Pielgrzymka otwartych serc

Andrzej Grajewski

|

GN 37/2007

publikacja 12.09.2007 13:53

W ciągu trzech deszczowych i pochmurnych dni w Austrii Benedykt XVI zmierzył się z wielkimi problemami Zachodu, odejściem od Boga oraz zmęczeniem Kościoła, który utracił radość wiary.

Pielgrzymka otwartych serc Potrzebujemy przede wszystkim prawdy. Jeśli nie ma prawdy, człowiek nie potrafi rozróżniać między dobrem a złem – mówił Ojciec Święty w Mariazell. Henryk Przondziono

Od hołdu złożonego Maryi zaczął się religijny etap papieskiego pielgrzymowania w Austrii. Mimo trwającej od wielu godzin ulewy oraz przenikliwego chłodu tysiące młodzieży, głównie ze szkół katolickich, zebrało się na placu Am Hof w centrum Wiednia. Owacją powitali Benedykta XVI, który do stojącego obok kościoła pw. Dziewięciu Chórów Anielskich dotarł papamobilem. Uśmiechnięty, po raz pierwszy tego dnia pozdrawiał zebranych z balkonu kościoła. Młodzi śpiewali, krzyczeli, nagle zrobiło się cieplej.

Od Maryi do Maryi
W przemówieniu powitalnym kard. Christoph Schönborn podkreślił wielonarodowy wymiar tego spotkania. Jak zaznaczył, w Wiedniu żyje ok. 200 tys. katolików z całego świata. Nie zabrakło wśród nich polskiej młodzieży z flagami i transparentami. Metropolita Wiednia otwarcie mówił o pro- blemach stołecznego Kościoła, który ulega słabości, zagubieniu, którego wiara słabnie. Dlatego – podkreślał – następca św. Piotra przyjechał do nas, aby nas wzmocnić, odbudować nadzieję oraz nauczyć na nowo cieszyć się wiarą.
Benedykt XVI zwrócił uwagę, że od Maryi, której posąg na placu został wzniesiony jako wotum za zwycięską obronę Wiednia w 1683 r., rozpoczyna swoje pielgrzymowanie do Mariazell. Podkreślił, że na gruncie maryjnej pobożności rodziło się w ciągu wieków doświadczenie wielu łask i osobistych nawróceń. Zachęcał, aby współcześni pielęgnowali to drogocenne duchowe dziedzictwo. Awaria sprzętu nagłaśniającego uniemożliwiła Papieżowi dokończenie czytania tekstu. Przez moment zapadła kłopotliwa cisza, którą przerwała młodzież okrzykami na cześć Benedykta, śpiewając pieśń „Jezus Chrystus jest moim życiem”, znaną ze światowych spotkań młodzieży. Po chwili, z inicjatywy kard. Schönborna, wszyscy zaczęli śpiewać „Ojcze nasz”, i był to ostatni akcent tego spotkania.

Następnie wąską uliczką Papież przejechał na nieodległy Judenplatz. Tam modlił się przed pomnikiem ofiar Holocaustu, upamiętniającym ofiarę 68 tys. austriackich Żydów, zamordowanych w czasie II wojny światowej. To symboliczna, odlana z betonu „kamienna biblioteka”. U jej stóp umieszczono nazwy miejsc, gdzie ginęli Żydzi z Austrii. Niekończąca się liczba książek symbolizuje ofiary zagłady. W centrum „biblioteki” znajdują się drzwi, których nie można otworzyć. Wskazują na metafizyczny, nie do przeniknięcia wymiar zła, którego symbolem na zawsze pozostanie zbrodnia Holocaustu. W tym miejscu czekała na Papieża delegacja przedstawicieli gmin żydowskich z największych miast Austrii, z głównym rabinem Wiednia Paulem Chaimem Eisenbergiem. Papież długo witał każdego z osobna, a następnie zatrzymał się przed frontem pomnika. Przez dłuższą chwilę stał zatopiony w modlitwie. Gdy zakończył, stojący obok niego rabin rozpoczął kadisz – modlitwę za zmarłych.

Dwa przemówienia, dwie wizje
Spotkanie w pałacu Hofburg z prezydentem Austrii i korpusem dyplomatycznym było okazją do wygłoszenia przez Benedykta XVI przemówienia na temat przyszłości Europy oraz najistotniejszych dylematów moralnych naszych czasów.

Gospodarzem spotkania był prezydent Heinz Fischer. Jest profesorem prawa, które przez wiele lat wykładał w Innsbrucku. Całe życie był działaczem socjaldemokracji i z ramienia tej partii kandydował w 2004 r. w wyborach prezydenckich, które zdecydowanie wygrał. Wygłosił przemówienie, grzeczne i gładkie. Wiele w nim było mowy o walce o pokój, wezwań do zwalczania rasizmu i ksenofobii, a także o potrzebie tolerancji. Gdy mówił o Kościele, podkreślał jednak wyłącznie jego wielką rolę społeczną, jako organizacji działającej na rzecz pomocy i sprawiedliwości społecznej. Na ten obszar wskazał także jako na pole bliskiej współpracy Kościoła i państwa. Słowem natomiast nie wspomniał o duchowej roli Kościoła i chrześcijaństwa. Była to bardzo laicka wizja, która spotkała się, może przypadkowo, a może nie, ze zdecydowaną odpowiedzią Benedykta XVI.

