Dominikańskie skarby

Szymon Babuchowski

|

GN 2/2023

publikacja 12.01.2023 00:00

Jakie skarby może kryć w sobie klasztor, który istnieje nieprzerwanie od 800 lat?

Prof. Marek Walczak i kopia chorągwi kanonizacyjnej św. Jacka z 1594 r. Prof. Marek Walczak i kopia chorągwi kanonizacyjnej św. Jacka z 1594 r.
ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ

Trudno sobie nawet wyobrazić ogrom kulturowego bogactwa zgromadzonego przez wieki w dominikańskich murach. Dlatego dobrze się stało, że krakowscy zakonnicy postanowili wydobyć na światło dzienne wiele z tych dóbr. Muzeum Dominikanów pozwala odbyć niezwykłą duchową podróż przez osiem wieków historii zakonu.

Za klasztornymi murami

– Mówiąc o początkach muzeum, trzeba sięgnąć do lat 80. ubiegłego wieku – podkreśla dyrektor nowo otwartej placówki o. Maciej Soszyński OP. – Pomysłodawcą szerszej prezentacji klasztornych zbiorów był nasz współbrat o. Adam Studziński. To postać nietuzinkowa, prawdziwy człowiek renesansu. Kapelan w armii Andersa, żołnierz spod Monte Cassino, zafascynowany archeologią, konserwator, malarz. Będąc już po sześćdziesiątce, odbył studia z historii sztuki. W klasztorze dokonał wielu odkryć, miał też swoją pracownię konserwatorską, a od lat 80. zaczął urządzać małe ekspozycje naszych zbiorów. Zainspirowani jego pracą, zaczęliśmy kilka lat przed jubileuszem 800-lecia klasztoru myśleć poważnie o utworzeniu muzeum.

Oczywiście na stosunkowo niewielkiej przestrzeni możliwe było pokazanie tylko niewielkiej części zakonnych skarbów spośród liczącej kilka tysięcy obiektów kolekcji. – Bardzo byśmy chcieli pokazać np. wielkoformatowe obrazy z dominikańskiego kościoła, ale na to akurat nie mamy miejsca. Podobnie jest z obiektami historycznymi związanymi na co dzień z kaplicami. Nie chcieliśmy dekompletować wyposażenia świątyni – wyjaśnia prof. Marek Walczak, kurator wystawy. – Dlatego przyjęliśmy trzy kryteria wyboru obiektów. Po pierwsze: prezentujemy dzieła wysokiej klasy. Po drugie: staraliśmy się wybrać najważniejsze dla ukazania historii klasztoru tematy. A po trzecie: ważny był stan zachowania eksponatów.

Przy okazji wizyty w muzeum mamy okazję zajrzeć za mury klasztoru. Na wystawę wchodzi się bowiem przez krużganki, po drodze mijamy też wejście do refektarza, skąd dochodzą zapachy klasztornej kuchni. Pierwsza część ekspozycji umiejscowiona jest w dwóch skrzydłach wirydarza. Jedno z nich wypełniają dzieła ukazujące „Kościół braci”, a więc ściśle związane z historią zakonu i duchowością dominikańską. Znajdziemy tu m.in. „Drzewo genealogiczne Guzmanów”, ukazujące rodowód św. Dominika, a także duży XVII-wieczny obraz „Szkoła św. Tomasza z Akwinu” autorstwa Tommasa Dolabelli – Wenecjanina, który przez ponad ćwierć wieku mieszkał i prowadził warsztat w jednej z kamienic obok krakowskiego klasztoru.

Paszport świętego Jacka

Drugie skrzydło wirydarza przedstawia „Kościół świeckich”. – W XIII wieku klasztory otworzyły dla wiernych swoje kościoły – tłumaczy nazwę tej części wystawy prof. Marek Walczak. Znajdziemy tu m.in. dwa szczególnie cenne skarby: kopię chorągwi kanonizacyjnej św. Jacka z 1594 r. oraz XV-wieczne alabastrowe figury Chrystusa i pięciu apostołów. Chorągiew z czerwonego adamaszku, przedstawiająca zakonnika klęczącego pod figurą Matki Boskiej z Dzieciątkiem, po gruntownych pracach konserwatorskich prezentuje się przepięknie. – Wraz z mocno zniszczonym oryginałem, który również znajduje się w klasztorze, są to prawdopodobnie najstarsze chorągwie kanonizacyjne na świecie – podkreśla kurator. Z kolei wspomniane figury zostały zidentyfikowane podczas niedawnych badań w stallach kościoła św. Idziego, którym opiekują się dominikanie. – Były pokryte grubą warstwą złoceń – opowiada prof. Walczak. – Po odczyszczeniu okazało się, że to niezwykle cenne rzeźby z warsztatu w południowych Niderlandach lub północnej Francji – tego samego, z którego pochodzą figury Chrystusa i apostołów w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.

