Burzliwe dzieje relikwii

Andrzej Grajewski

|

GN 17/2008

publikacja 29.04.2008 10:19

Sanktuarium męczenników na rzymskiej wyspie Tiberina przez tysiąc lat było ważnym miejscem kultu św. Wojciecha, gdzie przechowywane były jego relikwie.

Burzliwe dzieje relikwii Odnowiony relikwiarz św. Wojciecha w archikatedrze w Gnieźnie fot. Mirosław Rzepka

Fakt ten nie jest w Polsce zbyt znany, o czym świadczyła, nieraz gwałtowna, reakcja naszych Czytelników na podpis pod zdjęciem oraz błędne informacje z tekstu pt. „W sanktuarium męczenników” z 14. numeru „Gościa”. To także dowód, że czytani jesteśmy uważnie, i zobowiązanie do większej staranności publikowanych tekstów. Samokrytycznie trzeba także przyznać, że tekst mógł wprowadzać w błąd, gdyż sugerował, że na Tiberinie pochowane zostało całe ciało św. Wojciecha, a nie tylko jego fragment. Zresztą słowo ciało także nie jest na miejscu, należałoby bowiem pisać o relikwiach.

Z cesarskiej inspiracji
Niewątpliwie promotorem kanonizacji św. Wojciecha i przeniesienia jego doczesnych szczątków do Rzymu był cesarz Otton III. Znał św. Wojciecha osobiście z czasów, gdy tamten przygotowywał się do swej misji w klasztorze św. Aleksego na Awentynie. Ale nie tylko względy osobiste decydowały o całym przedsięwzięciu. Otton III miał plan odnowienia Imperium Rzymskiego – w tamtym czasie zdominowanego przez ludy germańskie, galijskie i italskie – przez włączenie do niego krajów słowiańskich, a zwłaszcza terenów rządzonych przez Piastów.

Św. Wojciech w zamyśle cesarskim miał być więc pierwszym patronem jednoczącej się Europy, promieniując z Rzymu na cały chrześcijański świat. Z inspiracji Ottona III powstały także pisane źródła o męczeństwie św. Wojciecha, w których po raz pierwszy pojawia się wzmianka o Polakach i ich władcy. Zachód dowiedział się o polskiej państwowości dzięki św. Wojciechowi, a ustanowienie przez Sylwestra II pierwszej polskiej prowincji kościelnej, w wyniku decyzji o kanonizacji Męczennika w 999 r., nie tylko pomogło w wytyczeniu granic młodego państwa, ale także zapewniło lokalnemu Kościołowi niezależność od niemieckich biskupstw.

Otton III chciał sprowadzić do Rzymu ciało św. Wojciecha, gdy znajdowało się jeszcze w rękach Prusów. Zanim bowiem Bolesław Chrobry, jak głosi tradycja, wykupił doczesne szczątki Męczennika za cenę złota, które ważyło tyle, co ciało, cesarz w Rzymie rozpoczął już budować świątynię, gdzie miało zostać pochowane. W miejscu starożytnej świątyni Eskulapa powstała nowa świątynia, która po kanonizacji św. Wojciecha otrzymała jego wezwanie – Sancti Adalberti. Tam miało spocząć ciało biskupa Pragi, zabitego przez Prusów 23 kwietnia 997 r. Być może, sugeruje prof. Aleksander Gieysztor, pierwsze cząstki relikwii św. Wojciecha znalazły się w tym miejscu już latem 999 r., gdy do Rzymu dotarło poselstwo Bolesława Chrobrego wraz Radzymem – Gaudentym, rodzonym bratem Męczennika.