Wizji Europy laickiej Papież przeciwstawił plan odrodzenia Europy chrześcijańskiej, jedynej, jak zaznaczył, która przez wieki była dla naszego kontynentu źródłem kultury, rozwoju gospodarczego i społecznego. Stanął także w obronie tradycyjnego modelu rodziny, tworzonej przez kobietę i mężczyznę, i zachęcił rządzących do tworzenia warunków dla rozwoju rodziny, w której dziecko traktowane będzie jako społeczne bogactwo, a nie obciążenie.

Wiele miejsca w swym przemówieniu Benedykt XVI poświęcił obronie życia nienarodzonych. Wychodząc od definicji praw człowieka, która – jak podkreślał – narodziła się w Europie, mówił, że w żadnym wypadku nie można uznać prawa do aborcji za jakąkolwiek formę praw człowieka. To głęboka społeczna rana – dodał, przypominając słowa byłego metropolity Wiednia kard. Franza Koeniga. Odniósł się także do debaty na temat eutanazji, która w Austrii jest toczona pod hasłami „aktywnej pomocy w umieraniu”. Papież odrzucił taką postawę jako fałszywy humanizm i zachęcił do tworzenia warunków, w których ludzie starzy, chorzy, samotni i opuszczeni będą mogli godnie dotrwać do swej naturalnej śmierci. Zakończył wezwaniem, aby Austria pozostała wierna swym chrześcijańskim korzeniom, ponieważ bez żywego chrześcijaństwa nie byłaby już Austrią.

Klasa polityczna oraz media przyjęły papieskie słowa z rezerwą, ale wśród katolików, jak słyszałem, zostały dobrze odebrane. – Były jak kij włożony w mrowisko – ocenił jeden ze znajomych duchownych, który wraz z młodzieżą moknął wcześniej na placu Am Hof w czasie spotkania z Papieżem. – Młodzież oczekuje od Kościoła moralnego radykalizmu. Ma dość letnich wystąpień, które są tak bardzo poprawne politycznie, że nic z nich nie wynika – dodał. Rzeczywiście, choć z pewnością wielu było z tego wystąpienia niezadowolonych, niewielu pozostało wobec niego obojętnymi.

Wołanie o prawdę z Mariazell
Trzeba było wytrwałości i wiary, aby w chłodny i deszczowy poranek 8 września stać i moknąć przez wiele godzin, uczestnicząc w liturgii sprawowanej pod przewodnictwem Benedykta XVI w Mariazell. Odnosząc się do wielowiekowej obecności słynącej łaskami figurki Matki Boskiej w sanktuarium, które nazwał miejscem pojednania i pokoju, Papież wskazał na znaczenie wiary w naszym życiu oraz obowiązek poszukiwania zawartej w niej prawdy.

Na spotkanie z Ojcem Świętym przybyło ponad 30 tys. pielgrzymów, którzy przyjechali do sanktuarium z całej Austrii, a także z innych krajów, m.in. z Polski. Część z nich, pomimo bardzo trudnych warunków panujących na pielgrzymich ścieżkach z powodu ustawicznie padającego deszczu, dotarła do sanktuarium pieszo. Większość przyjechała autobusami.

Zwracały uwagę zwłaszcza grupy z Tyrolu, w charakterystycznych strojach ludowych. Przyszli całymi rodzinami, często z dziećmi. Z obcokrajowców największą grupę stanowili Słowacy i Chorwaci, których w Austrii mieszka sporo. Wyjazd do Mariazell organizowały także polskie parafie w Austrii.

W homilii Benedykt XVI odniósł się do zasadniczego motta pielgrzymki: „Patrzeć na Chrystusa” i mówił na temat prawdy Boga oraz Chrystusa jako jedynego pośrednika. Odrzucenie tej prawdy jest, jak podkreślił, podstawowym źródłem duchowego kryzysu Zachodu. „Jeśli nie ma prawdy – mówił – wtedy człowiek nie potrafi rozróżniać między dobrem a złem”. Jednocześnie zwrócił uwagę, że „chrześcijaństwo jest czymś o wiele więcej i czymś innym niż tylko systemem moralnym, niż serią żądań i praw. Jest darem przyjaźni, dlatego kryje w sobie wielką siłę moralną, której tak bardzo potrzebujemy teraz, w obliczu wyzwań naszych czasów”.

W czasie liturgii nie brakowało odniesień do wielonarodowego i środkowoeuropejskiego charakteru sanktuarium. Język polski, razem z chorwackim, słoweńskim, czeskim, słowackim i węgierskim, rozbrzmiewał zarówno w czasie czytań, jak i w modlitwie wiernych oraz w końcowym pozdrowieniu Papieża.

