Duchowny, ale nie ksiądz

Jarosław Dudała

|

GN 23/2008

publikacja 06.06.2008 10:39

Tomasz Chmielewski z Torunia i Zbigniew Machnikowski z Gdyni to pierwsi diakoni stali w polskim Kościele.

Duchowny, ale nie ksiądz Pierwszy polski diakon stały Tomasz Chmielewski z żoną Izą i córeczką Zosią fot. fre-epress.pl/edytor/Wojtek Szabelski

Kim są diakoni stali? To duchowni, którzy nie są kapłanami. Nie mówi się więc do nich: „proszę księdza”, ale zwyczajnie per pan. Mogą mieć żony. Otrzymują święcenia diakonatu. Mogą potem głosić kazania, udzielać Komunii św., prowadzić pogrzeby, błogosławić nowe małżeństwa, odprawiać nabożeństwa, np. majowe, Drogę Krzyżową czy Różaniec. Nie mogą odprawiać Mszy św., spowiadać i udzielać sakramentu chorych. Nie noszą sutanny. Podczas Mszy i nabożeństw występują w dalmatykach przypominających ornaty z krótkimi rękawami. Można ich także zobaczyć w stule przewieszonej przez jedno ramię. Znany w starożytnym wczesnym Kościele diakonat jest prawie zanikł w V w., by faktycznie odrodzić się półtora tysiąca lat później, po Soborze Watykańskim II.

Stałych diakonów jest dziś na świecie 32 tys. Polski episkopat zdecydował się na wprowadzenie stałego diakonatu w 2004 r. Przygotowujący ich ośrodek znajduje się w Przysieku k. Torunia. Żeby zostać diakonem stałym, trzeba mieć co najmniej 35 lat, pięcioletni staż małżeński i zgodę żony. Jeżeli ktoś jest kawalerem, musi mieć skończone 25 lat i zobowiązać się, że przez całe życie pozostanie w celibacie. Kandydaci w momencie przyjęcia święceń muszą mieć też ukończone studia teologiczne na poziomie akademickim. Od diakonów stałych odróżnić należy diakonów przejściowych. Dla nich diakonat jest jedynie stopniem na drodze ku święceniom kapłańskim.

Nowy diakon, młody tata
Tomasz Chmielewski ma 38 lat. Jest katechetą i członkiem charyzmatycznej wspólnoty ewangelizacyjnej „Pieśń Nowa”. Ma żonę Izę, z którą po prawie 10 latach małżeństwa doczekał się kilka miesięcy temu córeczki Zosi. – Diakonat to dla mnie kontynuacja zaangażowania w Kościele – mówi Tomasz Chmielewski. Przyznaje, że kiedyś rozważał wstąpienie do kapucynów, ale nie zdecydował się na to. – Chciałem być z kobietą, mieć rodzinę – mówi jasno. Przygotowując się do diakonatu, brał udział w comiesięcznych weekendowych sesjach w ośrodku w Przysieku. Magisterium z teologii zdobył już wcześniej, więc nie musiał rozpoczynać studiów w tym kierunku. Jednak na zaproszenie rektora toruńskiego seminarium wraz z kandydatami do kapłaństwa uczył się głoszenia kazań, jadł z klerykami kolacje. Pół roku przed święceniami diakonatu został akolitą. To znaczy, że mógł odtąd udzielać Komunii. – Pamiętam, jak pierwszy raz stanąłem blisko ołtarza. Byłem tak zestresowany, że ksiądz mnie spytał: „Co się tak denerwujesz?”. Ja na to: „Nie mogę inaczej!” – opowiada.

