Książka niepokorna

Artur Bazak

|

GN 32/2007

publikacja 08.08.2007 16:02

„Hańbę domową” mógł napisać tylko „człowiek umysłowo chory”. Tak pierwsze wydanie książki Jacka Trznadla podsumował w 1987 r. ówczesny rzecznik rządu, Jerzy Urban. Właśnie ukazało się jej kolejne wydanie.

Książka niepokorna Jacek Trznadel to chyba jeden z niewielu ludzi, którzy mogli taką książkę napisać. PAP/Piotr Rybarczyk

Adam Michnik używał z pozoru łagodniejszych określeń. Dla niego książka Jacka Trznadla było przejawem groźnego „jaskiniowego antykomunizmu”. Oskarżenie o radykalny antykomunizm było wówczas większą obelgą niż posądzenie o kolaborację z reżimem komunistycznym.

Wyjątkowa, ważna, formacyjna
„Hańba domowa” to próba odpowiedzi na dwa z pozoru proste pytania: Dlaczego wybitni pisarze poszli na lep komunistycznej propagandy, pisząc teksty haniebne? Dlaczego krytycy literaccy nie potrafili się z tym rozliczyć? Odpowiedzi próbują dać sami pisarze, z którymi Jacek Trznadel przeprowadził w latach 1981–1985 obszerne rozmowy. Wśród nich znalazły się m.in. takie literackie postaci, jak Jerzy Andrzejewski, Maria Janion, Jarosław Marek Rymkiewicz, Zbigniew Herbert, Jan Józef Lipski czy Jan Józef Szczepański.

Od pierwszego wydania w Bibliotece „Kultury” w 1986 r. książka Trznadla była wznawiana dziewięć razy. Najnowsze wydanie „Hańby domowej” to nie lada gratka nie tylko dla „jaskiniowych antykomunistów”. Do książki dołączono płyty CD z oryginalnymi nagraniami rozmów z pisarzami.

Dla Jarosława Gowina „Hańba domowa” to jedna z ważniejszych książek. – Pokazała mi przeszłość intelektualistów, w których kulcie zostałem wychowany. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie rozmowa ze Zbigniewem Herbertem, która po ’89 r. obrosła czarną legendą – wspomina. Dariusz Gawin, historyk idei, znawca dziejów polskiej inteligencji, podkreśla, że rozmówcy Trznadla mówili językiem, który dzisiaj już jest niemożliwy. – Byli wolni od ograniczeń dyskusji po przełomie roku ’89. W ten sposób powiedzieli dużo więcej i dzięki temu mamy unikatowe świadectwo epoki – zaznacza.

„Hańba domowa” pokazuje jedną rzecz, którą trzeba ciągle przypominać – podkreśla Michał Szułdrzyński, filozof, redaktor naczelny „Nowego Państwa”. – Istnieją podwójne standardy w ocenie zaangażowania intelektualistów w system totalitarny. Kolaboracja z nazizmem jest złem oczywistym i nie podlegającym dyskusji. Z kolei uwikłanie w komunizm odbiera się najwyżej jako przejaw pięknoduchostwa.

Iluzja czy głupota?
Pisarze wspierający komunizm swoją twórczością starali się znaleźć okoliczności łagodzące dla swoich złych wyborów. – Ja chciałam. I teraz mogę się tylko zastanawiać, dlaczego chciałam? (…) po chaosie wojny, po koszmarnym zamęcie myślowym, po przekonaniu, że świat się zawalił (…) chciałam mieć absolutne wytłumaczenie – wyjaśnia swoje wybory Maria Janion. Jan Józef Lipski wspomina, że kierowała nim chęć prowadzenia normalnego życia, bez konspiracji i walki. – Kto ma zawód, niech się bierze do pracy (…), bo trzeba coś odbudować, a w tej chwili nie ma szans na zrobienie czegoś innego – rekonstruuje swój sposób myślenia Lipski. – Ludzie tacy jak ja, którzy w pięćdziesiątym roku mieli lat piętnaście, nie mieli żadnej przeszłości, (…) byli wspaniałym materiałem, z którego można było zrobić budowniczych tego systemu – opowiada Jarosław Marek Rymkiewicz.

W eseju wprowadzającym do rozmów Jacek Trznadel obnaża także niskie pobudki, które, jego zdaniem, kierowały niektórymi pisarzami kolaborującymi z systemem zniewolenia. Głupota, strach, pycha, chęć druku, zaistnienia w literackim światku pełnym blichtru i taniego poklasku znudzonych i nic nierozumiejących robotników czy przedstawicieli różnych szczebli władzy, którzy byli spędzani na spotkania z panami pisarzami, aby wysłuchiwać ich mądrości. Mocne słowa, ale chyba prawdziwe.

Pisać można, publikować niekoniecznie
Jacek Trznadel, urodzony w 1930 r., poeta, prozaik, historyk literatury, eseista, edytor, tłumacz literatury francuskiej, w latach 1978–1983 wykładowca paryskiej Sorbony, to chyba jeden z niewielu ludzi, którzy mogli taką książkę napisać.

Gruntownie wykształcony i biegły w meandrach historii polskiej literatury oraz świata literackiego, był nie tyle przepytującym, co partnerem w dyskusji z wielkimi twórcami. Wpływ na dobry klimat rozmów z pisarzami miało także jego krótkie zaangażowanie w okresie stalinizmu, które dawało mu wgląd w problem fascynacji czy akceptacji komunistycznej rzeczywistości. – Dlaczego ja też zaangażowałem się w akceptację stalinizmu? Odpowiedź: gdyż chciałem zbawić świat – wspomina Trznadel. Zafascynowała go ideologia, nie fakty. Podobnie jak wielu innych.

Jacek Trznadel przeprowadził wywiady niepokorne i mocno zaangażowane. Pytając o powody zdrady pisarskiego powołania znanych twórców, szukał także odpowiedzi na swoje dylematy moralne. Może dlatego ta książka jest tak prawdziwa i dla wielu nie do zniesienia.

Jak powiedział Herbert w rozmowie, która odbiła się szerokim echem i po której pewne środowisko zaczęło publicznie wątpić we władze umysłowe wielkiego klasyka: „Intelektualista jest po to, żeby myślał sam na własny rachunek, nawet przeciwko wszystkim, za to jest opłacany albo bity, wszystko jedno, to jest jego psi obowiązek klerka.(…) Sprawą intelektualisty jest widzieć fakty olśniewająco jasno, a jeśli są proste, prosto je nazywać, nauczyć się żyć z rozpaczą na co dzień, powiedzieć sobie, że pisać może trzeba, ale niekoniecznie trzeba publikować”.

______
„Hańba domowa”, Jacek Trznadel, Wydawnictwo Antyk, Warszawa 2006

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.