Wizytę Benedykta XVI w Mariazell zakończyły nieszpory maryjne, w których uczestniczyli przedstawiciele duchowieństwa i zgromadzeń zakonnych, a także kleryków i diakonów. Papież przypomniał im o obowiązku troski o ludzi biednych, znajdujących się na marginesie społecznym, zapomnianych, cierpiących biedę materialną, ale i duchową. „Jesteście orędownikami tych, którzy szukają Boga. Dawajcie świadectwo nadziei, która, wbrew wszelkiej, milczącej czy jawnej rozpaczy odwołuje się do wierności i pełnej miłości troski Boga” – mówił. Przypomniał też znaczenie ślubu czystości. Odnosząc się do promowanych w mediach oraz kulturze masowej negatywnych wzorców w tej dziedzinie, deklarował: „Pośród całej żądzy, całego egoizmu nieumiejętności czekania, pragnienia konsumpcji, pośród indywidualizmu, my staramy się żyć bezinteresowną miłością do ludzi”.

Niedziela Boża i nasza
Ostatni dzień pielgrzymki, niedziela 9 września, był taki jak wszystkie poprzednie. Nad miastem wisiały ciężkie, ciemne chmury i znów zaczęło padać. W słowie powitalnym, wygłoszonym na rozpoczęcie Mszy św., kard. Christoph Schönborn zwrócił uwagę na konieczność obrony świątecznego charakteru niedzieli. Nawiązał w ten sposób do prób likwidacji ustawowego zakazu handlu w niedzielę i dni świąteczne.
Papież mówił o potrzebie ocalenia metafizycznego sensu świętowania niedzieli. Zwrócił uwagę, że w społeczeństwach zachodnich stała się ona często tylko weekendem, czasem wolnym, pozbawionym wymiaru duchowego. Jeśli czas wolny nie ma „wewnętrznego centrum, z którego wypływa jakieś ukierunkowanie całości, wówczas staje się czasem próżnym, który nie przywraca nam sił i nie służy wypoczynkowi”. W tym kontekście przypomniał chrześcijańskie znaczenie niedzieli, która jest spotkaniem „w Słowie i Sakramencie ze zmartwychwstałym Chrystusem”. Warto zwrócić uwagę, że kwestia świętowania niedzieli, obok obrony życia, była jednym z najważniejszych motywów papieskiego nauczania w Austrii. Benedykt XVI nawiązał do tej kwestii już w przemówieniu wygłoszonym zaraz po przylocie do Wiednia, wspomniał o niej także na placu Am Hof oraz podczas pobytu w Mariazell.

W czasie Mszy św. przestało padać i wierni wypełnili nie tylko plac katedralny, ale także sąsiednie ulice, gdzie gromadzili się wokół ekranów telewizyjnych. Najwięcej ludzi napłynęło w okolice katedry ok. godz. 12, aby osobiście bardzo serdecznie powitać Ojca Świętego. Opuścił on wówczas katedrę i przy polowym ołtarzu odmówił modlitwę „Anioł Pański” oraz wygłosił krótkie rozważanie.

Módl się i pracuj
W niedzielne popołudnie, gdy Benedykt XVI pojechał do opactwa cysterskiego Heiligenkreuz, oddalonego o ok. 30 km od Wiednia, wreszcie zaświeciło słońce i zrobiło się ciepło. Monumentalne romańskie opactwo cysterskie zawsze odgrywało wielką rolę w życiu duchowym Austrii. W miasteczku na ulice wyległy tłumy nie mniejsze niż przed południem w Wiedniu. Oklaskom, wiwatom i serdecznym gestom nie było końca. Papież mógł się poruszać wreszcie bez parasola i choć przez moment spokojnie rozmawiać z ludźmi. Niezwykle ciepło przyjęła go także dość liczna, składająca się z 76 mnichów wspólnota zakonna.
W przeszłości takie klasztory jak Heiligenkreutz były fundamentem cywilizacji w Europie. Przypomniał to Benedykt XVI, wskazując na ich rolę nie tylko w dziedzinie duchowego rozwoju naszego kontynentu, ale także społecznego i gospodarczego. Niestety, wiele z nich dzisiaj świeci pustkami. To wszystko było przedmiotem refleksji Papieża, który starał się zwrócić uwagę na aktualność posługi zakonnej dla współczesnego świata. W tym kontekście, odwołując się do swego imiennika św. Benedykta, przypomniał, że obok modlitwy i adoracji cechą monastycyzmu jest labora – praca, uprawianie ziemi zgodnie z wolą Stwórcy. Rozwinięciem tej myśli było spotkanie z wolontariuszami w sali Wiedeńskiego Domu Koncertowego, znanej z koncertów noworocznych. Warto dodać, że wolontariusze Austrii przepracowują rocznie 17 mln godzin. Wartość ich pracy ocenia się na 3,5 mld euro, co odpowiada ok. 200 tys. etatów w pełnym wymiarze czasu pracy.

Wyraźnie poruszony bezinteresownym świadectwem tak wielu ludzi, Papież nie krył podziwu dla nich. Przypomniał, że wolontariusze nie „uzupełniają luki w sieci społecznej, lecz uczestniczą w nadawaniu humanitarnego i chrześcijańskiego oblicza społeczeństwu”. Był to już ostatni punkt bardzo bogatego programu ostatniego dnia pielgrzymki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.