Żadnych marzeń?

Piotr Legutko

|

GN 4/2023

Sto sześćdziesiąt lat temu wybuchło powstanie styczniowe. W minioną niedzielę zainaugurowano w całym kraju oficjalne obchody, które trwać będą przez cały rok.

Żadnych marzeń?

Także na antenie TVP Historia, bo rok 1863 wciąż dostarcza powodów do dyskusji, debat, sporów. Znajdziemy w nich także wiele analogii do historii, która dzieje się teraz. Przez cały rok w sobotnie wieczory będzie można śledzić kalendarium powstania, z kolei od 19 stycznia, przez sześć kolejnych czwartków, Piotr Gursztyn zaprasza na cykl „1863. Równość. Wolność. Niepodległość”.

Pierwszy odcinek opowiada o dekadzie poprzedzającej wybuch powstania. Bez historycznego globalnego kontekstu nie da się bowiem zrozumieć przyczyn, dla których „poszli nasi w bój bez broni”. À propos historycznych analogii: w 1856 roku zakończyła się wojna krymska, w której Rosja poniosła spektakularną klęskę. Zachodni świat zjednoczył się i wykorzystując technologiczną wyższość, zmusił imperium zła do powstrzymania agresywnych planów. Brzmi znajomo? Nic dziwnego, że na ziemiach I Rzeczpospolitej odżyły wtedy nadzieje. Tym bardziej uzasadnione, że po pokoju paryskim w imperium nastała odwilż. Nadzieje brutalnie przeciął car Aleksander II słynnym powiedzeniem: „Żadnych marzeń, panowie” (oryginalnie wypowiedzianym po francusku – „Point de reveries messieurs”). Potem było już kolejne nasilenie represji, noc paskiewiczowska, strzelanie do demonstrantów, branka do carskiej armii, która okazała się zapalnikiem powstania.

Warto wracać do tamtych wydarzeń, by zrozumieć ówczesne emocje, ale i kalkulacje. Polacy, Litwini, Rusini nie chcieli, ale też zwyczajnie nie mogli zaakceptować kresu marzeń o wolności. Rosja i Rzeczpospolita to były dwa obce światy, dwie cywilizacje. Nie udało się nas włączyć w budowanie potęgi imperium, na panewce spaliły oświeceniowe plany Wielopolskiego, duch romantyczny po raz kolejny wziął górę. Warto przypomnieć, że to był także moment narodzin nowoczesnego narodu. Już nie tylko ziemianie, szlachta, ale także rzemieślnicy, mieszczanie, studenci, uwłaszczeni chłopi upomnieli się o prawo do własnego państwa. Pojawiła się „opinia publiczna” mająca niepodległościowe aspiracje. Wszystko to – poczynając od międzynarodowej kompromitacji Rosji, pęknięcia między zaborcami, a kończąc na pojawieniu się obywatelskiej masy krytycznej – trzeba brać pod uwagę, rozliczając powstanie styczniowe. Dla nas przegrane, dla niektórych wręcz bezsensowne. Ale dla pokolenia, które niepodległość wreszcie wywalczyło w 1918 roku, to właśnie ono stało się mitem założycielskim. Warto było mieć marzenia. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.