Wielkie rekolekcje francuskie

Jacek Dziedzina, zdjęcia Henryk Przondziono

|

GN 38/2008

publikacja 19.09.2008 08:41

Jeszcze Francja nie umarła. Tak można w skrócie określić odczucia wszystkich, którzy patrzyli z bliska na wizytę Benedykta XVI w Paryżu i Lourdes. Przez cztery dni cały kraj oddychał powietrzem nie z tego świata.

Wielkie rekolekcje francuskie Na Mszę św. na Placu Inwalidów w Paryżu przyszły tłumy wiernych fot. Henryk Przondziono

Media próbowały początkowo sprowadzić całą pielgrzymkę do problemu „zagrożonej laickości państwa”. Wszyscy czekali na przemówienie Papieża w Pałacu Elizejskim oraz na słowa prezydenta Sarkozy’ego. Jeden z jego politycznych przyjaciół zapowiedział nawet, że jeśli ten znowu wspomni o swojej idei „laickości pozytywnej” (czyli przyjaznego współdziałania państwa i religii), on wyjdzie na ulice, by manifestować sprzeciw. Tymczasem Papież, nie pomijając tych spraw, okazał się przede wszystkim duszpasterzem i mistykiem. – Bóg daje wszystko, czego potrzebujecie, by kochać i być kochanymi – mówił pod katedrą Notre-Dame. W poniedziałek prasa niemal jednym głosem oznajmiła: „Papież podbił Francję”. Trzeba dodać: Francja też podbiła Papieża.

Nowa świecka tradycja
Zaczęło się od Paryża. Na lotnisku Papieża powitał osobiście prezydent Nicolas Sarkozy, chociaż protokół dyplomatyczny tego nie przewiduje. Przemówienie powitalne Sarkozy’ego w Pałacu Elizejskim było jednym z najbardziej wyważonych, ale zarazem emocjonalnych i rewolucyjnych w tradycji francuskiej republiki. – Nikogo nie wyróżniamy, ale przyznajemy się do naszych chrześcijańskich korzeni – mówił z pasją Sarkozy. – Byłoby szaleństwem wyzbywać się religii, byłoby to po prostu uchybienie przeciwko kulturze i przeciwko ludzkiej myśli. Dlatego apeluję o laickość pozytywną – mówił z wyraźnym zapałem prezydent Francji. Sarkozy wiedział, że prowokuje, widać to było na jego twarzy. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Masoni z Loży Wielkiego Wschodu Francji wydali oświadczenie, że laickość nie wymaga używania żadnych przymiotników „ulepszających”.

Papież nawiązał do słów Sarkozy’ego bezpośrednio. – Nowa refleksja o prawdziwym sensie i znaczeniu laickości jest konieczna. Jest niezmiernie istotne, by rozróżniać sfery religijną i polityczną, a zarazem uświadomić sobie jaśniej niezastąpioną rolę religii w kształtowaniu sumień i jej udział w tworzeniu moralnej zgody w społeczeństwie – przekonywał słuchaczy, wśród których – z inicjatywy Sarkozy’ego – znajdowali się gównie praktykujący katolicy, pełniący ważne funkcje publiczne. Dzień wcześniej odwiedziłem znajomych Francuzów. Sophie jest dziennikarką tygodnika „Le Pelèrin”, Patrick odpowiada za programy wymiany międzynarodowej studentów na paryskiej Sorbonie. – Niektórzy we Francji myśleli, że jak się wprowadzi radykalny rozdział Kościoła od państwa, jak usunie się religię z życia publicznego, to znikną wszelkie konflikty w społeczeństwie – mówi Patrick. – A to nie jest recepta na pokojowe współżycie – dodaje.

