Może miałam pecha?

Marcin Jakimowicz

Tak było. Zmieniłem jedynie imiona. 

Może miałam pecha?

Irena (70 lat): Bo wie pan - wyszeptała zawstydzona - My prawie wszystkie w naszej przykościelnej grupie mamy na koncie doświadczenia aborcji (zaszkliły jej się oczy). I teraz, gdy słyszymy, że ktoś urządza „Marsz dla życia” to pojedziemy na drugi koniec Polski, do Szczecina, Białegostoku, by wykrzyczeć, jaką wartość ma ludzkie życie…

Krystyna (57 lat): Próbowałam wrócić do Kościoła i sakramentów. Dwa razy. Raz nawet wyciągnęłam przyjaciółkę. Przyszliśmy na rekolekcje parafialne, na „nauki stanowe dla kobiet” i za każdym razem temat był ten sam: „Aborcja jest złem”. A o tym, że to prawda, wiem doskonale. Przypomina mi o tym każda noc... Problem polegał na tym, że na tych rekolekcjach nie usłyszałam ani jednego zdania nadziei, światła. Nikt nie zachęcił nas do oddania tego Jezusowi. Może miałam pecha, że tak trafiłam? Trzeci raz, gdy w parafii były misje, już stchórzyłam i nie poszłam…

Dawid (65 lat) - Kim byłbym, gdybym nie odkrył swych żydowskich korzeni i nie powiązał ich z Dobrą Nowiną o Jezusie Chrystusie? Myślę, że szedłbym w pierwszym rzędzie manifestacji Narodowego Odrodzenia Polski i krzyczał głośno: „Bić Żydów!”.