Przemieniony, nawrócony, powołany…

ks. Rafał Bogacki

|

GN 3/2023

publikacja 19.01.2023 00:00

Spotkanie ze zmartwychwstałym Chrystusem pod Damaszkiem zmieniło w jego życiu wszystko. Jaki był faktyczny charakter tego wydarzenia? I co mówi o nim sam Paweł?

Przemieniony, nawrócony, powołany… istockphoto

Pełnej odpowiedzi na postawione pytania udzielić się nie da. Nie tylko dlatego, że dotykamy tajemnicy, mistyki najwyższych lotów, nagłej interwencji Boga w życie człowieka zwalczającego chrześcijan. Problem tkwi także w tym, że zawarte w listach samego apostoła wzmianki oraz opis jego towarzysza – Łukasza, autora Dziejów Apostolskich – mówią o tym samym, jednak z innej perspektywy. Warto czytać te teksty razem także po to, by wydobyć wszystkie niuanse i lepiej zrozumieć fundamentalne doświadczenie Apostoła Narodów oraz jego dalsze życie i dzieło.

Oślepiony światłością

„Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: »Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?«. »Kto jesteś, Panie?« – powiedział. A On: »Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz«” (Dz 9,1-5).

Ten opis jest niezwykle bogaty i interesujący. Są w nim zawarte szczegóły: światło, upadek na ziemię, głos, potem ślepota i w końcu – uzdrowienie i chrzest. Wszystkie one odnoszą się do tego, co najważniejsze – Paweł spotyka Chrystusa, który ukazuje się jako światłość i przemawia do niego, zmieniając całkowicie jego dotychczasowe życie. Łukasz zwraca uwagę na to, że w życiu Pawła dokonał się przełom. Odkrył, że Ten, którego uważał za umarłego i przeklętego przez Boga, żyje. Więcej, utożsamia się On z ludźmi, których Paweł prześladuje. Od tej chwili nic w jego życiu nie będzie już takie jak wcześniej. Doświadczenie, które śmiało można nazwać mistycznym, pozostawi w nim trwałe ślady. A gdy upłynie kilkanaście lat, Paweł sam utożsami się z Chrystusem, pisząc w Liście do Galatów: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (2,20). W tym samym liście zawrze także krótkie wspomnienie o tym, co wydarzyło się pod Damaszkiem.

Przyjmujący objawienie

W Liście do Galatów czytamy: „Słyszeliście o moim postępowaniu, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć (…). Spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom” (1,15-16). Paweł jest bardzo dyskretny, jednak odsłania przed adresatami kilka ważnych spraw. Wspominając swoje spotkanie ze Zmartwychwstałym, nie mówi o nawróceniu. Nie znaczy to, że nie przeżył nawrócenia. Chodzi raczej o podkreślenie, że inicjatywa tej przemiany nie pochodziła od niego. Nawrócenie, które głosił przez całe swoje życie, uwypukla aspekt wewnętrznej przemiany, w której jest miejsce na ludzki wysiłek, intelektualne poszukiwanie, konfrontację własnych poglądów z usłyszanym słowem i decyzję przylgnięcia do prawdy Ewangelii. Tymczasem wydarzenie pod Damaszkiem to nieprzewidziany wybór i dzieło łaski, moment, w którym Bóg w jednej chwili zdarł przed Pawłem zasłonę i doprowadził do rozpoznania „chwały Bożej na obliczu Jezusa” (por. 2 Kor 4,6). Właśnie dlatego Paweł pisze o objawieniu.

Warto przyjrzeć się treści tego objawienia. I tutaj Paweł jest precyzyjny – Bóg, w którego wierzył, odsłonił przed nim tajemnicę Bożego synostwa. W jednym momencie zrozumiał, że Jezus, którego uważał za przeklętego, jest Synem Boga, wskrzeszonym do życia po haniebnej męce krzyża. Wkrótce odkryje, że to właśnie krzyż jest miejscem, w którym ujawniła się potęga miłości Stwórcy.

Uwagę przykuwa jeszcze inny element. Paweł pisze, że Bóg objawia swego Syna „w” nim. Pomyłka? Raczej ukazanie wewnętrznego charakteru tego objawienia. „To, co przydarzyło się Pawłowi, nie było czymś zewnętrznym, co spowodowało obiektywny skutek w postaci zmiany jego poglądów” – pisze kard. Albert Vanhoye w komentarzu do Listu do Galatów. „Przeciwnie, podobnie jak w przypadku każdego powołania, Paweł doświadczył jakiegoś wewnętrznego przyciągania, które pochwyciło go w głębi jego duszy”.

