Domowa lustracja

Edward Kabiesz

|

GN 39/2008

publikacja 30.09.2008 11:53

O lustracji i rodzinnych tragediach z Michałem Rosą, autorem filmu „Rysa”, rozmawia Edward Kabiesz

Domowa lustracja Michał Rosa (w środku) na planie filmu fot. Film polski

Edward Kabiesz: Czy historia przedstawiona w filmie wydarzyła się naprawdę?
Michał Rosa: – Jedenaście lat temu usłyszałem o podobnej, która miała miejsce w Niemczech. To był tylko ślad pewnych faktów odkrytych w Instytucie Gaucka. Tam sytuacja wyglądała chyba odwrotnie, bo to kobieta weszła do domu swojego męża, żeby go inwigilować.

W Polsce też zdarzały się podobne historie.
– Życie wyprzedziło moją wiedzę na ten temat. Można się było domyślać, że takie rzeczy istnieją. Ale wtedy jeszcze nie znałem takich faktów. Scenariusz filmu powstał w 1997 roku.

Czy Pana film uderza w ideę IV Rzeczpospolitej, jak twierdzą niektórzy?
– Ten obraz z pewnością nie jest filmem przeciwko lustracji. Film powinien być odbierany na kilku poziomach. Jeżeli chodzi o poziom polityczny, to zawsze miałem poczucie, że archiwa winny zostać otwarte w roku 1989. Ta sprawa została zaniedbana. Do dzisiaj uważam, że należy otworzyć wszystkie archiwa. Na poziomie rodziny, niezależnie od tego, czy ktoś mniej lub bardziej nagrzeszył w przeszłości, to zawsze będzie dramat.

Po trzydziestu latach szczęśliwego małżeństwa dokonana w przeszłości podłość niszczy ich wspólne życie. Czy to nie okrutne?
– Spadek po świecie, w którym żyli ci ludzie, jest okrutny. Ta sprawa jest ściśle związana z czasem historycznym, w którym żyli bohaterowie filmu. Próbowałem znaleźć jakieś psychologiczne rozwiązania, które dawałyby nadzieję. Zastanawiałem się, co można byłoby w tej sytuacji zrobić? Jan to człowiek, który nagrzeszył, a później się tego wyparł. Kiedy zostaje nagle gwałtownie zaatakowany przeszłością, czuje się na tyle upokorzony, że strasznie trudno mu się przyznać do tego, co zrobił. Z drugiej strony jego żona, która bardzo go kocha, chciałaby wybaczyć, pomóc. Psychicznie jest na to gotowa, ale jej fizyczność nie zgadza się, by z takim człowiekiem przebywać. Znam takich ludzi. Dodatkowo straszną sprawą jest samotność tej kobiety. Nie mówi o tym nikomu. Męczy się z tym sama i to ją rozbija.

Na początku próbuje dojść do prawdy sama.
– Bardzo szybko dochodzi do bardzo niepewnych, śladowych informacji. Przecież po tylu latach wspólnego życia oboje znają się bardzo dobrze, próbuje to sobie wszystko ułożyć. Posklejać obecne życie i to pęknięcie gdzieś na samym początku. I nie potrafi.

Jan z kolei nie może przyznać się do podłości. Może uważa, jak wielu innych, że nic się nie stało?
– Nie chcę tego uogólniać. Mamy do czynienia z różnymi draniami, ale też z ludźmi, którzy trochę nagrzeszyli. Według mnie, powinniśmy to wszystko stopniować. Jan to człowiek, który bardziej nagrzeszył, niż jest draniem, bo gdyby był draniem, to nie chciałbym o nim robić filmu.

Z filmu wynika, że kiedy jego żona zajmowała się własną karierą, mąż-agent opiekował się dziećmi i domem.
– Prawdopodobnie zadziałał mechanizm związany z tą jego grzesznością. On wycofał się w którymś momencie do domu, bo miał poczucie winy. Żaden człowiek nie chce przez całe życie być świnią, chciałby też zrobić coś czystego. Zrobić coś, by swój grzech odkupić.

Jest Pan za otwarciem archiwów. Czy wtedy nie dojdzie do wielu podobnych sytuacji, o jakich opowiada Pan w filmie? Czy prawda nas oczyści?
– To proszę sobie wyobrazić odwrotną sytuację. Palimy wszystkie archiwa. Naszą pamięć historyczną. Jestem przekonany, że w tych archiwach zdarzają się, powtarzam, zdarzają, a nie są wyłącznie, rzeczy naciągane. Ale to ułamek procenta. Ale to przecież jest nasza pamięć. Działania pośrednie są nieskuteczne. Informacje i tak wyciekają. Dlaczego ograniczać dostęp do archiwów i pokazywać tylko fragment prawdy? Z dwojga złego wiedząc nawet, jakie to będzie rodziło konsekwencje, jestem za otwarciem tych archiwów.

Rysa
Nagrodzona na Festiwalu w Gdyni za scenariusz „Rysa” Michała Rosy to film podejmujący temat lustracji, a właściwie jej skutków. Joanna i Jan są małżeństwem z trzydziestoletnim stażem. W czasie urodzin Joanna odkrywa wśród pozostawionych przez gości prezentów kasetę z nagraniem programu telewizyjnego. Jeden z uczestników programu, historyk zajmujący się badaniami działalności SB, ujawnia, że jej mąż jako młody człowiek współpracował z bezpieką. Wkradł się w łaski jej rodziny i ożenił z Joanną, by inwigilować jej ojca. Początkowo Joanna nie wierzy tym rewelacjom, bo dowody są nikłe. Wkrótce zmienia zdanie, a małżeńskie szczęście odchodzi w przeszłość. Film właśnie wszedł na nasze ekrany

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.