Spadek wyhamował

Bogumił Łoziński

|

GN 09/2010

publikacja 06.03.2010 17:03

Trwający od kilku lat spadek powołań do seminariów diecezjalnych zatrzymał się. – To rodzi nadzieję na przyszłość - mówi "Gościowi" bp Wojciech Polak, przewodniczący Krajowej Rady Duszpasterstwa Powołań.

Zakony męskie nie narzekają na brak powołań. Zakony męskie nie narzekają na brak powołań.
Henryk Przondziono

W 2009 r. na pierwszy rok zgłosiło się zaledwie o 1,1 proc. mniej chętnych niż w roku poprzednim, tymczasem dwa lata wcześniej spadek ten wynosił prawie 24 proc.

Trend stabilizujący
Liczba chętnych zgłaszających się na pierwszy rok do seminariów diecezjalnych jest papierkiem lakmusowym, który wyznacza stan powołań. Polska od lat była w czołówce powołań w Europie i na świecie. Jeśli pojawiały się spadki, w następnym latach przychodził wzrost, np. w 2000 r. do seminariów zgłosiło się 997 alumnów, a 5 lat później rekordowa w ostatnim dziesięcioleciu liczba 1145 osób, czyli prawie o 13 proc. więcej. Jednak w 2007 r. spadek w stosunku do roku poprzedniego wzbudził poważny niepokój, bowiem wyniósł aż 23,6 proc. Zaczęły się pojawiać tezy o początku kryzysu. Socjolodzy uspokajali jednak i radzili poczekać z opiniami na kolejne lata. I okazało się, że mieli rację. Spadek w roku 2008 w stosunku do 2007 wyniósł o połowę mniej, bo tylko 11 proc., a w następnym roku było znacznie lepiej.

Najnowsze dane Krajowego Duszpasterstwa Powołań za 2009 r. pokazują bowiem, że w ubiegłym roku do seminariów diecezjalnych zgłosiło się zaledwie 8 alumnów mniej niż w 2008 r., co oznacza spadek tylko o 1,1 proc. – Widać, że powoli następuje odrodzenie – nie ukrywa radości bp Polak. Jednak socjolog religii prof. Krzysztof Koseła przestrzega przed zbytnim optymizmem, ale podkreśla, że „powodów do załamywania rąk nie ma, nie może być też mowy o kryzysie, bo powołań jest wciąż dużo”. – Na pewno jest trend stabilizujący, ale trzy lata to zbyt mały okres, aby wyciągać wnioski, poczekajmy na odwrócenie tendencji i wzrost – tłumaczy. Zwraca przy tym uwagę, że poziom powołań w danym roku ustabilizował się jednak na niskim poziomie – 687 kleryków, czyli o 40 proc. mniej niż w roku 2005.

Rozwinąć powołanie w seminarium
Obecnie w Polsce w seminariach diecezjalnych kształci się 3732 kleryków. Uwagę zwraca fakt, że liczba ta spadła w stosunku do zeszłego roku o prawie 300. Dlaczego klerycy odchodzą w trakcie formacji? – To pokazuje, że do seminarium zgłaszają się mniej dojrzali ludzie, którzy w czasie nauki dochodzą do wniosku, że podjęli złą decyzję – diagnozuje bp Polak. Jego zdaniem, sposobem na ten problem jest podniesienie jakości formacji w seminarium, przy czym „nie chodzi tylko o weryfikację powołania i odesłanie tych, którzy go nie mają, ale także o pomoc młodym ludziom w rozeznaniu swojej drogi i kroczeniu nią, bo przecież na początku nie musimy być od razu doskonali”. Istotnym wsparciem dla kleryków w tym procesie ma być specjalny okres propedeutyczny, który od września zostanie wprowadzony w polskich seminariach.

Rektor warszawskiego seminarium ks. Krzysztof Pawlina, który jest również przewodniczącym Konferencji Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych, zwraca uwagę, że zwykle około 35 proc. alumnów nie kończy seminarium, więc fakt, że ogólna liczba kleryków spadła o prawie 8 proc., nie powinien budzić niepokoju. Analiza statystyk poszczególnych seminariów za 2009 r. pokazuje, że tradycyjnie od lat najliczebniejszym seminarium jest tarnowskie, z 213 alumnami, następnie katowickie (157), krakowskie (144), lubelskie (136) i przemyskie (130). Najmniej alumnów kształci się w seminarium łowickim oraz drohiczyńskim – po 35 osób, oraz elbląskim (48), bydgoskim (50) i sosnowieckim (50).

