Bardzo piękne życie

Piotr Sacha

|

GN 37/2008

publikacja 21.09.2008 21:12

Co łączy Jeana Vaniera ze św. Pawłem? Ślub celibatu, rekolekcyjne podróże, motto: „Słabość jest moją siłą”. Apostoł osób niepełnosprawnych intelektualnie skończył 80 lat.

Bardzo piękne życie Jean Vanier - założyciel wspólnot "Arka" fot. Agencja Gazeta/Pawel Ulatowski

Jean Vanier uważany jest za jednego z duchowych przewodników naszych czasów. Wciąż żyje prosto, we wspólnocie, którą założył z osobami niepełnosprawnymi. Sporo podróżuje, głosząc rekolekcje i wykłady. Właściwie niewiele się zmienia, poza tym, że jego L’Arche (Arka) wciąż się rozrasta, licząc dziś 141 wspólnot na wszystkich kontynentach. Gdy zbliżały się jego 36. urodziny, miał za sobą karierę oficera marynarki wojennej i profesora filozofii. Decyzja, którą właśnie podejmował, odwróciła do góry nogami całe jego życie. Kupił dom. We francuskiej wiosce Trosly-Breuil zamieszkali z nim Raphaël Simi i Philippe Seux, mężczyźni z upośledzeniem umysłowym, którzy wcześniej przebywali w zakładzie opiekuńczym.

Ufam ci, synu
Jean Vanier dorastał w kilku europejskich krajach. Jego ojciec był kanadyjskim dyplomatą. Rodzina Vanier, którą wybuch II wojny światowej zastał w Paryżu, wróciła w 1940 r. do Kanady. Nie minął rok, gdy Jean oświadczył ojcu, że zamierza wstąpić do Szkoły Marynarki Wojennej w Anglii. Odpowiedź była zaskakująco prosta: – Ufam ci, synu. Te słowa zrobiły na dwunastolatku wielkie wrażenie. Wspomnienie tamtej rozmowy wróciło po dziewięciu latach, gdy zrezygnował z kariery oficerskiej, by studiować filozofię i teologię w Instytucie Katolickim w Paryżu. Spotkał wtedy dominikanina, ojca Tomasza Philippe’a. Zakonnik stał się dla studenta przyjacielem i ojcem duchowym. Gdy w 1963 r. został kapelanem w zakładzie dla osób z upośledzeniem w Trosly-Breuil, zaprosił do siebie Vaniera. Kanadyjczyk niedawno uzyskał stopień doktora filozofii, wykładał na uniwersytecie w Toronto. – Zrób coś dla nich – usłyszał od o. Philippe’a, który przedstawił mu grupkę niepełnosprawnych intelektualnie osób. Pełne zaufania spojrzenie dominikanina musiało przypomnieć mu własnego ojca. Znów opuścił Kanadę. Tym razem, by założyć pierwszy dom „Arki”.

Będziesz szczęśliwy
Niedługo po tym, jak zamieszkał z Raphaëlem i Philippem, natknął się na fragment Ewangelii wg św. Łukasza: „Kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć”. Po latach wyznał, że słyszał ten tekst wielokrotnie, jednak nigdy wcześniej tak mocno nie uderzyły go te słowa. Uświadomił sobie, że styl jego nowego życia stoi w totalnej opozycji do społeczeństwa opartego na wiedzy, kompetencji i hierarchii, w którym osoby słabe są spychane na boczny tor. Szybko zrozumiał, że nie znalazł się w tym miejscu tylko po to, by pomóc, lecz by otrzymać pomoc. Bo, jak przekonuje w swoich licznych książkach, osoby upośledzone posiadają szczególne dary. Słabe i często niesamodzielne stają się mistrzami życia duchowego. Uczą wiernej przyjaźni, bezinteresowności i głębokiego wyczucia sacrum. Swoim doświadczeniem życia wśród kruchych i opuszczonych dzieli się Vanier podczas konferencji, które głosi na całym świecie. Czasem ich owocem są kolejne wspólnoty życia osób upośledzonych oraz asystentów, czyli ich pełnosprawnych przyjaciół.