Z wirydarza przechodzimy do skarbca, gdzie oprócz licznych naczyń liturgicznych znajdziemy np. mszał papieża Piusa V, tzw. paszport św. Jacka, czyli bullę rekomendacyjną dla braci kaznodziejów w celu zakładania kolejnych klasztorów, wydaną przez samego papieża Grzegorza IX, wreszcie dokument fundacyjny krakowskiego klasztoru. W sali poświęconej liturgii zwraca uwagę czarny garnitur szat liturgicznych, zdobiony wspaniałym kwiecistym wzorem. Używano go do pogrzebów, a uszyty został, według tradycji klasztornej, z całunu cesarzowej Marii Teresy. Jednak największym skarbem tej części ekspozycji są XV-wieczne tablice z nastawy ołtarza głównego kościoła Świętej Trójcy, namalowane przez Mistrza Tryptyku Dominikańskiego. – Umieściliśmy je na obrotowych stelażach, by można było obejrzeć zarówno awers, odsłaniany dla wiernych w święta, jak i rewers, widoczny w dni powszednie – pokazuje kurator.

Witraże w piwnicy

Dalszy ciąg wystawy znajduje się na poziomie minus 1, w klasztornych piwnicach, pogłębionych specjalnie dla potrzeb muzeum. O dawnej historii tego miejsca mówią m.in. pozostałości pieca hypokaustycznego, który służył w średniowieczu do ogrzewania całego klasztoru. Schodząc na dół, widzimy najpierw dwie okopcone XVIII-wieczne rzeźby aniołów. – To pozostałość po pożarze, jaki miał miejsce w 1850 r. w dominikańskim kościele Świętej Trójcy – wyjaśnia prof. Walczak. Tego, jak wyglądał kościół tuż przed pożarem, możemy się natomiast dowiedzieć z umieszczonego tuż obok cyklu obrazów Teodora Baltazara Stachowicza, który udokumentował dawny wygląd świątyni. Tuż obok oglądamy kartony do witraży w oknach prezbiterium katedry w Przemyślu, zaprojektowane przez samego Jana Matejkę. – Nie wiadomo, skąd się wzięły w krakowskim klasztorze – uśmiecha się o. Maciej Soszyński. Podobną tajemnicą owiana jest droga, którą przybyły do Krakowa rzymskie monety z III wieku czy antyczna biżuteria.

Tymczasem podziwiamy kolejny skarb, umieszczony w okrągłej gablocie: monstrancję z dominikańskiego kościoła w Podkamieniu. – Jest wykonana ze szczerego złota – podkreśla prof. Marek Walczak. Dodać trzeba, że monstrancja przyozdobiona została diademem, który, według tradycji klasztornej, stanowił wieniec ślubny królowej Bony. Największe wrażenie robi jednak zespół najstarszych zachowanych w Polsce kwater witrażowych, wykonanych na przełomie XIII i XIV wieku, a pochodzących z chóru dominikańskiego kościoła Świętej Trójcy. Te dzieła były dotąd przechowywane w Muzeum Narodowym w Krakowie. – Wykorzystaliśmy zmienne oświetlenie, by pokazać, jak zmieniają się barwy witraża o różnych porach dnia – demonstruje kurator. Innym świetnym pomysłem okazują się podświetlone gabloty umieszczone w podłodze, dzięki którym możemy podziwiać fantazyjne wzory XIII-wiecznych ceramicznych płytek posadzkowych. Trzeba przyznać, że dominikanie znakomicie wykorzystali muzealną przestrzeń, by pokazać swoje skarby.

Na koniec zaglądamy do pomieszczeń poświęconych o. Adamowi Studzińskiemu. Z zainteresowaniem oglądamy film dokumentalny o nim, ale też gablotę, w której zgromadzono należące do niego przedmioty. Przedwojenny aparat fotograficzny, kamera filmowa, futerał na lornetkę czy hełm tropikalny, a obok tego liczne odznaczenia wojskowe – wszystkie owe przedmioty świadczą o bogactwie zainteresowań tego niezwykłego człowieka. Owocem jego pasji jest również to muzeum, czynne od początku br. By umówić się na zwiedzanie, najlepiej skorzystać z elektronicznego systemu rezerwacji biletów, znajdującego się na stronie muzeumdominikanow.pl. Warto już teraz zaklepać sobie termin, bo zainteresowanie jest ogromne, a ekspozycja czynna tylko od czwartku do soboty. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.