Zanim nadejdzie świt

Edward Kabiesz

|

GN 34/2008

publikacja 22.08.2008 04:49

W kinach na świecie rekordy oglądalności bije „Mroczny rycerz” – kolejny film cyklu z Batmanem

Zanim nadejdzie świt Czy okrutny szantaż Jokera zmusi Batmana do ujawnienia przed mieszkańcami Gotham własnej tożsamości? Fot. 2008 Warner Bros. Entertainment Inc.

Christopher Nolan tchnął nowe życie w ograny, wydawałoby się, schemat, z powodzeniem łącząc kino rozrywkowe z poważniejszą refleksją. Niesamowity sukces komercyjny „Mrocznego rycerza” świadczy o tym, że kino potrzebuje bohaterów. Ale nie takich, którzy dokonują na ekranie ludobójstwa, powalając pięścią czy bronią zastępy wrogów, sami nie ponosząc żadnej szkody. Tego rodzaju filmów, w których wszystko jest przewidywalne, powstało i powstaje mnóstwo. Nawet najsłynniejsze filmowe ikony popkultury w rodzaju Supermana, mimo usiłowań twórców, by wlać w nich jakąś nową energię, w ostatnim czasie ponosiły klęskę. Dzięki Christopherowi Nolanowi, reżyserowi dwóch ostatnich filmów cyklu, Batman wyszedł zwycięsko z tej rywalizacji.

Skąd się wziął Batman
Trzy lata temu Nolan nakręcił obraz „Batman – Początek”. Cofając się w czasie do okresu młodości człowieka nietoperza, opowiedział o traumatycznych przeżyciach bohatera i wydarzeniach, które sprawiły, że Bruce Wayne pojawił się w Gotham City jako walczący z siłami zła Rycerz Ciemności. Już w tym filmie zwracało uwagę osadzenie opowieści w pokazywanej bardziej realistycznie rzeczywistości. W stosunku do wcześniejszych filmów cyklu zaskakiwał wysiłek włożony w logiczne wytłumaczenie działań bohatera, a nawet każdego urządzenia, które mu służy w filmie. W najnowszym Batmanie, mimo spektakularnych efektów specjalnych i widowiskowych sekwencji, urealistycznienie wydarzeń, a przede wszystkim postaci i ich charakterów, idzie jeszcze dalej. I stąd wziął się kolosalny sukces tego filmu.

W „Mrocznym rycerzu” Batman usiłuje ostatecznie rozprawić się z zorganizowaną przestępczością w mieście. Wraz z policją uderza w najczulszy punkt, czyli banki będące pralnią brudnych pieniędzy. Jednocześnie do akcji wkracza Harvey Dent, nowy prokurator okręgowy, który również chce rozprawić się z przestępcami, tyle że zgodnie z prawem. Sukcesy akcji sprawiają, że gangsterzy zostają postawieni pod ścianą. I wtedy do akcji wkracza nieznany nikomu Joker. Terroryzuje i zmusza przestępców do przyjęcia swoich usług. Obiecuje, że za słoną opłatą uratuje ich fortuny, ale tak naprawdę nie chodzi mu o pieniądze.

Joker, czyli Zły
Batman, Dent i Joker to kluczowe postaci filmu. Relacje między nimi, to, co dzieje się w ich głowach, są dla widza o wiele bardziej interesujące niż błyskotliwie zrealizowane sceny pościgów samochodowych ulicami Gotham City. To nie jakieś poruszane sznurkami marionetki, ale postaci z krwi i kości. Takim też jest Joker w interpretacji zmarłego niedawno Heatha Ledgera. W filmie Nolana Joker to nie żart. Ani też błaznujący fantastyczny klaun, jakiego zagrał Jack Nicholson w nakręconym w 1989 roku „Batmanie” Tima Burtona. W „Mrocznym rycerzu” spoza ucharakteryzowanej na biało i okaleczonej wiecznym uśmiechem twarzy Jokera wyłania się oblicze totalnego zła.

To właśnie Joker, a nie kierujący się w pogoni za fortuną racjonalnymi przynajmniej przesłankami gangsterzy, jest największym zagrożeniem dla społeczności Gotham City i Batmana. Jokera nie da się zrozumieć, reprezentuje odwieczne, irracjonalne zło, trudno znaleźć motywację dla jego działań. Wiemy tylko, że jego celem jest destrukcja, sam siebie nazywa „agentem chaosu”. „Są ludzie, którzy chcą tylko widzieć, jak świat płonie” – mówi o nim Albert, opiekun i przyjaciel Wayne’a-Batmana. Z szatańską przebiegłością dąży do zniszczenia wszelkich zasad społecznego współżycia. Jego pycha jest tak wielka, że nie wątpi w sukces okrutnego „eksperymentu społecznego”, jaki przeprowadza na mieszkańcach Gotham City.

Najbardziej mroczny Batman
Joker z „Mrocznego rycerza” przypomina inną, równie głośną filmową postać. To maniakalny zabójca z głośnego filmu „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coenów. Ale „Mroczny rycerz” Nolana daleki jest od nihilistycznego przesłania tamtego filmu. Z pewnością jest najbardziej mrocznym filmem cyklu o Batmanie. „Noc jest najciemniejsza przed świtem. Ale zapewniam was, że świt nadchodzi” – mówi prokurator Harvey Dent przerażonym mieszkańcom Gotham City, którym wydaje się, że jeszcze trochę i zło zatriumfuje. I nie myli się. Świt nadejdzie, chociaż cena zwycięstwa będzie bardzo wysoka. Najwyższą zapłacą ci, którzy poświęcili się dla innych. Jak Batman.

Mroczny rycerz; reż. Christopher Nolan; wyk.: Christian Bale, Heath Ledger, Aaron Eckhart, Maggie Gyllenhaal, Gary Oldman; USA 2008

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.