W cieniu proroctwa Symeona

ks. Rafał Bogacki

|

GN 4/2023

publikacja 26.01.2023 00:00

„A Twoją duszę przeszyje miecz boleści, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35). Słowa Symeona wypełniły się pod krzyżem, gdzie stała Maryja, uczestnicząc w męce swojego Syna. Czy jednak cierpienie nie było obecne w innych momentach Jej życia?

Matka Boska Bolesna. Obraz w klasztorze franciszkanów w Stambule. Matka Boska Bolesna. Obraz w klasztorze franciszkanów w Stambule.
reprodukcja henryk przondziono /foto gość

Cierpienie jest tajemnicą, dlatego trudno o nim mówić. Trudno też o nim pisać. I nie sposób je tłumaczyć. Cierpienie się przeżywa, przyjmuje i ofiarowuje. Wszystko to w zmaganiu z sobą samym, w obliczu Bogu, będąc wsłuchanym w bicie Jego serca. Być może dlatego Ewangelie, mówiąc o cierpieniu Maryi, przedstawiają je w bardzo specyficzny sposób. Dyskretny i symboliczny. Wspominają o nim bezpośrednio jedynie w trzech miejscach – podczas ofiarowania, poszukiwań dwunastoletniego Jezusa w świątyni i na Golgocie. Uważna lektura Ewangelii wskazuje jednak na to, że Maryja, biorąc aktywny udział w misji swego Syna, przeżywa trudności na każdym etapie swego życia. Męka Jezusa zapowiadana jest już w scenach tzw. Ewangelii dzieciństwa Jezusa. Warto czytać je z tej perspektywy, by zobaczyć, że Maryja stale uczestniczy w losie swego Syna.

Miecz boleści

Zacznijmy od sceny ofiarowania. W jerozolimskiej świątyni wypowiedziane zostaje proroctwo, które obejmie całe życie Maryi, aż do śmierci Syna na krzyżu. „Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35). Nie przez przypadek słowa te padają tuż po radosnym hymnie uwielbienia, w którym Symeon wysławia Boga i zapowiada przyszłą misję Jezusa. Zbawiciel, którego sędziwy starzec ujrzał na własne oczy, będzie światłem narodów i chwałą Izraela, a jednocześnie znakiem sprzeciwu i kamieniem obrazy.

Słowa wypowiedziane przez Symeona nie pozostawiają cienia wątpliwości – wielu sprzeciwi się radykalnej nowości Ewangelii przyniesionej przez Jezusa i pójdzie za własnymi wizjami wiary i pobożności. I właśnie tutaj, według narracji Łukasza, możemy szukać źródła bólu Maryi – sprzeciw wobec Syna będzie powodował rozdarcie w Jej wnętrzu. Zanim zobaczy włócznię, która przebije i otworzy Jego serce na krzyżu, będzie razem z Nim przeżywała każdy atak na Jego osobę, współodczuwała to wszystko, co wiąże się z odrzuceniem Jego nauki. Prawdopodobnie już od momentu zwiastowania Maryja żyła w przekonaniu, że Jej los jest nierozerwalnie spleciony z losem Jezusa. Proroctwo Symeona tylko to potwierdziło.

Warto zwrócić uwagę na obraz miecza, który dla wielu komentatorów stanowi tajemnicę. Jest bowiem z jednej strony dobrze znanym narzędziem walki, z drugiej natomiast przywołuje na myśl wiele tych miejsc Starego Testamentu, w których jest mowa o gniewie i karze Boga. Dlaczego pojawia się w proroctwie Symeona?

Prorok nawiązuje do niego jako do symbolu wszelkich prześladowań. Mówi o każdym rodzaju bólu, który będzie przeżywać Matka Boga. Zwłaszcza o tym, który związany jest z niewiarą ludzi w boskie posłannictwo Jej Syna, wrogością wobec Tego, którego oczekiwali od wieków, a którego odrzucili. Trudno więc proroctwo o mieczu boleści czytać jedynie w kontekście krzyża. Zwłaszcza że ewangelista Łukasz nie wspomniał o obecności Maryi pod krzyżem. Być może chciał w ten sposób zwrócić uwagę na to, że cień wspomnianego miecza kładzie się na całym Jej życiu, nie wyłączając tego, co stało się po wniebowstąpieniu. Jej los był związany z losem Syna, a następnie z pozostawioną przez Niego wspólnotą – Kościołem.

Cień Egiptu

Gdy Mędrcy ze Wschodu oddalili się, „oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem” (Mt 2,13a). Słowa zanotowane przez ewangelistę Mateusza wprowadzają w dramat sytuacji, którą przeżywała Święta Rodzina. Powód jest jasny, a cel ucieczki ściśle określony. Anioł mówi, że „Herod będzie szukał Dziecięcia, aby je zgładzić” (Mt 2,13b), a Józef, głowa Świętej Rodziny, pragnie ocalić Jezusa przed władcą, który oszalał z nienawiści. Wzmianka o planach zagłady Jezusa jest pierwszą realizacją proroctwa Symeona.