Francja myśli, Francja wierzy
Drugie ważne spotkanie miało miejsce w odnowionym Kolegium Bernardynów. Tutaj Papież spotkał się z przedstawicielami świata kultury i nauki. Tydzień wcześniej kolegium przeżyło prawdziwy nalot zwiedzających odnowiony po wiekach XIII-wieczny budynek. Przy gablocie z książkami Josepha Ratzingera Daniel i Laurent żywo dyskutowali o zbliżającej się wizycie Papieża. – Wybieram się na Mszę w Paryżu, to ważne wydarzenie dla całej Francji – mówił Daniel. – Uważam, że związek między kulturą i wiarą jest oczywisty, Papież pewnie o tym będzie mówił – dodał Laurent. Benedykt XVI nie zawiódł jego oczekiwań. Ponad 600 intelektualistów i twórców kultury usłyszało przypomnienie, że europejską kulturę stworzyło „poszukiwanie Boga i gotowość do słuchania Go”. Moją uwagę najbardziej przyciągała kamienna twarz siedzącego w pierwszym rzędzie Valéry’ego Giscarda d’Estaing.

Jednego z autorów preambuły konstytucji europejskiej, która z dziedzictwa greckiego i rzymskiego swobodnie przeskakiwała do oświecenia, pomijając całe wieki chrześcijańskiej starożytności i średniowiecza. – Kultura, dla której pytanie o Boga należałoby jedynie do dziedziny subiektywizmu jako nienaukowe, byłaby kapitulacją rozumu, a tym samym porażką humanizmu, i to o poważnych następstwach – mówił Papież. – To, co było podstawą kultury Europy, poszukiwanie Boga i gotowość, by Go słuchać, również dzisiaj pozostaje fundamentem każdej prawdziwej kultury – zakończył przy niezmiennie kamiennej twarzy Giscarda d’Estaing. Większość zebranych stanowili jednak albo praktykujący katolicy, albo osoby przyjazne chrześcijaństwu. W niektórych środowiskach intelektualnych Francji przyznanie się do wiary jest ciągle „obciachem”, ale to się już zmienia. Osoby wychowane na Janie Pawle II coraz częściej zajmują ważne stanowiska. – Katolicy we Francji są bardzo, bardzo odważni i widoczni w życiu publicznym – mówił mi arcybiskup Paryża, kard. André Ving-Trois.

Święta noc w Paryżu
To, co najbardziej czyste i ewangeliczne, wolne od różnych ideologicznych podtekstów (wyszukiwanych i stwarzanych przez komentatorów), rozegrało się w piątkowy wieczór i noc pod katedrą Notre-Dame i w czasie Procesji Światła w Paryżu. Po godzinie 20., kiedy Papież wyszedł z katedry po uroczystych nieszporach z duchowieństwem, plac był już szczelnie wypełniony oczekującymi go młodymi. – Bóg daje wszystko, czego potrzebujecie, by kochać – usłyszeli zebrani. Spotkanie z Papieżem było krótkie, ale świętowanie na placu katedralnym nie skończyło się tak szybko. Wieczorem w dziesięciu parafiach Paryża odbywały się czuwania modlitewne. Po godz. 23 uczestnicy tych czuwań zaczęli dołączać do młodych spod katedry. Przez cały czas trwały koncerty, świadectwa nawróconych młodych ludzi. Wśród przemawiających do młodych był także założyciel „Arki” Jean Vanier.

W środku katedry młodzież i bracia z Taizé prowadzili modlitwę, a wielkie ekrany na zewnątrz pozwalały śledzić wydarzenia w różnych miejscach. Na plac katedralny dojechałem z grupą studentów, którzy wcześniej odwiedzili centrum prasowe w Szkole Wojskowej. – Jestem pod wrażeniem tego, co powiedział Papież – mówił Jean, student prawa. – To proste słowa, ale dotykające gdzieś tu, głęboko – przyznaje. Mijamy bawiący się Paryż. Jest weekend, więc w stolicy Francji nie brak innych atrakcji, które większość wybiera. Ale tego wieczoru Paryż oddycha także powietrzem z innego świata. Im bliżej katedry, tym więcej grup młodych, idących na Procesję Światła. – Francuzi są bardzo antyklerykalni i Kościół dla wielu nie ma nic do zaoferowania – mówi Gabrielle, także przyszła prawnik. W samochodzie dyskutuje z kolegą, który ma wątpliwości po przemówieniu Papieża do świata kultury, czy wiara może być racjonalna. – Nie możesz niczego udowodnić, ale możesz racjonalnie uzasadnić to, w co wierzysz – przekonuje go Gabrielle. Dla niej wizyta Benedykta XVI to szansa na przebudzenie wielu chrześcijan.

