Drzwiami i oknami

Marcin Jakimowicz

„Jezu, czemu Ty mi to robisz? Ja nie chcę tak, żebym nie mógł normalnie przejść ulicą!”. „A chcesz być taki, jak ja? Ja tak miałem”.

Drzwiami i oknami

Nie jest to komfortowa sytuacja. Delikatnie mówiąc. Ze wszech stron otacza cię mnóstwo ludzi, z których wielu ma kilkadziesiąt sekund na opowiedzenie swej historii na „śmierć i życie”. Często to bezradne wołanie o pomoc, niemy krzyk: „Zauważ mnie!”. Nic nie zmieniło się od czasów, gdy po ziemi spacerował Jezus z Nazaretu. Wówczas też „tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli”. 

- Po rekolekcjach w Spodku czy w Tauronie ustawiają się do was kolejki. Każdy ma jedynie chwilę, by wyrzucić z siebie coś najważniejszego na świecie, historię choroby, opowieść o ciemności, depresji, zawirowaniach. Ucieka ojciec od takich sytuacji?” – zapytałem o. Tomasza Nowaka.
- Miałem z tym ogromny problem – odpowiedział szczerze dominikanin - Pamiętam, że kiedy szedłem modlić się do Pana Jezusa przy relikwiach bł. Piotra Jerzego Frassatiego, które przyjechały do nas na zakończenie rekolekcji, mówiłem: „Czemu Ty mi to robisz, ja nie chcę tak, żebym nie mógł normalnie przejść ulicą”. I wtedy usłyszałem w sercu głos: „Chcesz być taki jak Ja?”. Odpowiedziałem, że niczego bardziej nie pragnę, a On: „Ja tak miałem”. Wtedy sobie uświadomiłem, że Jezus też nie mógł spokojnie przejść, ale to nie spowodowało, że został gwiazdorem – został Zbawicielem. Jeśli tylko się nie dam od Niego w żaden sposób oddzielić, niech robi, jak uważa. To było dla mnie uzdrawiające, przełomowe, i dało mi dużo cierpliwości. Jeśli ktoś mnie zaczepi na ulicy, żeby podziękować czy poprosić o błogosławieństwo, zdjęcie czy cokolwiek, pokornie – na ile umiem – spełniam jego prośbę i idę dalej. Oczywiście badam w sercu, czy nie gwiazdorzę, bo to nie miałoby sensu.


Spodek, Tauron Arena.