Śmiech i śmierć

Szymon Babuchowski

|

GN 03/2005

publikacja 19.01.2005 01:47

Ksiądz Józef Baka, jezuita, poeta późnego baroku, przez lata uchodził za patrona grafomanów. Śmiało się z niego otoczenie Stanisława Augusta Poniatowskiego, parodiowali go nasi wieszczowie.

Śmiech i śmierć

opiero wiek XX odkrył na nowo tę barwną postać. Jego wierszami zachwycili się m.in.: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Miron Białoszewski, ks. Jan Twardowski i Jarosław Marek Rymkiewicz.
Ostatnio księdza Bakę przypomniał Tomasz Budzyński, lider zespołu Armia, tworząc nowy projekt pod nazwą Budzy i Trupia Czaszka. Płyta „Uwagi Józefa Baki” została wydana z okazji 10-lecia pisma „Fronda”. Budzy wrócił tu do punkowych korzeni, bo, jak twierdzi, do tych wierszy pasuje tylko prosta i ostra muzyka – „trzy akordy, darcie mordy”.

I rzeczywiście, tekst świetnie przylega do kompozycji. Budzyński chłoszcze nas swoją muzyką, ksiądz Baka – słowem. Poeta pisze bowiem językiem jędrnym, dosadnym, ale robi to w dobrym celu: byśmy pamiętając o sprawach ostatecznych, nawracali się. Swoje „uwagi” Baka kieruje do różnych stanów: duchownych, bogaczy, cudzoziemców, pijaków, młodzieży czy dam. Nie jest przy tym nudnym moralizatorem – spomiędzy jego wersów wyziera specyficzne, „czarne” poczucie humoru.

Trudno nie uśmiechnąć się, gdy słuchamy o śmierci, która zabiera „panienki w trumienki”. A jednak przesłanie tych wierszy jest poważne. Warto wziąć sobie do serca radę, której udziela XVIII-wieczny poeta wszystkim stanom: „Boskie rany jako ściany/ Niech zasłonią i obronią/ Każdego grzesznego”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.