Wizyta przed Synodem

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego korespondencja z Kamerunu

|

GN 12/2009

publikacja 22.03.2009 21:27

Od Jaunde - stolicy Kamerunu Benedykt XVI rozpoczął swoją pierwszą pielgrzymkę do Afryki, w czasie której odwiedzi także Angolę.

Wizyta przed Synodem Przez modlitwę i post Kameruńczycy przygotowywali się na spotkanie z Papieżem fot. AGENCJA GAZETA/AP PHOTO/REBECCA BLACKWELL)

W wiosce Akok Maka młodzi rozważali papieskie przesłanie na tegoroczny dzień młodzieży. Jego tematem jest nadzieja. Czternastoletnia dziewczyna trzyma na rękach kilkumiesięczne dziecko. Nie wie, kto jest ojcem. Mówi, że chciałaby mieć chrześcijańską rodzinę. Zapytana, jak ją rozumie, spuszcza głowę i milczy. W Kamerunie rodzina praktycznie nie istnieje. Większość ludzi żyje w związkach poligamicznych, a sakrament małżeństwa mogą przyjąć tylko nieliczni. Chociaż licznie przychodzą do kościoła, nie przyjmują Komunii św. – Oni nie mają przykładu, nie wiedzą, co to jest odpowiedzialność, dlatego przekazanie im wzoru prawdziwej rodziny nie jest łatwe – mówi prowadzący sesję ks. Kazimierz Pazio MIC. Brak miłości, zdrada, brak ślubu, ciężka choroba, niemożność kontynuowania nauki i brak pracy – jednym tchem młodzi wymieniają powody, które sprawiają, że ich życie jest trudne. Choć widzą problemy, trudno im zrozumieć, że ich przyszłość jest w ich rękach. Tradycja jest tu bardzo mocna, a Ewangelia nie wrosła na tyle, by przemienić tutejszą kulturę.

Imię diabła brzmi: nieczystość
Przypominam sobie zdanie jednego z misjonarzy, który stwierdził, że imię diabła w Afryce brzmi: nieczystość. Problem ten wpływa także na życie tutejszego młodego Kościoła. Zupełnie niezrozumiały jest celibat. Ma to swe uwarunkowania w kulturze i wierzeniach Kameruńczyków. – W niektórych regionach uważa się, że mężczyzna, umierając bezpotomnie, nie będzie mógł osiągnąć „szczęścia wiecznego”, nie będzie mógł żyć „po drugiej stronie” w szczęśliwości i w spokoju, będzie błądził w zaświatach. Jego duch nie spocznie na ziemi, bo to jest miejsce dla żyjących, nie przyjmie go też „kraina zmarłych”, bo nie zostawił w „krainie żyjących” potomka – wyjaśnia ks. Ryszard Kusy MIC. Choć niektórzy głęboko wierzą w Boga i żarliwie głoszą Dobrą Nowinę Jezusa Chrystusa, jednocześnie – świadomie lub nie – starają się „zabezpieczyć”, tzn. żeby po śmierci mieć wolny wstęp do „krainy szczęśliwości”.

Problem ten dotyka też kobiet. Brak potomstwa uważany jest w Kamerunie za przekleństwo. Dlatego nawet kandydatki na zakonnice przed wstąpieniem do klasztoru muszą urodzić dziecko. Muszą udowodnić, że nie wybierają życia zakonnego z powodu bezpłodności. Rozwiązłość seksualna sprawia, że Kamerun staje w obliczu dramatycznego problemu AIDS. W szkołach średnich ponad 40 proc. dziewcząt jest zarażonych wirusem HIV. Szkoły są płatne, a rodzice wiedzą, że dziewczyna się utrzyma, znajdując „sponsora”. Prostytucja nieletnich jest chlebem codziennym kameruńskiego społeczeństwa. Zmiana mentalności nie jest łatwa. Młodzi garną się jednak do Kościoła i szukają godniejszego życia.

Wielkie sprzątanie w stolicy
Dobę przed przybyciem Benedykta XVI do Kamerunu w stolicy Jaunde nic nie mówi o tym wydarzeniu. Trwa tylko wielkie sprzątanie. Mieszkańcy ze zdumieniem przecierają oczy, widząc porządek. Gdzie się podziali uliczni handlarze i ich stragany – zastanawiają się. Na drodze przejazdu papieskiego orszaku kładziony jest świeży asfalt i malowane płoty. Ale Kameruńczycy zapewniają, że wszystko jest gotowe. Przed katedrą – miejscem spotkania Benedykta XVI na nieszporach z duchowieństwem – leżą sterty materiałów budowlanych, a dwie wieże z zamontowanymi z okazji papieskiej pielgrzymki nowymi dzwonami kilkanaście godzin przed przybyciem Papieża wciąż są w rusztowaniach. Stadion, na którym zostanie odprawiona główna Msza św. i ogłoszony dokument przygotowawczy II Zgromadzenia Specjalnego Synodu Biskupów dla Afryki, został odmalowany, ale wokół spychacze jeszcze wyrównują teren.

Przygotowania koordynują miejscowe władze. Prezydentowi Paulo Biyi zależy na tym, by jak najlepiej wypaść w oczach świata, ponieważ Kamerun chce być postrzegany jako żyjący pokojem, doskonale rozwijający się kraj. Metody stosowane przez władze odbiegają jednak często od zasad demokracji. Do usunięcia z ulic handlarzy władze użyły siły i potężnych spychaczy. Wywołało to falę protestów, która przetoczyła się w tych dniach przez stolicę. Ubodzy ludzie żyjący z drobnego handlu stracili niejednokrotnie dorobek całego życia. Podniosły się więc głosy, że wolą, by Papież do nich nie przyjeżdżał. Jednak, jak powiedział mi Festus, jeden ze stołecznych handlarzy, problemem nie jest pielgrzymka, tylko styl władzy. A tego typu głosy w Kamerunie należą wciąż do rzadkości.

Nie zobaczą Papieża
Z powodu biedy i ponad 200 km dzielących ich od stolicy kraju młodzież z buszu nie weźmie udziału w spotkaniach z Papieżem. Chce je jednak oglądać na ustawionym w kościele w Atoku telewizorze. – Papież doda nam odwagi do życia w pełni chrześcijańskiego – mówi 20-letni Camil. Jest nauczycielem, kieruje grupą młodzieżową. Na wizytę Benedykta XVI czeka z nadzieją. Nawarro z kolei wierzy, że Papież podejmie palące kwestie społeczne. Korupcja jest jedną z nich. Droga, przy której stoi misyjna kaplica, już kilkakrotnie miała być pokryta asfaltem. Pieniądze poszły jednak na prywatne domy skorumpowanych urzędników. Ubożejący mieszkańcy kraju zaczynają się domagać swych praw. Także dlatego Kameruńczycy wiążą z papieską podróżą ogromne nadzieje. W odległym buszu powiedziano mi: Papież zmieni nasz kraj. Tutejsi ludzie patrzą na Benedykta XVI także przez pryzmat swej kultury i tradycji. Dla nich jest on „najważniejszym szefem”, czyli kimś, kto realnie może wpływać na codzienność. Stąd też ogromna duma, że Papież wybrał Kamerun, by stąd skierować przesłanie do całej angielsko- i francuskojęzycznej Afryki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.