Takie są też początki „Arki” w Polsce. Jean Vanier przyjechał tu w 1980 r. wygłosić rekolekcje. To był impuls. Na trzy miesiące przed ogłoszeniem stanu wojennego w Śledziejowicach koło Wieliczki zamieszkała czteroosobowa grupa, która w tamtym czasie wzbudzała podejrzenia zarówno ówczesnej władzy, jak i okolicznej ludności. Później powstały kolejne wspólnoty – w Poznaniu i Wrocławiu.
Podczas ostatniej, wizyty w Polsce, dwa lata temu, Jean Vanier krótko streścił swoje ponadczterdziestoletnie doświadczenie: – Wspólnoty „Arki” to szkoła relacji. To jest bardzo piękne życie.

Świętych obcowanie
Osoby niepełnosprawne intelektualnie mają do odegrania w Kościele i we współczesnym świecie wielką rolę – przekonuje twórca L’Arche. Jak zapewnia, wciąż na nowo odkrywa, jak wiele z nich to osoby święte, będące w autentycznej osobistej przyjaźni z Jezusem. Gdy w 1997 r. odbierał w Watykanie z rąk Jana Pawła II nagrodę przyznawaną przez Instytut Pawła VI, wręczył Ojcu Świętemu prośbę o uznanie świętości Rene i George’a Petit, upośledzonych braci, którzy mieszkali w domu „Arki” w Trosly-Breuil. Papież żegnał się tego dnia z laureatem i jego niepełnosprawnymi przyjaciółmi słowami: „Wprowadźcie Kościół w XXI wiek”. Oprócz pielgrzymów z „Arki”, Papież kilkakrotnie spotykał również członków Ruchu „Wiara i Światło”, który Jean Vanier założył wspólnie z Marie-Helene Mathieu w 1971 r. Stało się to podczas pielgrzymki do Lourdes, na którą przybyły 4 tys. osób upośledzonych wraz ze swoimi rodzinami i przyjaciółmi z 15 krajów. – Kontynuujcie spotkania w małych wspólnotach, zróbcie wszystko, do czego zainspiruje was Duch Święty – zaproponował Vanier. Dziś ponad 1400 takich grup spotyka się na całym świecie, by modlić się i świętować życie.
Arka pokoju

W ślad za Vanierem poszli inni, którzy niejednokrotnie rezygnowali z zawodowych karier, by zamieszkać w „Arce”. Wśród nich był inny duchowy autorytet, ks. Henri Nouwen. Do kanadyjskiej wspólnoty Day-break trafił z Harvardu, na którym był wykładowcą. Osobom niepełnosprawnym towarzyszył do końca życia. – W „Arce” odnalazłem wszystkie wyzwania, przed którymi stajemy jako słudzy słowa Bożego – mówił podczas wykładu w Waszyngtonie. W różnych zakątkach globu pod jednym dachem „Arki” mieszkają chrześcijanie różnych wyznań, nawet przedstawiciele odmiennych religii. W Betanii wspólnotę tworzyli chrześcijanie, muzułmanie i wyznawcy judaizmu. W Kalkucie żyją razem hinduiści, muzułmanie i chrześcijanie. Wszędzie tam, gdzie podziały prowadzą do nieufności oraz izolacji, domy osób, których stopień upośledzenia nierzadko nie pozwala im się poruszać czy porozumiewać, są prawdziwym znakiem pokoju. O pokój woła też Jean Vanier, nazywany niekiedy „Matką Teresą w spodniach”, podróżując ze swoją misją po wszystkich kontynentach. W maju tego roku dotarł do Kenii, gdzie głosił rekolekcje dla wspólnoty niepełnosprawnych i ich wolontariuszy. Stamtąd też, wspominając zbliżającą się rocznicę urodzin, pisał w liście do swoich przyjaciół na całym świecie: „Tak więc jestem pielgrzymem chcącym przeżyć swój ostatni etap życia nie jako utratę aktywności, ale jako zyskanie nowej drogi, nowego sposobu życia. Uświadamiam sobie również, jak bardzo »Arka« i wspólnoty są podobne do pielgrzyma. Pielgrzymi zmierzają do świętego miejsca, a ich serca pragną być święte”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.