Wyszli na scenę toruńskiego Song of Songs odziani w jasne, lniane koszule i słomkowe kapelusze i zaserwowali publiczności porywający tygiel rocka i pieśni zielonych ukraińskich stepów.
Voanerges Zlata Vrata
Powiało świeżością, a tłum pod sceną zafalował. Voanerges (czyli Synowie Gromu) to pięciu muzyków z Ukrainy. Grają od ośmiu lat, a ich muzyka jest połączeniem tradycyjnych pieśni znad Dniepru i rocka. Nie znajdziemy zadziorności i dynamiki utworów The Ukrainians, piosenki są bardziej wyciszone i stonowane.
Kapela gra na ukraińskich instrumentach ludowych: zozulce (rodzaju okaryny), fujarce, zwanej sopiłką, drymbie i karpackich trombitach.
Nagrali dotąd trzy albumy. – Poszliśmy w stronę muzyki ludowej, bo ją kochamy. To są nasze korzenie. Teksty zespołu opartesą w większości na poezji ukraińskiej. Śpiewamy m.in. wiersze Tarasa Szewczenki.
Gramy wszędzie: w klubach, na wielkich festiwalach i na kameralnych koncertach – opowiada zespół w najnowszym wydaniu internetowego magazynu ruah.pl – Nigdy nie mówimy, że jesteśmy grupą chrześcijańską, ale że jesteśmy zespołem, który reprezentuje tradycję kulturową, duchową, historyczną naszego kraju. To, co kryje się w środku, jest do odkrycia. Jesteśmy jak koń trojański...
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.