... kochając Boga do utraty tchu

ks. Jerzy Szymik, teolog, poeta, profesor Wydziału Teologii Uniwersytetu Śląskiego

|

GN 48/2007

publikacja 03.12.2007 14:27

Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie tylko: p o e z j a i d o b r o ć ... i więcej nic... C. K. Norwid

... kochając Boga do utraty tchu Marek Piekara

Wiatr się nie zbudził jeszcze
i z liśćmi się nie droczy
chmury nie płaczą deszczem
choć już wilgotne ich oczy.

I taka cisza dookoła
takie milczenie święte
że serce bez słów woła
do Boga zachwytem zdjęte.


Kto to mógł napisać? Ksiądz Twardowski w średnim wieku? Młody Staff? Liebert? Iłłakowiczówna? Nikt z nich. Poetycki autoportret Autorki jest następujący:
 

to ja
karmelitanka bosa
inaczej – wyzuta z przemocy
wypalona w ciemnej nocy
już nie wchodzę z butami
ziemię całuję stopami
a stopy umywa mi rosa

to ja
karmelitanka łagodna
habit mam z brązu jak pancerz
lecz przed Tobą odkryta zatańczę
już niczego nie chowam
weź milczenie i słowa
a łagodność wlej we mnie do dna


Świetny to obraz. Czujemy, że jest w nim coś więcej niż tylko poetycki kunszt. Obraz pełen siły i godności, zadziorny, śmiały i dumny; pokorny. Malowany prostą kreską, z wieloma odniesieniami: biblijnymi, karmelitańskimi, codziennymi.

To jeden z najlepszych wierszy Siostry Marii od Jezusa Miłosiernego – Barbary Katarzyny Złotowskiej. Urodziła się w Elblągu, wstąpiła do Karmelu w Gdyni. Tam złożyła śluby wieczyste, tam była siostrą kołową, podprzeoryszą, ekonomką. Przyczyniła się do wydania karmelitańskich ksiąg: Mszału, Modlitewnika i tzw. Proprium. 21 czerwca 2001 roku zginęła w wypadku samochodowym. Była tego tragicznego wydarzenia ofiarą, nie sprawcą. Miała 39 lat.
O miłości pisze trochę jak Poświatowska, trochę jak Świrszczyńska, trochę jak święte Teresy – Wielka i Mała:
 

miłość przyszła sama
kiedy już przestałam
pragnąć jej dla siebie

do serca zajrzała
weszła – taka śmiała
jak do swego domu

i wtedy odkryłam
gdzie miłości siła
– w zapomnieniu siebie

Na ten sam temat:

za wielka Twa miłość za wielka
za małe me serce za małe
jakże pomieści muszelka
we wnętrzu swym morze całe?

za mała ma miłość za mała
za wielkie Twe serce za wielkie
lecz w ufność zamieniam się cała
że morze przelejesz w muszelkę

I jeszcze raz o tym samym, w niezwykle odkrywczy sposób interpretując motywy psalmiczne:
 

miłuję Cię Panie Nocy moja
Udręko moja i Tęsknoto
Skało na którą się nie wdrapię
Twierdzo – w której się nie połapię
Tarczo co mnie wydajesz ciosom

miłuję Ciebie ma Słabości
Pustko nade mną pochylona
już w nic nie wierzę
wszystka w miłości
w najłagodniejszych Twych ramionach


Też o miłości jest chwytający za gardło czterowiersz, z którego został zaczerpnięty tytuł tomiku (Miłość trwa nad nami, Gdynia-Orłowo 2001 – z tej książeczki przepisuję wszystkie cytowane tu wiersze lub ich fragmenty):
 

przemija lato
sierpień ze świerszczami
spadają gwiazdy i jabłka
– miłość trwa nad nami


Dla mnie jednym z najważniejszych wierszy w tym skromnie wydanym zbiorze jest utwór dedykowany „Małej Teresie z Lisieux”, jednej z najjaśniejszych świateł mojego losu i życia. Przejmujący też dla mnie jest fakt, że wiersz ma swoją tajemną siłę profetyczną: spłonąć w ogniu i zarazem umrzeć z zimna to przecież również opis śmierci Siostry Marii od Jezusa Miłosiernego, śmierci w zmiażdżonym samochodzie po czołowym zderzeniu. „Opis” ten jest wcześniejszy o pięć lat od samego wydarzenia:
 

ona umarła z miłości
kochając Boga do utraty tchu
została z niej skóra i kości
zimny szkielecik bez płuc

została z niej sama miłość
Teresa w jej ogniu spłonęła
choć zawsze zimno jej było
i mówiła: z zimna umieram


Niebywale piękne, prawda?
Nie martwcie się, na Trzech Króli napiszę jeszcze o Siostrze Marii i jej wierszach

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.