Zakony męskie mają się dobrze...
Uwagę zwraca wzrost o 4,8 proc. w stosunku do 2008 r. liczby alumnów w seminariach zakonnych. Obecnie kształci się w nich 1630 kleryków. Do postulatu i nowicjatu zgłosiło się w 2009 r. 655 osób, czyli o dwóch więcej niż rok wcześniej. Największą popularnością cieszą się seminaria franciszkanów – mają 189 alumnów, dalej są franciszkanie konwentualni, ze 132 klerykami, oraz salezjanie – 119 kleryków. Biskup Polak tłumaczy dobrą sytuację powołaniową zakonów sposobem życia, który proponują. – Widać, że radykalne życie radami ewangelicznymi przyciąga młodych ludzi – podkreśla.

... gorzej z żeńskimi
Najbardziej niepokojące dane płyną od lat z zakonów żeńskich, w których liczba powołań do nowicjatu spadła nawet o połowę, z 1040 w 2000 r. do 488 w ubiegłym. Pojawiają się jednak symptomy wskazujące, że proces spadkowy wyhamowuje. Na przykład liczba kandydatek i postulantek w zakonach żeńskich jest na podobnym poziomie co w latach poprzednich, w 2008 r. było ich 362, w ubiegłym 354. Jednak już nowicjat rozpoczęło o 21 proc. mniej kandydatek niż w 2008 r. Co ciekawe, ogólna łączna liczba sióstr od dwóch lat jest na prawie takim samym poziomie – w 2009 r. było ich 21 562, rok wcześniej 21 739.

Dlaczego spadki powołań dotknęły w największym stopniu zakony żeńskie? Według bp. Polaka, kobiety są w większym stopniu podatne na współczesną antypowołaniową kulturę. – Kobiety są w stosunku do mężczyzny większą ofiarą nowych prądów kulturowych, naruszających ich delikatną konstrukcję, stąd rodzi się większa trudność w rozeznawaniu powołania – diagnozuje. Ks. Pawlina zwraca uwagę, że we współczesnym świecie nastąpiła dewaluacja takich pojęć jak „poświęcenie” czy „ofiara”. – Dziś młoda dziewczyna, która chce się ofiarować Bogu, w logice świata jest po prostu nikim, świat uważa, że ona do niczego się nie nadaje, dlatego idzie do zakonu – wskazuje na jedną z przyczyn spadku powołań.

Diagnoza spadku
Wraz z rozpoczęciem w Polsce wyraźnego trendu spadkowego w powołaniach, powstają różne diagnozy przyczyn tego zjawiska. Bp Polak na pierwszym miejscu wskazuje tzw. niską kulturę, która wręcz zwalcza powołania. Są też przyczyny obiektywne, do których niewątpliwie należą niż demograficzny oraz bardzo duża emigracja młodych Polaków. – Jedną z przyczyn może być też często jednostronne przedstawianie i nagłaśnianie problemów Kościoła, zarówno rzeczywistych, jak i sztucznych – mówi bp Polak.

Ale jednocześnie przyznaje, że „czynnikiem negatywnym są też wszystkie przypadki antyświadectwa ze strony tych osób już powołanych, które przeżywają poważny kryzys”. Ks. Pawlina zwraca również uwagę na kryzys współczesnej rodziny, który powoduje, że młodzi mają problem z podejmowaniem decyzji na całe życie.

Jednak nasi rozmówcy pozytywnie widzą przyszłość. – Obecne trendy dają nadzieję, że nastąpi wzrost powołań – mówi bp Polak. Jego nadzieję potwierdza rzeczywistość. – Już mam sygnały, że zgłaszają się młodzi ludzie z pytaniami o warunki wstąpienia do seminarium w przyszłym roku, dotychczas o tej porze roku takiego zjawiska nie było, to pozytywna prognoza – ujawnia ks. Pawlina. I idzie jeszcze dalej: – Bliska beatyfikacja ks. Jerzego Popiełuszki i spodziewana Jana Pawła II na pewno spowodują wzrost powołań, bowiem przykład ich życia pozwoli wielu odkryć powołanie do kapłaństwa – ocenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.