Stare na nowo

Marcin Jakimowicz

|

GN 51/2009

publikacja 22.12.2009 10:53

Dlaczego poprosiliśmy New Life'm. o nagranie płyty kolędowej? Nie tylko dlatego, że to świetni muzycy. W ich przypadku jedno jest pewne: oni wiedzą, o Kim śpiewają.

Stare na nowo Odkryliśmy wiele starych kolęd na nowo – opowiada gitarzysta Robert Cudzich - fot. roman koszowski

Większość szanujących się wykonawców nagrywa pod koniec roku płytę z kolędami. Półki w sklepach muzycznych uginają się od podobnych wydawnictw. O narodzonym Jezusku śpiewają nawet ci, którzy kościoły omijają szerokim łukiem, a zapytani o sakramenty Kościoła wymieniają na jednym oddechu: Popielec i święcenie pokarmów. W przypadku New Life’m jedno jest pewne; ci muzycy wiedzieli, o czym (a raczej o Kim) śpiewają. Z Bożym Narodzeniem kojarzy się nawet sama nazwa zespołu. Opowiada o zachwycie nad smakiem nowego życia.

Pasja grania
Kijów, maj 2008. Spory sklep muzyczny. Wokół sceny gromadzi się muzyczna śmietanka ukraińskiej stolicy. Zaczyna grać polska kapela. Ludzie otwierają usta ze zdziwienia. Takich dźwięków się nie spodziewali. Jeszcze bardziej dziwią się, słysząc: „Słuchajcie, ten koncert zagraliśmy dla Jezusa”. Kto grał? New Life’m. To tygiel pasji, profesjonalizmu, jazzowych smaczków i niekończącego się uwielbienia. Rdzeń zespołu stanowi pierwszoligowy kwartet: Marcin Pospieszalski (bas), Robert Cudzich (gitary), Joachim Mencel (fortepian) i Piotr Jankowski (perkusja). Do muzyki, którą grają, śpiewają: Basia Włodarska, Natalia Niemen i jej mąż Mateusz Otremba, znany jako Mate.O. – Granie w tym zespole jest dla nas jak święto – opowiadają muzycy. To widać, słychać i czuć… Wielkim zainteresowaniem cieszyła się dołączona przed rokiem do „Gościa” płyta „Z ciemności do światła” – wielkopostny koncert grupy. Tym razem nasi Czytelnicy znajdą w tygodniku album kolędowy.

Bez zadyszki
– Nie pisaliśmy aranżacji kolęd na kolanie – uśmiecha się Robert Cudzich, gitarzysta grupy. – Gramy ten materiał już z sześć lat. Zimowe koncerty cieszyły się zawsze sporym powodzeniem. Nagrywaliśmy ten krążek w niezwykłym studiu w Lubrzy niedaleko Zielonej Góry. Niesamowite studio, świetny fortepian włoskiej manufaktury Fazioli (Joachim Mencel, nasz pianista odetchnął z ulgą!). Samo studio urządzone w starym młynie projektował facet, który tworzył też słynne Abbey Road. Dawno tak dobrze nam się nie nagrywało. Mieliśmy bonus czasowy, mogliśmy odetchnąć, porozmawiać, pomodlić się. To był bardzo błogosławiony czas. To słychać na tej płycie. Nie była robiona w pośpiechu, w zadyszce, ale spokojnie, z sercem. – Jak reagowali na katolickie kolędy członkowie zespołu, którzy nie wyrośli w tradycji katolickiej? – pytam Roberta. – To było bardzo ciekawe. Pamiętam zachwyt Mate.O nad słowami kolędy „Bóg się rodzi”.

Był bardzo poruszony wielkim ładunkiem Ewangelii zawartym w tym tekście. „Pan Niebiosów – obnażony” albo „Wzgardzony – okryty chwałą”. Genialne! Wszyscy próbowaliśmy spojrzeć na kolędy jak na pieśni chwały, przekaz Dobrej Nowiny. Nie jak na sentymentalne, infantylne, rozmazane utwory, ale pieśni o ogromnym ładunku treści i emocji. – Kolędy były jakimś pomostem – dodaje Joachim Mencel. – Ich genialny język, mimo upływu lat, wciąż zachwyca i porusza. To nie są tylko katolickie utwory. Jest wśród nich m.in. kompozycja Feliksa Mendelssohna, który był przecież protestantem… – Odkryliśmy wiele kolęd na nowo. I zachwyciliśmy się nimi – podsumowuje Robert Cudzich. – Myślę, że można to usłyszeć na tym krążku. Grało nam się naprawdę świetnie. Dla mnie było to wielkie muzyczne święto

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.