Życie u boku Benedykta

Beata Zajączkowska

|

GN 3/2023

publikacja 19.01.2023 00:00

Okrzyknięte przez media jako budzące kontrowersje wspomnienia abp. Georga Gänsweina to swoisty pamiętnik zawierający świadectwo o Benedykcie XVI. We Włoszech ukazała się książka „Tylko prawda. Moje życie u boku Benedykta XVI”.

Życie u boku Benedykta

Wartością dodaną do tego fascynującego, choć zapewne nieidealnego podsumowania jest wymiar świadectwa osobistego sekretarza, który przez 20 lat żył i pracował u boku zmarłego papieża, i poznał go jak nikt inny w Watykanie. Pierwszy raz abp Gänswein „spotkał się” z przyszłym papieżem tuż przed maturą, gdy zastanawiał się nad wyborem drogi kapłaństwa. Ktoś polecił mu wówczas „Wprowadzenie do chrześcijaństwa” kard. Josepha Ratzingera. Zafascynowany treścią wracał do tej książki wielokrotnie, także wtedy, gdy zaczął pracę w Kongregacji Nauki Wiary i dane mu było poznać jej autora. W swojej ponad 330-stronicowej opowieści abp Gänswein pozwala czytelnikowi spojrzeć na życie zmarłego papieża oczami bezpośredniego świadka. Jest to wierny opis wydarzeń i sytuacji, tak jak je widział i przeżywał papieski sekretarz, nieraz z towarzyszącymi mu wątpliwościami i pytaniami, często opatrzony ponadczasowym komentarzem, pozwalającym lepiej zrozumieć kontekst wydarzeń, a zarazem – dzięki kronikarskiej relacji – wyjaśnić wiele mitów, jakie wokół nich narosły. Wszystko to wpisane jest w szerszy kontekst całego Kościoła, a czasami nawet świata w danym okresie. W odbiorze pomaga prosty język narracji, pozbawiony dyplomatycznych filtrów czy dworsko-kościelnej kwiecistości.

„Stanowisko tymczasowe”

Arcybiskup Gänswein wspomina, że kiedy kard. Ratzinger zaproponował mu objęcie stanowiska swego sekretarza, z charakterystyczną dla siebie ironią podkreślił, że będzie to „stanowisko tymczasowe”, gdyż biorąc pod uwagę swój wiek, poprosił Jana Pawła II o zwolnienie go z funkcji prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Liczył, że wróci do roli wykładowcy teologii. Tak się jednak nie stało. Potem były śmierć papieża i konklawe, podczas którego zdał sobie sprawę, że Pan chce go poprowadzić inną drogą. „Przed decydującym głosowaniem poprosił, bym go odprowadził do kaplicy Sykstyńskiej, wcześniej jeździł tam minibusem. Było zimno, wiał wiatr. Powiedział mi, że rano zmarzł, ubrał więc pod szaty kardynalskie ciepły sweter. Potem cały świat zobaczył jego czarne mankiety wystające spod białej papieskiej sutanny” – wspomina abp Gänswein. Dodaje, że był świadomy tego, iż przeżywa historyczne chwile, prawie dramatyczne, z Ratzingerem, który „zdawał się zmierzać ku przepaści”. Po kilku godzinach został sekretarzem nowego papieża. „Nikt do tego zadania nie przygotowuje, nie ma żadnych podręczników, a ilość zadań jest niewyobrażalna” – wyznaje. Wskazuje, że swoją rolę rozumiał jako „bycie szkłem”: pozwalać przejść przez nie światłu, ale samemu być przejrzystym, czystym i uczciwym. To właśnie zawsze czynił i stara się robić także w swojej książce, choć po jej publikacji oskarżono go o to, że zapominając o lojalności, prowadzi jakąś dworską rozgrywkę nad grobem człowieka, który był dla niego ojcem i mistrzem. Kontrowersyjna jest przede wszystkim decyzja wydawnictwa o przekazaniu dziennikarzom najbardziej emocjonujących fragmentów tych wspomnień przed pogrzebem Benedykta XVI. Strategia marketingowa sprawiła, że na sekretarza wylało się morze krytyki.

