Filmy rosyjskie rzadko goszczą w polskich kinach. Dlatego warto zwrócić uwagę na „Wyspę”, która właśnie trafiła na ekrany.
Religijny dramat Pawła Łungina rozgrywa się na położonej na krańcu świata skalistej wyspie zamieszkanej przez mnichów fot. foto 35mm
Okazuje się, że mimo komercjalizacji w Rosji powstają filmy nawiązujące do najlepszych dokonań Andrzeja Tarkowskiego czy Łarisy Szepitko, autorki znakomitego „Wniebowstąpienia”. Chociaż osadzone w rosyjskiej czy radzieckiej jeszcze rzeczywistości, dotykają problemów uniwersalnych. Stąd wziął się sukces „Powrotu” Zwiagincewa i „Ojca” Iwana Sołowowa.
Żywot ojca Anatolija
„Wyspa” Pawła Łungina bezpośrednio dotyka problemów wiary, to film religijny. I co ważne – film znakomicie zrobiony. Akcja rozgrywa się w latach 70. w Związku Radzieckim, ale w prologu powraca do wydarzenia z czasów II wojny światowej. Barka z węglem zostaje zatrzymana przez niemiecki kuter, a jego załoga trafia w ręce Niemców. Dowódca kutra zmusza Anatolija, jednego z marynarzy, do zabicia swojego przełożonego. Anatolij strzela do towarzysza, by ocalić życie. Po zatonięciu barki trafia na wysepkę zamieszkaną przez mnichów, którzy się nim opiekują. Kiedy wraca do zdrowia, postanawia pozo-stać w klasztorze na zawsze. Po tym krótkim wstępie przenosimy się z lata 70. W klasztorze zgodnie w wielowiekową tradycją dalej żyją mnisi, a wśród ojciec Anatolij. Pracuje w klasztornej kotłowni i modli się o zmiłowanie. Niektórzy z zakonników ze względu na jego ekscentryczne zachowanie uważają go za szaleńca. Nie przestrzega reguły, zawsze się spóźnia, a nawet pije z gośćmi herbatę, do tego słodzoną. Ojciec Anatolij cieszy się natomiast ogromnym autorytetem wśród odwiedzających położony na krańcu świata klasztor. Przyjeżdżają tu właśnie dla niego. Szukają pomocy duchowej i uzdrowienia. Jak dziewczyna, która zastanawia się nad usunięciem ciąży.
Bóg jest. To oczywiste!
Film Łungina nie jest filmem o poszukiwaniu wiary w zgiełku współczesnego świata. Anatolij i inni bohaterowie „Wyspy” wiedzą, że Bóg jest. To raczej film o tym, co daje nam wiara i gdzie szukać rozwiązania naszych problemów. Nie ma wątpliwości, że Anatolij, ten „święty starzec”, popełnił zbrodnię. Pod koniec filmu staje twarzą w twarz ze swoją ofiarą. Za to, co zrobił, pokutuje przez resztę życia, pokonując długą drogę do przebaczenia, możliwą tylko dzięki wierze. W roli ojca Anatolija wystąpił Piotr Mamonow. To bardzo ciekawa postać. Urodzony w 1951 roku Mamonow jest aktorem, piosenkarzem, cieszył się uznaniem jako lider i autor tekstów kultowego zespołu rockowego „Zwuki Mu”. Był jednym z nielicznych muzyków rockowych z byłego ZSRR, który zyskał uznanie za granicą, gdzie pod koniec lat 80. współpracował m.in. z Brianem Eno. W latach 90. nawrócił się na prawosławie i zrezygnował z muzyki rockowej. Od 10 lat mieszka na wsi, 55 km od Moskwy. W 2004 r. wrócił do filmu. Występuje też w wystawianych przez siebie jednoosobowych sztukach. – Razem na Morzu Białym doświadczyliśmy pewnego rodzaju wyjątkowego przeżycia – mówił reżyser Paweł Łungin, wspominając współpracę z Mamonowem na planie. – Piotr Mamonow mówił później, że zmienił się po odegraniu swojej roli w filmie i że poczuł oświeconą ciszę. Jego teatralne występy bywają bardzo skrajne, ale on sam jest człowiekiem oddanym Kościołowi i głęboko wierzącym.
Wyspa - reż. Paweł Łungin, wyk.: Piotr Mamonow, Viktor Sukhorukov, Dmitri Dyuzhev, Yuri Kuznetsov; Rosja 2006
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.