Po prostu pokora

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 40/2007

publikacja 10.10.2007 19:22

Rozmowa z nowo wyświęconym arcybiskupem koadiutorem Lwowa Mieczysławem Mokrzyckim

Po prostu pokora – Niełatwo będzie opuścić Watykan – mówi abp Mieczysław Mokrzycki fotokai/Tadeusz Tadej

Beata Zajączkowska: Przy okazji nominacji na arcybiskupa koadiutora Lwowa pojawiły się pytania: skąd ta Ukraina i gdzie te ukraińskie korzenie księdza arcybiskupa Mieczysława?
Abp Mieczysław Mokrzycki: – Archidiecezja lwowska jest moją archidiecezją, w której się urodziłem, wychowałem, w której dojrzewało moje życie chrześcijańskie. W Łukawcu, czyli w mojej rodzinnej parafii, przyjąłem chrzest, bierzmowanie, Pierwszą Komunię Świętą, tam też odprawiłem Mszę św. prymicyjną. W prokatedrze w Lubaczowie przyjąłem święcenia kapłańskie z rąk ks. bp. Mariana Rechowicza.

(Administracja apostolska w Lubaczowie powstała w 1946 r. z części archidiecezji lwowskiej, która pozostała w granicach państwa polskiego – przyp. red.). Stąd te moje korzenie ukraińskie. Jest to moja diecezja, którą poznałem poprzez moje wychowanie chrześcijańskie, a najbardziej poprzez formację w seminarium. Kapłani archidiecezji lwowskiej byli przełożonymi w naszym seminarium i oni właśnie przekazywali mi całe dziedzictwo bł. Jakuba Strzemię tej archidiecezji.

Czy to, co Ksiądz wyniósł z domu, pomogło w byciu kapłanem?
– Tak. Byliśmy rodziną wielodzietną, było nas 4 braci, 2 siostry. Warunki w domu nie były bardzo wygodne. Wychowywała nas także praca. To nas bardzo jednoczyło, byliśmy bardzo ze sobą zżyci. Jedni drugim pomagali, starali się zawsze przyjść z pomocą, z dobrym przykładem. Kształtowaliśmy się nawzajem przez wspólne rozmowy czy zwracanie uwagi.

Był Ksiądz Arcybiskup sekretarzem dwóch papieży – Jana Pawła II i Benedykta XVI. Czego się Ksiądz Arcybiskup od nich nauczył?
– Papieże są biskupami Rzymu i od nich nauczyłem się duszpasterstwa. Jan Paweł II żył diecezją rzymską, jej sprawy były mu bardzo bliskie. Zawsze troszczył się o wszystkich wiernych, o seminarium. Chciał, aby były szerzone różne organizacje i związki. Także sprawy rodziny, młodzieży były mu bardzo bliskie. Starał się nawiązywać kontakty z nimi poprzez kard. Ruiniego. Często odwiedzał też parafie. I tego duszpasterstwa biskupa nauczyłem się bardzo od naszego Ojca Świętego, ale także od obecnego Papieża.

Czy jest jakieś szczególne miejsce w Rzymie, które jest ulubionym miejscem księdza Mietka?
– Moim ulubionym miejscem jest kościół i kolegium św. Karola, w którym spędziłem 4 lata podczas moich studiów w Rzymie. Było to kolegium międzynarodowe. Sylwetka św. Karola, biskupa Mediolanu, wywarła na mnie głęboki wpływ, przede wszystkim jego duchowość. Jest on w moim herbie, więc i w moim zawołaniu znalazło się słowo „humilitas” – pokora, które było jego zawołaniem. Kościół św. Karola jest mi bardzo bliski, znajduje się na Via del Corso, blisko Placu Hiszpańskiego, do którego często powracam myślami. Drugim takim miejscem oczywiście jest dla mnie Bazylika św. Piotra, Plac św. Piotra, z którym wiążę wiele przeżyć, zwłaszcza w Roku Świętym. Na wiele celebracji mogłem patrzeć każdego dnia z okna mojego mieszkania i przeżywać to, co przeżywali inni ludzie, przychodząc z pielgrzymką do grobu św. Piotra.

Teraz jedzie Ksiądz do Lwowa. Czy to miasto już jest Księdzu bliskie?
– Tak, jest mi ono bardzo bliskie, dzięki historii przekazywanej nam przez naszych przełożonych w seminarium. To miasto bardzo piękne, bogate w kulturę chrześcijańską. Jest tam ponad 40 kościołów obrządku łacińskiego, które nadają religijną atmosferę. Szczególnym miejscem, które zakorzeniło się w moim sercu, jest kościół św. Elżbiety, wybudowany przez św. Józefa Bilczewskiego. Włożył on w budowę tego kościoła swoje serce i poprzez jego proces beatyfikacyjny ten kościół stał się też mi bardzo bliski. Do niego bardzo często przychodzę, aby się pomodlić i podziękować Panu Bogu za tak wielkiego arcypasterza naszej diecezji.

13 lat w Watykanie przy boku papieży, a teraz Lwów. Co najtrudniej zostawić?
– Myślę, że najtrudniej mi będzie zostawić serce i centrum chrześcijaństwa, czyli plac i bazylikę św. Piotra, grób św. Piotra i grób naszego Ojca Świętego Jana Pawła II, z którym zżyłem się bardzo i gdzie dojrzewała także moja wiara, umacniało się moje przywiązanie do Kościoła powszechnego, z którego bardzo dużo zaczerpnąłem podczas mojego pobytu w Rzymie, także podczas studiów.

Co chciałby Ksiądz powiedzieć ludziom, którzy czekają na swojego arcybiskupa?
– Chciałbym, aby pamiętali o mnie w modlitwie, zwłaszcza w tych dniach przygotowania się do święceń kapłańskich, w dniu konsekracji, a także w kolejnych dniach posługi biskupiej. Chcę im powiedzieć, że poprzez modlitwę wytworzy się atmosfera miłości, jedności i nie będzie żadnych problemów między wyznaniami, kulturami czy innych podziałów. Chcę także powiedzieć, że wszyscy są bliscy memu sercu i wszystkich obejmuję modlitwą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.