Oswojony ogr

Edward Kabiesz

|

GN 28/2007

publikacja 12.07.2007 10:38

Trzeci „Shrek” nie zachwyca. Jego komercyjny sukces jest pochodną rozpętanej przez producentów i dystrybutorów kampanii reklamowej bazującej na fali Shrekomanii. Jednak ten, kto widział pierwszego i drugiego „Shreka”, i tak pójdzie do kina.

Oswojony ogr Shrek 3; reż. Chris Miller; USA 2007

Błyskotliwy scenariusz, dowcipne dialogi, rewolucyjna technika animacji. No i oczywiście nowatorskie podejście do utrwalonych w klasycznych disneyowskich produkcjach wątków i tematów sprawiło, że pierwszy i drugi „Shrek” odniosły niesamowity sukces komercyjny. W filmie animowanym powiało świeżością. Pojawiły się głosy, że „Shrek” i „Shrek 2” Andrew Adamsona zatarły granicę pomiędzy animacjami przeznaczonymi dla dzieci i dorosłych. Nie jest to prawdą, bo pełnometrażowe baśnie Disneya były i są również chętnie oglądane przez widzów w każdym wieku. Filmy o Shreku różnią się jednak od klasycznych animacji przede wszystkim tym, że każdy widz, w zależności od wieku, znajdzie w nich coś innego. Nasze dzieci z zainteresowaniem będą śledzić przygody bohaterów, czy śmiać się z gagów. Trudno natomiast oczekiwać od sześciolatka, by np. bawił się dialogami, w których jego rodzice znajdą jakieś odniesienia do aktualnych spraw, czy zrozumiał proponowaną przez autorów filmów zabawę konwencjami. To taki rodzaj filmu typu „dwa w jednym”.

Trzecią część przygód ogra wyreżyserował Chris Miller. To jego debiut w roli reżysera filmu pełnometrażowego. Miller, który współpracował przy produkcji obu wcześniejszych „Shreków”, zastąpił Andrew Adamsona zajętego realizacją „Księcia Kaspiana”, kolejnej części cyklu „Opowieści z Narnii”, która będzie miała premierę w przyszłym roku. Producenci już zapowiedzieli, że przygotowują kolejne filmy cyklu. Łącznie ma ich być pięć.

Błoto za królestwo
W najnowszym filmie Shreka czeka kolejne wyzwanie. Musi wraz z Fioną opuścić swoje ukochane bagna i wyruszyć na dwór króla Harolda, swojego teścia. Sytuacja w królestwie jest poważna. Stary król choruje i wobec spodziewanej śmierci upatruje w Shreku, którego już całkowicie zaakceptował, swojego następcę. Jednak ostatnią rzeczą, jakiej pragnął Shrek, poślubiając Fionę, było panowanie nad królestwem Zasiedmiogórogrodu. Nie widzi siebie na tronie. Król, będąc już na łożu śmierci, daje mu się w końcu przekonać i wyznacza innego kandydata, księcia Artiego. Problem w tym, że należy go dopiero odszukać. Shrek wraz z wiernymi przyjaciółmi, sprytnym Kotem w Butach i Osłem, wyrusza w daleką drogę. Jednak zanim wyruszy, księżniczka Fiona ma dla niego niespodziankę. Wkrótce urodzi się mały ogr. Wiadomość ta wywołuje u niego początkowo wielki stres, bo nie czuje się jeszcze przygotowany do roli ojca. Nieobecność Shreka w Zasiedmiogórogrodzie wykorzystuje piękny, ale złowrogi Książę z Bajki, który postanawia zagarnąć królestwo. Fiona wraz ze swoimi przyjaciółkami nie poddaje się. Organizuje ruch oporu, który ma przeciwstawić się uzurpatorowi do czasu, aż Shrek, Osiołek, Kot w Butach i przyszły król Artur powrócą z podróży. Czy jednak nie będzie za późno?

Ogr oswojony
Pierwsze dwa filmy cyklu pełną garścią czerpały z dorobku współczesnej pop-kultury, bawiąc się konwencjami, cytując i parodiując znane i mniej znane dzieła z dorobku światowego kina. I to nie tylko tego dla dzieci. Ofiarami tej zabawy padły m.in. postacie z disneyowskich bajek, a także schematy, jakimi się posługiwały. W „Shrekach”, odwrotnie niż u Disneya, piękno nie zawsze utożsamia się z dobrem, czego najlepszym przykładem jest sam główny bohater. Tu brzydki i śmierdzący bagiennymi oparami ogr okazuje się bohaterem pozytywnym, istotą o czułym i wrażliwym sercu.

A Śpiąca Królewna, Królewna Śnieżka czy Kopciuszek nie są postaciami jednoznacznymi. To znaczy takimi, jakimi znamy je z klasycznych bajek. Mają swoje przywary i słabości. W ostatnim „Shreku” znajdziemy jednak mniej cytatów z filmów i postmodernistycznej gry konwencjami. To raczej animowana komedia. Jednak oswoiliśmy się już z ogrem, który stał się przewidywalny. Jego przygody już nas nie bawią tak jak we wcześniejszych filmach.

Film dowodzi, że technika animacji rozwija się w szalonym tempie. Dzięki niej postaci na ekranie stają się bardziej wyraziste, coraz bardziej dostrzegalna staje się mimika twarzy bohaterów. Sama technika to jednak nie wszystko. Scenariusz tym razem wydaje się mało porywający, tempo akcji miejscami spada, co autorzy starają się wypełnić dialogami, niestety, nie zawsze zabawnymi. Jest w filmie kilka scen śmiesznych, ale nie za wiele.

Najlepsze z nich rozgrywają się w miasteczku akademickim, do którego przybywa ogr wraz z przyjaciółmi w poszukiwaniu księcia Artiego. Znajdziemy tu nawiązanie do legendy arturiańskiej, a zarazem ironiczny obraz studenckiego kampusu. Te sceny czekają na swoje rozwinięcie, być może w innym filmie. Nie zabrakło w filmie też sceny, która budzi wątpliwości co do smaku twórców. To scena śmierci króla Harolda, wyjęta jak gdyby z filmów Monty Pythona, czyli konanie na wesoło.

Natomiast brawa należą się autorom ścieżki muzycznej filmu, w której wykorzystano m.in. zestaw klasycznych piosenek rockowych. Do najlepszych scen należy scena ataku na ludzi uzurpatora, w której motywem przewodnim jest fragment „Imigrant song” zespołu Led Zeppelin.
Shrek 3; reż. Chris Miller; USA 2007

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.