Posłuszeństwo i modlitwa

Arcybiskup Gänswein przedstawia wiele wątków, które w ciągu minionej dekady wielokrotnie wykorzystywano do przeciwstawiania sobie papieży – urzędującego i emerytowanego. Jednym z takich momentów było zamieszanie wokół książki kard. Roberta Saraha na temat celibatu. Imię Benedykta XVI zostało umieszczone na jej okładce jako współautora. Z tego powodu powstało wrażenie, że emerytowany papież przywołał w tej sprawie Franciszka do porządku, doprowadzając do zmiany ostatecznego kształtu adhortacji po synodzie na temat Amazonii. Sekretarz temu zaprzecza, a kulisy całej sprawy zostały wyjaśnione w opublikowanym w jego książce liście Benedykta XVI do urzędującego papieża.

Wymowna była opisana przez abp. Gänsweina postawa papieża seniora po opublikowaniu „Traditionis custodes”, o czym dowiedział się on z lektury dziennika „L’Osservatore Romano”. Dokument ten ogranicza możliwości sprawowania liturgii „przedsoborowej” w Kościele. Sekretarz wspomina, że Benedykt XVI uważał tę decyzję za błąd, ale podkreślał, że to „panujący papież ponosi odpowiedzialność za swoje decyzje i musi działać zgodnie z tym, co uważa za dobre dla Kościoła”.

Te przykłady, które wywołały medialną burzę, pokazują szlachetność i uczciwość intelektualną Benedykta XVI, który, pozostając wiernym sobie, starał się być lojalny wobec Franciszka. Papieski sekretarz wskazuje, że papieża seniora smuciły próby przedstawiania jego i Franciszka jako przeciwników, zwłaszcza gdy pochodziły z Watykanu. Ujawnia, że gdy po swym wyborze Franciszek zadzwonił do Benedykta XVI, usłyszał: „Dziękuję, Ojcze Święty, że o mnie pomyślałeś. Zapewniam o mym posłuszeństwie. I obiecuję moją modlitwę”. Od pierwszych chwil było jasne, że do klasztoru, który na emeryturze stał się domem Benedykta, nie przychodzi się po opinie na temat działań urzędującego papieża, a tym bardziej, by na niego narzekać. Jak napisał arcybiskup, różnice między nimi, dotyczące stylu i podejścia teologicznego, były dla wszystkich oczywiste, ale problem stanowiło „nie tyle istnienie dwóch papieży, panującego i emerytowanego, ile pojawienie się i rozwój dwóch sekcji kibicujących”, z których każda twierdziła, że to jej papież ma rację, a drugi się myli. Sekretarz przywołuje słowa amerykańskich policjantów: „Cokolwiek powiesz, może być użyte przeciwko tobie”, które według niego doskonale określają postawę różnych środowisk – nie tylko medialnych – wobec Ratzingera, zarówno jako profesora, prefekta strategicznej dykasterii, urzędującego papieża, jak i tego, który ośmielił się ustąpić z urzędu. „A on w rzeczywistości szedł jedną drogą, ukierunkowaną na Chrystusa, który kocha swój Kościół. Całe jego życie i posługa były całkowicie chrystocentryczne” – wskazuje papieski sekretarz.

Został z Ukrzyżowanym

Fascynujący wątek stanowi temat zrzeczenia się urzędu papieskiego i okoliczności towarzyszących tej decyzji. Arcybiskup Gänswein podkreśla, że Benedykt XVI wiedział, jak ważne jest to, by młodzi, którzy w 2013 roku przyjadą do Rio de Janeiro na Światowe Dni Młodzieży, mogli spotkać się z papieżem. „W związku ze słabnącym zdrowiem podpowiadaliśmy mu możliwość połączeń internetowych z Watykanu, ale on wiedział, że to nie jest to samo” – wspomina sekretarz. Zauważa, że ustąpienie z urzędu nie oznaczało dla Benedykta XVI powrotu do prywatnego życia, podróży, spotkań, wykładów i konferencji. „Nie zszedł z krzyża, tylko w inny sposób został z ukrzyżowanym Jezusem” – pisze. Ze wspomnień wynika, że Benedykt XVI chciał ogłosić swą rezygnację w czasie przedświątecznego spotkania z Kurią Rzymską. „Wytłumaczyliśmy mu, że gdyby tak się stało, pontyfikat zakończyłby się 25 grudnia i Boże Narodzenie nie byłoby obchodzone. To było jedyne ustępstwo, do jakiego w tej kwestii dał się przekonać, i drzwi papiestwa zamknęły się za nim ostatecznie 28 lutego” – pisze abp Gänswein.

