Prorok nie ściąga

fot. Szymon Babuchowski

|

GN 09/2008

publikacja 05.03.2008 08:36

O dobrych kaznodziejskich pomocach i niedobrym kopiowaniu z ks. prof. Wiesławem Przyczyną* rozmawia Szymon Babuchowski

Prorok nie ściąga Ambona nie powinna być sceną, na której ksiądz prezentuje show. Kaznodzieja ma być tylko narzędziem w ręku Boga fot. Marek Piekara

Szymon Babuchowski: Czy ściąganie gotowych kazań może być grzechem?
ks. prof. Wiesław Przyczyna: – Tak, jeśli kaznodzieja świadomie przedstawia cudzy tekst jako własny. U proroka Jeremiasza możemy przeczytać: „Zwrócę się przeciw prorokom, którzy kradną sobie nawzajem moje słowo”. Myślę, że to poważne ostrzeżenie dla dzisiejszych proroków, którzy wprowadzają w błąd słuchaczy.

Ale przecież wiele tekstów zostało napisanych z myślą o ich wykorzystaniu przez inne osoby…
– Zacznijmy od rzeczy najważniejszej: czym jest przepowiadanie słowa Bożego? Dawaniem świadectwa własnej wiary. Idealnym stanem jest, kiedy mówię to, czym sam żyję. Oczywiście czasem cudze teksty pełnią rolę wzorca, na którym możemy się uczyć, jak budować teksty własne. Mogą też inspirować oryginalnym ujęciem tematu. Kaznodzieja powinien jednak dostosować je do sytuacji słuchaczy. Wtedy faktycznie staną się one jego tekstem.

A jeśli ksiądz zostanie zaskoczony jakąś nagłą sytuacją, np. chorobą kolegi i potrzebą zastępstwa?
– Wtedy może ratować się, sięgając po tekst cudzy, ale trzeba w jakiś sposób wyrazić to, że nie ja jestem autorem wypowiadanych słów. Można np. zaznaczyć na początku homilii, że dane źródło będzie podstawą rozważania. Takie postawienie sprawy jest uczciwe. Kaznodzieja powinien sobie wcześniej to źródło przyswoić, uznać wartości, które ten tekst niesie, jako własne. I – przede wszystkim – żyć nimi.

Inaczej chyba nikogo nie poruszy…
– Właśnie! Natomiast człowiek, który będzie się dzielił tym, co w nim płonie, na pewno zapali słuchaczy. Nawet jeśli kazanie będzie miało nie najlepszą formę i zdarzą się usterki językowe.

W jakim stopniu Internet może być źródłem inspiracji dla kaznodziejów?
– Można tam znaleźć bardzo dużo pomocy do kazań i homilii. Ważne, by nie stały się one brykami. Jeśli są czytane żywcem na ambonie jako własne teksty, to jest to naganne. Natomiast jeżeli ułatwiają przygotowanie tekstu własnego, to można, a nawet warto z nich korzystać. Trzeba jednak mieć świadomość, że obok cennych wzorów kazań znajduje się tam wiele tekstów bardzo słabych.

Czy prawo może ścigać kaznodziejów plagiatorów?
– Tak. Jest to przecież rodzaj kradzieży – naruszenie ustawy o ochronie praw autorskich, osobistych, które są niezbywalne. Można z tekstu zaczerpnąć ideę, ogólny pomysł czy koncepcję. Natomiast nie wolno, nawet gdyby autor tekstu taką intencję wyraził, przedstawić cudzego tekstu jako własny. Za to grożą nawet trzy lata pozbawienia wolności albo wysoka grzywna.

Ale czy można do kazań przykładać tę samą miarę co np. do artykułów prasowych albo tekstów literackich? Czy kazania, jako element ewangelizacji, nie są dobrem wspólnym?
– Nie do końca. Domeną publiczną w Kościele są: Pismo Święte, katechizm, dokumenty Kościoła, modlitwy. Natomiast kazania są projektem autorskim. Trzeba też pamiętać, że są one wystąpieniem publicznym, a więc nie można w nich nikogo obrażać, pomawiać, bo możemy zostać za to pociągnięci do odpowiedzialności z powództwa cywilnego.

Co jest największą bolączką polskiego kaznodziejstwa?
– Ciągły brak świadomości, że głoszenie słowa Bożego jest podstawowym zadaniem księdza. Od tego zależy wiara ludzi i to, co się dzieje w ich sercach. Mam wrażenie, że to zadanie bywa często traktowane niefrasobliwie. Księża zapominają też, że kaznodzieja ma być tylko narzędziem w ręku Boga. Że użycza swoich ust, rozumu, serca – całego siebie, aby Bóg przemówił do swojego ludu.

Bywa, że zamiast narzędziem, ksiądz staje się gwiazdą…
– Niestety, w kościołach często oglądamy show. Ksiądz wymyśla różne cuda, żeby zająć uwagę ludzi: jeździ na rowerze w kościele, wprowadza osiołka, zrzuca telewizor z ambony. Czy to jest jeszcze głoszenie Chrystusa? W tej „mentalności medialnej” widzę ogromne niebezpieczeństwo. Za sukces uznaje się fakt, że ludzie patrzą z podziwem na to, co ksiądz robi. Tymczasem w sprawach wiary rzadko zdarzają się nagłe sukcesy. Zazwyczaj ziarnko wiary wzrasta powoli, w sposób niewidoczny, i wydaje owoc w swoim czasie.

Ale czy to podejście da się w ogóle zmienić?
– Nie ma innej drogi jak kształtowanie w sobie żywej wiary. Bo z tego wynika autentyczny przekaz. Muszę stanąć przed ludźmi taki, jaki jestem, nie kreować się na nikogo. Dopiero na to nakłada się technika konstruowania i głoszenia kazań.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.