Skok na Jasną Górę

Edward Kabiesz

|

GN 29/2008

publikacja 28.07.2008 17:27

Sztuka opowiada niezwykłą historię uwolnienia aresztowanej przez władze PRL peregrynującej po Polsce kopii cudownego obrazu MB Częstochowskiej.

Skok na Jasną Górę Scena wyprowadzenia "ukradzionego" obrazu z plebanii w Radomiu. Obraz niosą Olgierd Łukaszewicz (prymas Wyszyński) i Andrzej Chyra (kard. Wojtyła) fot. R. Koszowski

Po sześciu latach obraz pojawił się publicznie 18 czerwca 1972 r. Wraz ze wspólnikami uwolnił go z klasztoru na Jasnej Górze ks. Józef Wójcik. Właśnie trwają zdjęcia do spektaklu przedstawiającego tę historię. Przedstawienie według własnego scenariusza reżyseruje Paweł Woldan.

Sutanna od Barcisia
Zdjęcia kręcone są m.in. w Radomiu, w miejscu, gdzie rozgrywały się wydarzenia. Miejscem akcji jest plebania parafii Opieki NMP, gdzie mieszkał wtedy bohater spektaklu. Obserwujemy realizowanie scen we wnętrzach i na podwórzu plebanii. Ekipa przygotowuje sprzęt, większość aktorów już przebrała się w kostiumy. Za garderobę służą pomieszczenia plebanii, a kostiumy to przede wszystkim kapłańskie sutanny. Mariana Opanię, który występuje w roli ówczesnego proboszcza parafii – ks. Wojciecha Staromłyńskiego, spotykamy jeszcze „po cywilu”. – To mój pierwszy dzień zdjęciowy na planie. Kostium, czyli sutanna na mnie nie „leżała”. Czekam na nią – tłumaczy. – Moim przekleństwem jest traktowanie mnie jako osoby dość mikrej postury. I zwykle kostiumolożki proponują mi kostium szyty na Artura Barcisia. Trochę jednak różnię się od niego – śmieje się aktor. Marian Opania w roli księdza występuje po raz pierwszy. – To mój debiut w roli duchownego. Nie jest to postać wiodąca. Raczej, jeżeli można tak to nazwać, służebna. Gram prawdziwego człowieka, ale przygotowanie do roli wygląda tak jak do każdej innej – mówi. Z nieba leje się żar. Rozpoczynają się zdjęcia, każda scena wymaga kilkakrotnych dubli.

Historia niekombatancka
W przerwie, kiedy ekipa przygotowuje się do następnej sceny, prosimy o chwilę rozmowy Pawła Woldana. – Scenariusz oparłem na historii ks. Józefa Wójcika, który w 1972 r. wykradł obraz aresztowany przez komunistów. Paulinom zagrożono zamknięciem dwóch klasztorów, jeśli wydadzą kopie nawiedzenia. Dziesięć lat temu robiłem film dokumentalny o ks. Wójciku, który lata 60. przesiedział w więzieniach. Zaraz po święceniach upomniał się o krzyże zdejmowane z klas szkolnych – mówi reżyser. Swoje ostatnie przedstawienie w Teatrze Telewizji Woldan zrealizował w 1995 r. W 2005 r. wyreżyserował spektakl „Góra Góry” do scenariusza Piotra Wojciechowskiego i Marka Millera. – Miał dobrą oglądalność i kiedy zaproponowano mi kolejną realizację, pomyślałem, że powinna to być historia ks. Wójcika. Myślę, że zapomnieliśmy o takich prostych cnotach jak od-waga, honor, a nawet fantazja. Sam kard. Wojtyła zwrócił się po „akcji” do ks. Wójcika: „Drogi księże Józefie, odważnym fantazja sprzyja”. A poza tym jest to historia prawie sowizdrzalska, niekombatancka, niepatetyczna, a jednocześnie sensacyjna. Ks. Wójcik nie robił tego dla bohaterstwa. Całe jego kapłańskie życie jest zawierzeniem Matce Bożej. Był rekordzistą pod względem otrzymanych wyroków i pobytów w więzieniu za obronę jedności Kościoła. Dlatego Prymas witał go często słowami „Witaj księże Józefie, umiłowany przez władzę ludową”.

Czarna limuzyna prymasa
Olgierd Łukaszewicz w roli prymasa Wyszyńskiego występuje już po raz kolejny. Wcześniej zagrał go w filmie „Pokuszenie”. – Postać prymasa w „Złodzieju w sutannie” nie stoi w centrum opowieści – mówi. – Trzeba po prostu przywołać pamięć, jaką w tych wydarzeniach odegrał. Osobiście widzę jego postać w kategoriach świętości i w związku z tym odpycham od siebie świadomość, że gram kogoś takiego. To by mnie paraliżowało. Gram tę postać tak jak zapamiętałem ją z wystąpień publicznych. Reżyser opowiadał, że ksiądz prymas często się uśmiechał. Ale przedstawiona w sztuce sytuacja nie daje takich szans. Widzę w nim tu pryncypialnego księcia Kościoła. W wydarzeniach związanych z uwolnieniem obrazu była pewna gra ze strony prymasa. Nie mógł zdradzić ani przez telefon, ani w rozmowie, że obraz jest we właściwych rękach, że nie dzieje się z nim nic złego. Jest to przedstawione dosyć sensacyjnie. Na placu przed plebanią rozpoczynają się zdjęcia wyprowadzenia obrazu. Niosą go m.in. Olgierd Łukaszewicz i Andrzej Chyra, który występuje w roli kard. Wojtyły. Przez wąskie przejście z ulicy z trudem wtacza się czarna limuzyna wioząca prymasa Wyszyńskiego. Realizowane będą sceny powitania prymasa. Wokół samochodu gromadzą się prawie wszyscy aktorzy grający ważne postaci dramatu z Arturem Żmijewskim na czele. Jeden z najpopularniejszych polskich aktorów telewizyjnych i filmowych odtwarza postać tytułowego bohatera. Późnym popołudniem na planie zjawia się, witany serdecznie przez całą ekipę, prawdziwy „złodziej w sutannie”, czyli ks. Józef Wójcik. I on zagrał w spektaklu epizod, spowiadając w konfesjonale prześladującego go kiedyś esbeka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.