Bez pensji i sutanny
Jak na decyzję o przyjęciu diakonatu zareagowało otoczenie? – Sąsiedzi chyba wiedzą, ale nie dali tego po sobie poznać. Dalsza rodzina przyjęła to naturalnie, bo uchodzimy za takie „kościółkowe” małżeństwo – mówi Tomasz. Na razie nie wie jeszcze, jakie zadania duszpasterskie czekają go po święceniach. Diakonów obowiązuje posłuszeństwo wobec biskupa, więc to toruński ordynariusz wyznaczy mu jakąś misję. Formalnie może to nawet być praca na drugim końcu diecezji, jednak biskup zdaje sobie sprawę z tego, że dyspozycyjność żonatego diakona jest mniejsza od dyspozycyjności żyjącego w celibacie księdza. W każdym razie będzie to prawdopodobnie praca w którejś z parafii diecezji toruńskiej, zapewne takiej, w której jest tylko jeden kapłan. Diakon będzie ubierał się po świecku (z krzyżykiem w klapie) i mieszkał z rodziną we własnym domu. – O mieszkaniu na plebanii nie ma mowy. Chodzi o to, że jestem i mam być na styku życia duchownych i świeckich – podkreśla Tomasz Chmielewski, dodając, że diakoni z zasady mają sami, bez pomocy Kościoła, utrzymywać swoje rodziny.

Kościelni przełożeni, np. proboszczowie, mogą im wynagradzać pracę duszpasterską, ale diakoni nie mogą się tego od nich domagać. Wyjątkiem jest sytuacja, w której przydzielone przez biskupa obowiązki są tak absorbujące czasowo, że nie da się ich pogodzić z wykonywaniem świeckiego zawodu. W przypadku Tomasza Chmielewskiego są to etaty katechety w gimnazjum w Obrowie i w prywatnej szkole średniej „Laboratorium” w Toruniu. – Byłem promotorem pracy magisterskiej Tomasza Chmielewskiego. To był dobry, ciekawy student. Teraz też dobrze radzi sobie z młodzieżą. Jest wobec niej taktowny, nie unika zajęć sportowych – mówi współzałożyciel i dyrektor szkoły, dziekan Wydziału Nauk Pedagogicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika prof. Alaksander Nalaskowski. Podobnego zdania jest dyrektor gimnazjum w Oborowie Artur Affelt. – Jego komunikacja z młodzieżą jest na najwyższym poziomie. Bardzo wysoko oceniam jego skuteczność i kwalifikacje – mówi dyr. Affelt.

Nałogi diakona
Co na to wszystko żona? – Kiedy mąż powiedział mi o diakonacie, od razu się zgodziłam – mówi Izabela Chmielewska, która wraz z mężem zaangażowana jest w działalność ewangelizacyjną. Dodaje, że nigdy nie było w niej oporu przeciw planom męża. Z początku nie miała świadomości, co to jest diakonat. Z czasem doświadczyła związanych z tym niedogodności, tj. nieobecności męża wyjeżdżającego na zajęcia przygotowawcze, a także tego, że odtąd będzie on miał zadania, które będzie wypełniał sam, nie w małżeństwie. – Ewangelizując wspólnie, nieraz już byliśmy forpocztą Kościoła wśród ludzi mówiących o nim krytycznie. Nie boję się tego – mówi Iza. Według niej, główną cechą męża jest bezpośredniość. – Ma dobre serce, jest otwarty na ludzi, bezkonfliktowy, nie chowa uraz. Lubię w nim także to, że dobrze tańczy i ładnie śpiewa – charakteryzuje męża. Wady? – Ma skłonności do nałogów. Nie, nie, żadne tam takie… Ale kiedyś nałogiem był dla niego komputer, teraz jest nim remont domu. Jak coś zaczyna, to cały się w to angażuje – mówi Iza. – To pasjonat i potrafi też zapalać innych – potwierdza Jolanta Zatorska, liderka wspólnoty ewangelizacyjnej, w której zaangażowany jest Tomasz Chmielewski. – Ale nie boję się, że jak zostanie diakonem, to ja i córka pójdziemy w kąt – śmieje się żona pierwszego polskiego stałego diakona.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.