Kiedy tuż przed północą kard. Ving-Trois rozpoczynał Procesję Światła, można było odnieść wrażenie, że tej nocy stanie się coś nadzwyczajnego. Arcybiskup przemawiał spokojnie, powoli, z lekko pochyloną głową. Jakby sam bał się powiedzieć za dużo. Z początkowej grupy 10 tys. osób, utworzyło się morze 40-tysięcznego modlącego się tłumu, a o godz. 3 nad ranem było już 60 tys. ludzi. Większość śpiewała, wypowiadała kolejne zdrowaśki. Tuż obok toczyło się zwyczajne nocne życie: dyskoteki, kawiarnie, nocne kluby. Niektórzy przystawali z zaciekawieniem, dołączali do procesji, inni patrzyli obojętnie lub z ironią. – Nie jestem tym zainteresowana, chociaż byłam ochrzczona i przyjęłam pierwszą Komunię św. – mówiła Sophie. Wyszła z pubu na papierosa i została dłużej, „żeby popatrzeć”. – Wolałabym, żeby wierzący swoją religijność wyrażali raczej w pomocy dla biednych z Afryki – oświadczyła. Większość uczestników procesji została całą noc na esplanadzie Inwalidów, gdzie w sobotę Papież odprawił Mszę św. Twarze ukryte w dłoniach, zamknięte oczy, oklaski dopiero po homilii... W ten sposób ponad 260 tys. osób w Paryżu słuchało Papieża, który poprosił chrześcijan, by odrzucili wszystkie fałszywe bożki, które zagradzają człowiekowi drogę do szczęścia. – Bóg sam uczy nas, jak odrzucać bożki, iluzje naszych umysłów – mówił podczas homilii. A ponad 2000-osobowy chór śpiewał pieśni, które już kilka dni temu podsłuchaliśmy na próbie w kościele St. Sulpice.

Jest Światło
W pociągu do Lourdes setki pielgrzymów znalazło się bezpośrednio po sobotniej Mszy. Wielu z nich nie spało ponad dobę, uczestnicząc w nocnym świętowaniu. – Ma pan wszystkie przemówienia Papieża? – dziwi się Jean i na kilka godzin zabiera mi pokaźny plik papierów. W Lourdes Papieża i nas przywitał deszcz. Jednak po wieczornej procesji na placu Bazyliki Różańcowej wielotysięczny tłum nie przejmował się pogodą. – Przybywając w pielgrzymce tu, do Lourdes, pragniemy doświadczyć, w ślad za Bernadetą, tej niezwykłej bliskości między niebem a ziemią, która nigdy nie zanika i która nieustannie się pogłębia – mówił Papież. Okazją do tej wizyty była 150. rocznica objawień Matki Bożej. W niektórych komentarzach można było usłyszeć, że oto intelektualista próbuje przypodobać się także „zwykłym” wiernym, doceniając ich „ludową pobożność”. Tymczasem Papież najwyraźniej czuł się „sobą” zarówno w Paryżu, jak i w czasie nabożeństw maryjnych, które można w Lourdes spokojnie nazwać bardziej mistycznymi niż „ludowymi”. – Lourdes jest jedynym z tych miejsc, które Bóg wybrał, aby w nim odzwierciedlił się szczególny blask Jego piękna, stąd tak wielkie znaczenie ma tutaj symbol światła – mówił przy wielotysięcznym morzu płonących świec, chowanych przed deszczem pod parasolami. Ludzie wychodzili ze śpiewem na ustach. Prostym, radosnym, bez cienia taniej egzaltacji.

