odkrywa w swoim życiu miłość („Czwarte”).

Filmy tworzą niezwykłą mozaikę polskiej rzeczywistości początku XXI wieku. Jedną z ciekawszych metafor tej rzeczywistości jest karuzela, która pojawia się na początku pierwszego odcinka. – Kolorowa karuzela naszego świata kręci się coraz szybciej – twierdzi B. Januchta. – Istny kalejdoskop doznań i kaskada pragnień.

Zlewają się barwy, rozmywają kontury, rozciągają się kryteria, rozpływają wartości. Nie ma czasu na refleksję, na chwilę zadumy. Często mam wrażenie, że żyjemy w duchowej pustce. Ludzie są coraz bardziej samotni i zagubieni. Czasem dopiero na skutek jakiegoś zbiegu okoliczności nagle zdają sobie sprawę, że kręcą się w kółko, że nie realizują tego, czego naprawdę pragną, że żyją w emocjonalnej pustce – mówi autorka pomysłu cyklu.

Pełnia życia
Czy wszystkie filmy kręcą się wokół zagubienia i dezorientacji? Chyba jednak nie. Bohater piątego odcinka, śmiertelnie chory Marcin, który doświadcza niezwykle ofiarnej miłości opiekującej się nim kobiety Ani, wypowiada przejmujące zdanie: „Wcześniej życie mnie nudziło, a teraz wreszcie żyję pełnią życia”. – Usłyszeć coś takiego to był dla mnie szok – mówi autorka opowieści o Marcinie i Ani, Ewa Świecińska.

– Ja cały czas myślę, że czekam na coś innego, lepszego, a ten człowiek żył tym, co miał. Może ostateczne cierpienie w zderzeniu ze śmiercią daje inne patrzenie? Może już wtedy nie poddaje się w wątpliwość Dekalogu, bo to jest ostatnia deska ratunku? – zastanawia się autorka „Piątego”. Jednak także o bohaterach pozostałych odcinków nie można powiedzieć, że kwestionują Dekalog.

Może raczej zmagają się z nim i boleśnie na własnej skórze stwierdzają, że się pogubili. W filmie kolejną ważną metaforą jest lustro w windzie, które pojawia się w czołówce. – „dekalog… po Dekalogu” to jakby takie trochę zakurzone i porysowane lustro windy w bloku codzienności, w którym relacje między dobrem i złem są niejasne, nieostre. Jak odbicie każdej z naszych twarzy, każdej z naszych codziennych masek – mówi B. Januchta.

Autorzy twierdzą, że nie chcą widzowi prawić kazań, ale pokazywać prawdziwe, wzięte z życia historie. – Nie można nawet powiedzieć, że te filmy są o grzechach – twierdzi autorka. – One opowiadają o codziennej tęsknocie, o dojmującej samotności w świecie wiary i uczuć, o poszukiwaniu Boga. Owszem, mówią też o zwątpieniu, ale takim, które nie oznacza „braku”, lecz taką ludzką słabość wiary. One po prostu opowiadają o zwykłym człowieku, który pyta i który błądzi.

Historie otwarte
W wielu wypadkach autorzy filmowych opowieści towarzyszyli swoim bohaterom w ważnych życiowych wyborach, nie wiedząc, jak opowiadane wydarzenia się skończą. Tak jest w odcinku szóstym, opowiadającym historię s. Judyty, która po 20 latach życia w klasztorze prosi o możliwość spędzenia kilku miesięcy w „świeckim świecie” i podjęcia życiowej decyzji: pozostać zakonnicą, czy rozpocząć nowy etap życia. Tak też jest w przypadku „Ósmego”, filmu, który pokazuje powtórny proces skazanego na podstawie poszlak za morderstwo autora książki „Amok”. Jaki będzie wyrok, kto jest winny? Do ostatniej chwili wszystko może się zdarzyć. Dlatego te filmy nie mają jakiejś z góry założonej tezy. Mają za to ambicję opisywać rzeczywistość, w której żyjemy, przez pryzmat przypadków zwykłych ludzi.

Co je łączy? Poza punktem wyjścia, którym są normy moralne, elementem łączącym wszystkie pokazane w cyklu historie jest dramatyczne poszukiwanie miłości. – Bohaterowie są bardzo różni, ale to, co ich łączy, to właśnie poszukiwanie – przyznaje Januchta. – Zaczynają mieć problemy z Dekalogiem, kiedy w relacjach z innymi ludźmi nie znajdują miłości.

Bezdomni
Bo to właśnie miłość jest naturalnym środowiskiem człowieka. Jest jakby jego domem. Bez miłości człowiek staje się bezdomny. Ida, córka głównego bohatera pierwszego odcinka, mówi w pewnym momencie do swojego ojca: „Ty jesteś bezdomny”. Tak, bo tata wyprowadził się z domu i mieszka w hotelu asystenta. Wiele razy zmieniał swoje życie. Po czterech latach zostawił seminarium dla kobiety, założył z nią rodzinę, ale zostawił ją dla innej. Teraz znowu jest sam. Między pracą na uczelni, zabawą, przesadną troską o własny wygląd, patrzy mu w oczy odbite w lustrze pytanie: po co? Szukając odpowiedzi, wraca do seminarium i tam od swojego przyjaciela ks. Adama słyszy, że Bóg na niego nie czeka. „Bóg nie jest statystą. Biega, krąży dokoła ciebie”. Czy na siebie wpadną? Wszystko zostaje otwarte. Nie ma prostej odpowiedzi. Zostają pytania. Głęboko wierzę, że nie pozostają bez odpowiedzi, bo najważniejszy Bohater tego dokumentu, jakim jest nasze życie, chociaż niewidoczny… nie jest nigdy statystą.

Cykl dokumentalny „dekalog… po Dekalogu”; pomysł cyklu Beata Januchta; reżyserzy kolejnych odcinków: Beata Hyży-Człopińska, Maciej Cuske, Marcin Koszałka, Ewa Świecińska, Piotr Jaworski, Beata Bugajska, Robert Różycki, Jan Sosiński i Beata Januchta. Emisja od 22 grudnia w każdy poniedziałek o 23.30 w TVP2

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.