Komentatorzy zaznaczają, że te słowa są aluzją do męki i śmierci Chrystusa. Intencje arcykapłanów i starszych określone są przez ewangelistę w taki sam sposób – domagają się oni zagłady Jezusa (por. Mt 27,20). Nie przez przypadek u progu życia Jezusa i u jego kresu władcy tego świata ukazani są w tym samym świetle.

Ucieczka do Egiptu to nie tylko ucieczka przed zagrożeniem. To opowieść o odrzuceniu Jezusa, który w tajemniczy sposób streszcza w sobie historię całego Izraela. W ten sposób przedstawia tę scenę ewangelista Mateusz, który, opisując powrót z Egiptu, przywołuje słowa proroka Ozeasza: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu” (Oz 11,1). Jezus, podobnie jak Izrael, wychodzi z Egiptu. Przejdzie także przez wody Jordanu, przyjmując chrzest od Jana, przeżyje wędrówkę przez pustynię, gdy będzie kuszony. Tutaj ujawniają się przenikliwość i głębia ewangelisty Mateusza. Budując narrację, ukazuje on Jezusa jako tego, który „przeżywa” historię swojego narodu, pełną bólu i niewierności. Utożsamia się z nią, biorąc ją na swoje barki. Z jedną jednak różnicą. Izrael jest przybranym, kolektywnie rozumianym synem Boga, który wielokrotnie okazywał niewierność. Jezus natomiast jest Synem jedynym, który okazał wierność. Jego oddanie sprawie Boga ujawni się także w kolejnej scenie z Ewangelii dzieciństwa.

Poszukiwanie zagubionego Syna

„Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go” (Łk 2,41-45).

Pobyt Maryi, Józefa i Jezusa w Jerozolimie wiązał się ze zwyczajem, zgodnie z którym Żydzi po przekroczeniu dwunastego roku życia udawali się do Jerozolimy na trzy najważniejsze święta. Problem pojawia się w drodze powrotnej, gdy okazuje się, że Jezusa nie ma wśród wracających. Scena ta jest bardzo symboliczna. Ewangelista zaznacza, że Maryja z „bólem serca” poszukiwała zaginionego Syna, a gdy Go odnalazła siedzącego wśród nauczycieli, zapytała: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48).

Odpowiedź Jezusa jest niezwykle głęboka. „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca?” (Łk 2,49). Wskazanie na „powinność” nie jest przypadkowe. Będzie wracało jak refren w zapowiedziach dotyczących męki, śmierci i zmartwychwstania. Dwunastoletni Jezus, słuchający i zadający pytania nauczycielom, wydaje się wskazywać na swoją mękę.

Inną więzią łączącą scenę w świątyni z wydarzeniami paschalnymi, jest wskazówka dotycząca czasu. Maryja i Józef poszukiwali Jezusa przez „trzy dni”. To aluzja do trzykrotnej zapowiedzi Jezusa, że „będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mt 16,21). Wszystkie te chwile, w których uczestniczyła Maryja, były przygotowaniem na moment, w którym cierpiący Syn powierzył Jej nową, duchową misję.

Na szczycie Golgoty

„A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: »Niewiasto, oto syn Twój«. Następnie rzekł do ucznia: »Oto Matka twoja«” (J 19,25-27). Słowa Jezusa wypowiedziane z krzyża mają niezwykły charakter. Nie tylko dlatego, że ich interpretacja wskazuje na troskę Zbawiciela o swoją Matkę. Maryja znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji, traci jedynego Syna i nie może liczyć na opiekę męża. Ważniejsze w tej scenie jest jednak to, że w godzinie największej ciemności Jezus ustanawia nowe, duchowe więzi, a wskazując na nową rolę Matki i ucznia, nie wymienia ich imion. Przypadek? Raczej świadome wskazanie na to, że od tej chwili obie postacie zapowiadają nową rzeczywistość. Maryja staje się Matką rodzącego się Kościoła, a Jan jest jego reprezentantem.

W tej perspektywie przeszyte serce Maryi nabiera nowego wymiaru. Jej duchowa boleść wpisuje się nie tylko w losy Jezusa, ale także w dzieje Jego Kościoła. Jej charakter zwięźle ujął Benedykt XVI w homilii wygłoszonej w Lourdes w 2008 roku: „U stóp Krzyża wypełnia się proroctwo Symeona – Jej matczyne serce zostaje przeniknięte cierpieniem zadanym Niewinnemu, zrodzonemu z Jej ciała. Jak Jezus zapłakał (por. J 11,35), tak również Maryja z pewnością płakała nad umęczonym ciałem swojego dziecka. Delikatność Maryi nie pozwala jednak poznać głębi Jej bólu. Można by powiedzieć, że – podobnie jak w przypadku Jej Syna – także Ją cierpienie doprowadziło do doskonałości (por. Hbr 2,10) i uczyniło zdolną do przyjęcia nowej misji duchowej, jaką powierzył Jej Syn (por. J 19,30) – miała stać się Matką Chrystusa w Jego członkach”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.