Z książki można dowiedzieć się wielu ciekawostek o zmarłym papieżu, np. o jego spotkaniach z Franciszkiem, który w klasztorze bywał regularnym gościem z okazji świąt, urodzin czy imienin. Przynosił ze sobą wino i argentyński deser, wiedząc, że papież emeryt lubi słodycze, a ten odwdzięczał mu się butelką cytrynówki robionej w klasztornej kuchni z owoców rosnących w przydomowym ogrodzie. Sekretarz opisuje też, jak wyglądał tradycyjny dzień papieża – zarówno urzędującego, jak i emeryta – oraz wspomina ostatnie chwile życia Benedykta XVI i jego duchowy testament.

Metoda Benedykta

Zupełnie nieznany wątek dotyczy głoszenia przez papieża emeryta homilii – tak długo, jak siły mu na to pozwalały. Do końca chciał dzielić się Jezusem, który stanowił centrum jego życia i działania. Zapis niedzielnych kazań jest tym cenniejszy, że mogli ich słuchać tylko nieliczni, głównie domownicy, a także odwiedzający go brat i nieliczni goście. Słowa papieża seniora przetrwały dzięki paniom z Instytutu Memores Domini, które nagrywały homilie i cierpliwie je przepisywały. Metoda Benedykta może być wskazówką dla wielu kaznodziejów, być może niedościgłą. Przygotowując swoje refleksje, papież korzystał z oryginalnych tekstów biblijnych, choć miał też ich tłumaczenia na włoski i niemiecki. Przez kolejne dni, od poniedziałku do soboty, medytował nad niedzielnymi czytaniami, a sobotni ranek przeznaczał na zanotowanie szkicu homilii, którą zapisywał w zeszycie. Mówił jednak z głowy, nie zaglądając do notatek. Warto zaczerpnąć z tego bogactwa, odkryć, o czym papież mówił u schyłku swego życia, co akcentował. Dla rozbudzenia smaku kilka cytatów z prywatnych homilii, zwięzłych i skoncentrowanych na zasadniczych aspektach wiary: „Nauczcie się wiary pełnej radości, uczcie się realnie żyć z Ojcem; życie według słowa Bożego jest prawdziwą radością i obfitością w życiu” (10 marca 2013); „Bóg znajduje ludzi we wszystkich zakątkach świata i historii. W ten sposób objawia się Kościół, który w swych początkach jest ubogi i prosty, ale pokonuje wszelkie granice” (21 kwietnia 2013).

Papieskie homilie są dowodem na to, że choć usunął się w cień, był na bieżąco z problemami współczesnego świata. „Najbardziej subtelnym prześladowaniem chrześcijaństwa jest jego intelektualna marginalizacja, wraz z tworzeniem antychrześcijańskiej kultury” (12 maja 2013). Papież wskazywał, że w obliczu najbardziej skomplikowanej sytuacji pomaga nam słowo Ewangelii: „Jezus nie pyta, czy mamy w sobie sól, ale stwierdza zdecydowanie: »Wy jesteście solą ziemi«. W gruncie rzeczy to my, chrześcijanie, musimy być solą dla naszej historii, musimy pokazać w sobie moc krzyża Chrystusa, broniąc życia przed siłami destrukcji. W przeciwnym razie nasze chrześcijaństwo będzie jedynie upodobnianiem się do świata, bez odważnej miłości do prawdy. Chrześcijaństwo, które wydaje się nowoczesne, zgodne z duchem czasu, ale w rzeczywistości jest pozbawione smaku i siły nowości” (9 lutego 2014). Przypominał też, że „wiara nie jest naszym wynalazkiem, ale darem od Boga, który należy cenić i nim żyć. Dlatego nie możemy jej zmieniać, jak chcemy, jest darem od Boga i tak wzrasta w swej głębi. Nawet papież nie jest monarchą absolutnym, który może robić, co chce, ale jest gwarantem posłuszeństwa wobec Bożego daru, który jest prawdziwym skarbem świata” (29 czerwca 2014).

Warto sięgnąć po wspomnienia abp. Gänsweina. Mogą nam pomóc odkryć Benedykta, lepiej zrozumieć jego decyzje, a najbardziej to, jakim człowiekiem był naprawdę. Są też lekturą, która wyjaśnia różne aspekty urzędu papieskiego, ale też całego Kościoła katolickiego, i pozwala zwykłym śmiertelnikom zajrzeć głębiej za mury Watykanu. Nie jest to oskarżenie czy rozliczanie kogokolwiek, tylko opowieść wiernego sługi i człowieka wychowanego w szkole Benedykta XVI, to znaczy przyzwyczajonego, że w centrum wszystkiego znajduje się Bóg. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.