Encyklika bardziej duszpasterska niż społeczna

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 29/2009

publikacja 17.07.2009 10:26

O mocnych i słabych stronach encykliki z dominikaninem o. Maciejem Ziębą rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.

Encyklika bardziej duszpasterska niż społeczna

Ks. Tomasz Jaklewicz: Włoski ekonomista Tedeschi proponuje, by przyznać Benedyktowi XVI Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za encyklikę. Czy Ojciec przyznałby Papieżowi Nobla?
O. Maciej Zięba: – Aby przyznać Nobla, musiałoby być w tej encyklice jakieś zasadnicze odkrycie, a tego nie dostrzegam. Cenne jest to, że Benedykt XVI podejmuje problemy globalizacji i aktualnego kryzysu. Zwraca uwagę, że globalizacją nie rządzą jakieś ślepe mechanizmy, ale ludzie, i dlatego ponoszą odpowiedzialność za jej przebieg. Mocną stroną encykliki są wątki dotyczące ochrony życia czy problemów demograficznych. Jest w niej wiele ważnych i pięknych myśli, ale jest to encyklika bardziej duszpasterska niż społeczna.

Co to znaczy, że encyklika jest „bardziej duszpasterska niż społeczna”?
– Na ambonę wziąłbym ze sobą „Caritas in veritate”, ale na uniwersytet wziąłbym raczej którąś z encyklik społecznych Jana Pawła II. Podam przykład. Jan Paweł II precyzyjnie zdefiniował naukę społeczną Kocioła. Podkreślił, że ani nie jest to trzecia droga między kapitalizmem a socjalizmem, ani żadna inna ideologia. Winna ona być konkretnym sformułowaniem refleksji nad społeczną rzeczywistością, podjętą w świetle wiary i tradycji Kościoła w oparciu o nauki szczegółowe. Zatem jej zadaniem jest sprecyzowanie ludzkiego działania. W „Caritas in veritate” czytamy, że nauka społeczna Kościoła jest „głoszeniem prawdy miłości Chrystusa w społeczeństwie”. To jest piękne sformułowanie. Na ambonie brzmi dobrze, ale na uniwersytecie, gdzie fachowcy dyskutują o rozwiązaniach ekonomicznych i politycznych, będzie to mało czytelne.

Czyli Ojciec jest rozczarowany tą encykliką?
– Spodziewałem się, że Benedykt XVI zabierze głos jako uniwersalny duszpasterz i wielki niemiecki profesor, a okazuje się, że jest tu sporo fraz poetyckich oraz postulatów, ale brakuje mi definicji i systematyki. Pojawia się bardzo wiele wątków, dużo jest abstrakcyjnych sformułowań, wiele myśli typu „powinno się”, „należy”, „dobrze by było”. Papież postuluje na przykład stworzenie silnej światowej władzy, która byłaby zorganizowana w duchu pomocniczości i dobra wspólnego i zarazem silna i skuteczna. Już na początku XIX wieku pojawiła się myśl o rządzie światowym. Ta idea jest piękna, ale jak stworzyć rząd, którego będą słuchali prezydenci Chavez i Obama, kanclerz Merkel i Fidel Castro, władcy Korei Pn., Rosji, Chin i Iranu? Kto to ma zrobić? Jak egzekwować decyzje?

Czy zadaniem Kościoła nie jest pokazywanie ideałów, ku którym mamy iść?
– W nauce społecznej Kościoła nie chodzi tylko o wskazywanie na ideały. Najważniejsze pytanie brzmi: jak je realizować? Chodzi o ukierunkowanie działania. Każdy normalny człowiek pragnie, aby było powszechne zatrudnienie, wysokie zarobki, dobra opieka zdrowotna i edukacja, mieszkania i parę innych rzeczy. Pytanie, jak to robić? Jan Paweł II pokazywał w swoich encyklikach, jak ten konkretny świat czynić lepszym. Było w nich mniej pięknych myśli, a więcej konkretnych podpowiedzi, jak budować lepszy system ekonomiczny i polityczny.

Benedykt postuluje konkretne ograniczenie wolnego rynku przez logikę daru i bezinteresowności. Pisze o projekcie przedsiębiorstwa, które miałoby realizować taki ideał.
– Wolny rynek powinien zajmować się kreowaniem dobrej produkcji. Powinien być transparentny, uczciwy, moralnie osadzony. Ale nie da się go budować na logice daru. To socjalizm zakładał, że rynek zastąpi logika daru. Wolny rynek musi kierować się zasadą sprawiedliwości wymiennej, a logiką daru silne społeczeństwo obywatelskie – bardzo mocno wspierane w encyklice – wspomagane przez państwo, a także Kościół. Obawiam się, że przedsiębiorstwa, które zlekceważą kategorię zysku, po prostu zbankrutują.

Czy to nie właśnie wolny rynek wygenerował obecny kryzys?
– Nie, kryzys ekonomiczny został wywołany kryzysem moralności. Primo od lat uczono ekonomistów, że etyka jest do niczego niepotrzebna. Secundo – konsumpcjonizm. Bankowcy uwierzyli, że można dawać bezkarnie kredyty każdemu, a ludzie, że można je bezkarnie brać. Przez wiele lat udawało się oszukiwać rzeczywistość, ale teraz gruchnęło.

Papież właśnie mówi, że świat potrzebuje ekonomistów, polityków i finansistów z moralnością.
– Tak, Papież słusznie mówi, że ekonomia musi być osadzona na normach etycznych. Obawiam się tylko, że gdy dochodzimy do konkretów, to zaczynają się schody. W ekonomii jest wiele zależności, których nie da się rozwiązać postulatami. Mimo obecnego kryzysu, Benedykt XVI zauważa, iż równolegle odbywa się proces humanizacji ekonomii. I wierzę, że obecny kryzys postawy amoralnej jeszcze go wzmocni.

Papież podkreśla, że humanizacja nie dokona się bez Boga w życiu publicznym…
– To mocne momenty encykliki. Benedykt XVI wskazuje, że zagrożeniem dla życia publicznego są zarówno fanatyzm religijny, jak i laicyzacja rugująca religię z życia publicznego. O tym drugim zagrożeniu pisze więcej, bo w kręgu zachodnim jest to i bardziej powszechne, i zupełnie nierozumiane zjawisko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.