Sanktuarium na wyspie
Jednak w czasie zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r. plany cesarza musiały ulec zmianie. Polski władca Bolesław Chrobry zadecydował, że miejscem pochówku Męczennika pozostanie Gniezno. Cesarzowi przekazane zostało ramię Świętego oraz szereg innych jego relikwii, które umieścił później w różnych miejscach Europy w fundowanych ku czci św. Wojciecha świątyniach, m.in. w swojej stolicy w Akwizgranie. Być może był to zresztą większy fragmenty relikwii, gdyż, jak podaje prof. Jerzy Strzelczyk, długo tam wierzono, że w Akwizgranie znajdują się relikwie głowy św. Wojciecha, co sugerować mógł także kształt tamtejszego relikwiarza. Czeski dominikanin Vladimir Koudelka na podstawie pierwotnych, a więc rzymskich, dokumentów napisał: „Kiedy cesarz dowiedział się o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, głosi legenda, gorący podziw dla tak wielkiego męczennika skłonił go do tego, by wraz z rzymskim Senatem, biskupami i księżmi wyru-szyć przez góry do słowiańskiej ziemi i stamtąd przywieźć do Rzymu szczątki błogosławionego Wojciecha. Otrzymał jednak tylko ramię, które przyozdobił złotem i perłami, a w Rzymie postawił kościół »pomiędzy dwoma mostami« i obdarzył go wysoką godnością”. W sanktuarium na Tiberinie znajduje się także najstarszy wizerunek św. Wojciecha. Został on umieszczony na kamiennej studni z końca X w., ustawionej na stopniach chóru tego kościoła.

Zrabowane relikwie
Natomiast dzieje relikwii św. Wojciecha, które pozostały w katedrze Wniebowzięcia NMP w Gnieźnie były skomplikowane. W 1038 r. w czasie czeskiego najazdu na Polskę książę Brzetysław zabrał ze sobą także doczesne szczątki Świętego. Zostały one następnie pochowane w katedrze św. Wita na Hradczanach, gdzie spoczywają do dzisiaj. Tak więc Biskup Pragi spoczął w swej stolicy, z której kiedyś został wygnany. Blisko sto lat po tych wydarzeniach, w 1127 r., w czasie prac przy odbudowie katedry gnieźnieńskiej, odnaleziono czaszkę, która uznana została za oryginalną relikwię św. Wojciecha. Tłumaczono to tym, że w zawierusze wojennej Czesi albo nie znaleźli tej relikwii, albo Polacy zdołali ją gdzieś głęboko ukryć, pozostawiając na łup najeźdźcy tylko szczątki pochowane w ścianie za ołtarzem. Od tego momentu jako relikwie były czczone dwie głowy św. Wojciecha, jedna w Pradze, druga w Gnieźnie. Nigdy ostatecznie nie rozstrzygnięto sporu, która jest autentyczna. Czesi przeprowadzili na-wet badania antropologiczne, które miały potwierdzić oryginalność przechowywanych w Pradze relikwii. Polskie relikwie miały natomiast swą dalszą dramatyczną historię.

W 1923 r. w Gnieźnie został skradziony relikwiarz z prawdziwą bądź domniemaną głową św. Wojciecha. W tej sytuacji pozostały jedynie relikwie na Tiberinie, które były jedynym niekwestionowanym przez nikogo fragmentem szczątków św. Wojciecha. W 1928 r. prymas Polski kard. August Hlond poprosił Piusa XI o przekazanie tych relikwii Polakom i w ten sposób wróciły one do kraju. Na Tiberinie pozostał tylko niewielki fragment szczątków świętego Męczennika, które do dzisiaj spoczywają w marmurowej urnie w bocznej kaplicy kościoła, który obecnie nosi wezwanie św. Bartłomieja. Ostatnim dramatycznym wydarzeniem w dziejach kultu św. Wojciecha była kradzież w nocy z 19 na 20 marca 1986 r. z archikatedry gnieźnieńskiej srebrnego relikwiarza, wykonanego przez holenderskiego złotnika Petera von der Renena w roku 1662. Rabusie całkowicie zniszczyli relikwiarz, który został przetopiony na sztaby. Wydarzenie to wstrząsnęło całą Polską. Sprawcy zostali złapani i osądzeni, a relikwiarz odtworzono w 1987 r. Zawartość trumny stanowią relikwie św. Wojciecha, których autentyczność potwierdziły wielokrotne badania. Losy relikwii św. Wojciecha były więc równie niezwykłe jak jego życiorys oraz kult, który zawsze dla Polaków stanowił ważną część ich religijnej oraz narodowej tożsamości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.