Koniec z końcem

Marcin Jakimowicz

Jeszcze przed dekadą czytałem, że Bóg zaspokaja potrzeby, a nie pragnienia. Tyle, że potrzeby zaspokaja pracownik MOPS-u, a nie Król Królów.

Koniec z końcem

Dziś jedne z najważniejszych słów psalmu, jakie usłyszałem: "Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca" (Ps 37, 4).

Jeszcze przed dekadą w mojej Biblii, czytałem że Bóg spełnia "potrzeby", a nie "pragnienia". Nie ośmielałem się prosić o więcej, bo "przecież nie wolno się narzucać" i z zaciśniętymi zębami należy realizować plan minimum. Ale wówczas, podczas przełomowego dla mnie czasu kryzysu, odkryłem, że potrzeby spełnia pracownik MOPS-u, a nasz Bóg jest królem, do którego "należy ziemia i wszystko, co ją napełnia".

To wtedy podczas cichej modlitwy w kaplicy szepnąłem: "Panie, jeśli podoba Ci się nasze uwielbienie, daj nam sprzęt", a On wypełnił tę prośbę już kolejnego dnia. Do tego stopnia, że spłoszony zaoponowałem: nie możemy tego przyjąć!

Jakie moje marzenia spełnił?

Pracę w słowie. Skończyłem prawo i nie sądziłem, że będę dziennikarzem i objadę Polskę wzdłuż i wszerz, głosząc Dobrą Nowinę. Zazdrościłem znajomym dominikanom, którzy ruszali w świat z konferencjami, a w Krakowie na Stolarskiej czułem się jak u siebie w domu. I wówczas Pan Bóg "wplątał" mnie w książkę "Radykalni", która okazała się początkiem dziennikarskiej przygody.
Mam wspaniałą rodzinę, dzieci i choć emocje sięgają czasami tych, które sejsmografy odnotowywały podczas derbów Śląska, to kolejne spełnione marzenie i dar, na który nie zasłużyłem.

Tak, jestem wdzięczny.