Tej nocy jednak znowu niewiele osób miało szansę na długi wypoczynek. Niektórzy spędzili całą noc na deszczu, inni od wczesnych godzin rannych schodzili się na błonia na terenie sanktuarium. W niedzielę Papież odprawił Mszę św. z okazji rocznicy objawień i zarazem święta Podwyższenia Krzyża Świętego. – „Jakże wielką rzeczą jest posiadać krzyż! Ten, kto go posiada, posiada skarb” – Benedykt XVI zacytował fragment homilii św. Andrzeja z Krety. – Kościół zaprasza nas, byśmy podnieśli z dumą ten chwalebny krzyż, żeby cały świat zobaczył, do czego posunęła się miłość Ukrzyżowanego do ludzi – komentował przywołany fragment. Słuchało go ok. 190 tys. wiernych. Z różnych krajów, ale Francuzi stanowili zdecydowaną większość. Stałem w sektorze z grupą pielgrzymów z okolic Montpellier w południowo-wschodniej Francji. – Ech, to jednak nie Jan Paweł II – Kathie była trochę zawiedziona, kiedy przejeżdżający obok nas Papież nie „odmachał” jej ręką. „Tylko” błogosławił. Ale w skupieniu słuchała całej homilii. Papież poprosił Francuzów o zaangażowanie się w ewangelizację. – Niech misyjny duch, którzy ożywiał tylu mężczyzn i kobiety z Francji przez stulecia, nadal będzie waszą dumą i zobowiązaniem – mówił.

Pokolenie B XVI?
W Lourdes także odbyło się spotkanie Papieża z francuskim episkopatem. Papież dziękował im za zaangażowanie. Episkopat Francji zmienił się bardzo w ciągu ostatnich lat m.in. za sprawą zmarłego rok temu kard. Lustigera. Coraz wyraźniej wygrywa opcja bardziej ewangeliczna i związana ściśle z nauczaniem Kościoła. Papież nie udawał jednak, że nie zna problemów codziennych Kościoła we Francji. – Kwestią szczególnie bolesną jest problem osób rozwiedzionych, które ponownie zawarły małżeństwo – mówił Benedykt XVI, nawiązując do powszechnego we Francji, uznawanego formalnie przez prawo, tworzenia „związków partnerskich”. – Kościół, który nie może przeciwstawić się woli Chrystusa, stanowczo podtrzymuje zasadę nierozerwalności małżeństwa, otaczając jak największą miłością te osoby, które z wielorakich powodów nie potrafią jej przestrzegać. Nie do przyjęcia są zatem inicjatywy zmierzające do uznawania nieformalnych związków – mówił do biskupów, przypominając jednocześnie, że Kościół nie może odrzucać tych, którym z różnych powodów życie się skomplikowało. Poprosił ich też, żeby dbali o rozwój duchowy swoich księży. – Księża potrzebują waszej przyjaźni, waszej zachęty i troskliwości. Bądźcie blisko nich i w sposób szczególny troszczcie się o tych, którzy przeżywają trudności – wezwał biskupów.

W poniedziałek Papież odprawił jeszcze Mszę św. dla chorych. Obecność tysięcy osób dotkniętych różnego rodzaju cierpieniem fizycznym i psychicznym nie była tylko dodatkiem do programu. Lourdes jest miejscem uprzywilejowanym dla chorych. – Wiemy niestety, że długie cierpienie wstrząsa najmocniejszą pewnością i ufnością, doprowadza niekiedy wręcz do tego, że traci się wiarę w sens i wartość życia – przyznał Benedykt XVI. Powiedział też, że człowiek chory przechodzi ciężką walkę. – To walka, której człowiek nie może sam wytrzymać, bez pomocy łaski Bożej – mówił. Na lotnisku, w mowie pożegnalnej, nie ukrywał żalu z rozstania z Francją. Wiele razy, m.in. w Instytucie Francuskim w Paryżu, dawał się poznać jako wielki frankofil. Jego myślenie zostało ukształtowane w dużym stopniu dzięki francuskim przyjaźniom osobistym i intelektualnym. – Być może wrócę do waszego pięknego kraju? – pytał w czasie pożegnania. Jeśli wróci, chyba jeszcze więcej ludzi będzie na niego czekać. Dziennik „Le Figaro” donosi bowiem, że oto we Francji żyje już „pokolenie B XVI”.

Przemówienia i homilie wygłoszone przez papieża Benedykta XVI podczas pielgrzymki do Francji znajdziesz na www.papiez.wiara.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.