Broniący swego autorytetu

List do Galatów, w którym Paweł wspomina o spotkaniu z Chrystusem, został napisany w specyficznych okolicznościach. Apostoł odbywa drugą podróż misyjną. Od pamiętnego spotkania ze Zmartwychwstałym pod Damaszkiem minęło kilkanaście lat. W założonych przez niego wspólnotach w Galacji pojawili się ludzie, którzy kontestowali głoszoną przez niego Ewangelię. Chcąc nakłonić judeochrześcijan do powrotu do praktyk judaizmu, podważali także autorytet Pawła. W tych okolicznościach przywołuje on wydarzenie sprzed lat – wspomina niczym niezasłużone spotkanie z Chrystusem. Wskazuje przy tym na inicjatywę Boga, mówi o powołaniu i związanej z tym szczególnej misji. Wie doskonale, że Ewangelia, którą głosi, nie jest jego wymysłem, a autorytet, którym został obdarzony, pochodzi od Boga. Stwierdza zdecydowanie: „Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus” (Ga 1,11-12). To tłumaczy także zwięzłość jego opisu, brak szczegółów, których moglibyśmy oczekiwać. Bo Paweł nie pisze autobiografii. Jego cel jest inny – obrona Ewangelii o Synu Bożym. Dlatego skupia uwagę nie na sobie, lecz na zmartwychwstaniu Chrystusa, który go powołał, obdarzył autorytetem i przeznaczył do głoszenia Ewangelii wśród pogan.

Powołany jak Jeremiasz

Dlaczego Paweł kilkanaście lat po spotkaniu Chrystusa pod Damaszkiem pisze, że Bóg wybrał go jeszcze w łonie matki i powołał swoją łaską? Każde powołanie wpisuje się w realizację odwiecznych planów Boga. Jednak komentatorzy zwracają uwagę na to, że w przypadku Pawła chodzi o jeszcze inny wymiar. Mówiąc o swoim powołaniu, Apostoł Narodów odwołuje się do starotestamentalnych opisów powołania proroków. Wzywając Jeremiasza, Bóg powiedział: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5). Podobne słowa znajdujemy w Księdze Izajasza, w drugiej pieśni o Słudze Pańskim: „Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię (49,1) i dalej: „To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi” (49,6).

Paweł ma zatem świadomość, że jego nowe życie jest realizacją Bożej obietnicy, ogłoszonej przed wiekami w pismach prorockich. Czuje, że jest prorokiem powołanym do szczególnej misji; sługą Pańskim, który został przez Boga przeznaczony, by głosić Ewangelię wśród pogan.

Poszerzający swe horyzonty

W homilii wygłoszonej podczas nieszporów w święto Nawrócenia św. Pawła w 2011 roku Benedykt XVI powiedział: „Zwrot w życiu Pawła, przemiana całego jego istnienia, nie był owocem procesu psychologicznego, dojrzewania albo intelektualnej i moralnej ewolucji, ale pochodził z zewnątrz: nie była owocem jego myśli, lecz spotkania z Jezusem Chrystusem. W tym sensie nie były to po prostu nawrócenie, dojrzewanie jego »ja«, lecz była to dla niego samego śmierć i zmartwychwstanie: obumarło jedno jego życie, a narodziło się z niego inne, nowe, z Chrystusem Zmartwychwstałym. W żaden inny sposób nie można wytłumaczyć tej Pawłowej odnowy. Żadna analiza psychologiczna nie może wyjaśnić i rozwiązać tego problemu. Samo wydarzenie, decydujące spotkanie z Chrystusem, stanowi klucz do zrozumienia tego, co się stało: śmierć i zmartwychwstanie, dokonane przez Tego, który się ukazał i rozmawiał z nim. W takim głębszym sensie możemy i powinniśmy mówić o nawróceniu”.

Lektura Nowego Testamentu pokazuje, że zanim Paweł zaczął ewangelizować grecko-rzymski świat, długo myślał nad tym doświadczeniem. Niektórzy bibliści stawiają nawet hipotezę, że pomocna była tu wędrówka Pawła do Arabii, o której pisze on w Liście do Galatów (1,17). Ta wyprawa miałaby być podróżą, w której Paweł, podobnie jak Eliasz, porzucił dawne życie i uwewnętrznił to, czego doświadczył – umarł dla siebie i zaczął całkowicie żyć dla Boga. Różnica jest tylko jedna – spotkanie z Bogiem stało się udziałem Eliasza wówczas, gdy przebył on długą drogę przez pustynię, Paweł natomiast spotkanie już przeżył. Bardzo możliwe, że po tym intensywnym doświadczeniu odkrywał Boga „w szmerze łagodnego powiewu”, tułając się samotnie po pustynnych terenach dzisiejszej Jordanii. Z całą pewnością wiemy jednak, co było owocem spotkania z Chrystusem. Zwięźle ujął to papież Benedykt we wspomnianej homilii: „Poszerzyło to jego serce, uczyniło je otwartym na wszystkich. W tym momencie nie stracił nic z tego, co było dobre i prawdziwe w jego życiu, w jego dziedzictwie, ale pojął na nowo mądrość, prawdę, głębię prawa i proroków, przyswoił je w nowy sposób. Jednocześnie jego umysł otworzył się na mądrość pogan. Gdy całym sercem otworzył się na Chrystusa, zyskał zdolność do prowadzenia szerokiego dialogu ze wszystkimi, mógł stać się wszystkim dla wszystkich”.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.