Osierocona córa Kościoła

ks. Marek Łuczak

|

GN 33/2007

publikacja 16.08.2007 15:21

Prasa rzadko mówiła o "pogrzebie", "ostatniej drodze" czy "pożegnaniu". Dziennikarze byli zgodni: Francja oddała mu hołd.

Osierocona córa Kościoła Kard. J. M. Lustiger dźwiga krzyż w czasie Drogi Krzyżowej ulicami Paryża w marcu. PAP/EPA/P. Verdy

W 1980 roku Paryż usłyszał dramatyczne słowa: „Francjo, najstarsza córo Kościoła, czy jesteś wierna obietnicom swego chrztu?” Jan Paweł II postawił to pytanie podczas swej pierwszej podróży apostolskiej do Francji. Dokładnie rok później arcybiskupem Paryża został Jean-Marie Lustiger. Jego życie koncentrowało się wokół tamtego pytania. Robił wszystko, by odpowiedź była twierdząca – dziś widać to dokładniej.

Ewangelia z harleya
Arcybiskup Paryża Jean-Marie Lustiger usłyszał kiedyś w Watykanie, że wszystkie choroby katolicyzmu wzięły się z Francji. Kardynał odpowiedział: „Niewykluczone, ale my pierwsi znaleźliśmy lekarstwa”. Ta wypowiedź doskonale charakteryzuje sytuację Kościoła w tym kraju. Faktycznie, w drugiej połowie lat 90. rozpoczął się proces powolnego „odbijania się od dna”. Liczba Francuzów deklarujących przynależność do Kościoła katolickiego wzrosła z 67 do 69 proc. Zatrzymany został spadek powołań kapłańskich. O ile w latach 1990–2000 liczba nowo wyświęconych prezbiterów nie przekraczała stu, to w 2001 r. było ich 125, a w 2002 r. – 132. Obserwuje się też wzrost powołań do zakonów żeńskich. Francja ma obecnie 45 tys. zakonnic, w tym 350 nowicjuszek oraz 5 tys. mniszek klauzurowych. Rozwój zakonów klauzurowych jest tam rekordowy w skali Europy.

Szansą dla francuskiego Kościoła jest duża liczba popularnych autorytetów, którym z powodzeniem udaje się przebić nawet do świeckich środków przekazu. W plebiscytach na najpopularniejszego Francuza regularnie wygrywał nieżyjący już abbé Pierre, który w roku 1949 stworzył organizację „Emmaüs”, zajmującą się pomocą bezdomnym. Z radia i telewizji znana jest też sędziwa siostra Emmanuelle, nazywana często „świętą Emmanuelle” i porównywana z Matką Teresą z Kalkuty. W slumsach Egiptu spędziła 22 lata.

Jeszcze jedna popularna postać Kościoła to ojciec Guy Gilbert. Ubiera się w skórzaną kurtkę z ćwiekami, ma długie, posiwiałe już włosy i jeździ na harleyu. W gronie najpopularniejszych do niedawna Francuzi wymieniali też chorego arcybiskupa Paryża.

Subito santo?
Kiedy ciało abp. Lustigera spoczęło tuż przed wejściem do katedry Notre Dame, kondukt przesuwał się dalej. Biskupi i kardynałowie przechodzili w stronę głównego wejścia świątyni. Najpierw dotykali trumny w taki sposób jak przy ostatnim pożegnaniu. Później można było zauważyć hierarchów, którzy w stronę zmarłego robili głęboki skłon. Ostatnia grupa całowała trumnę – co dla wnikliwszego obserwatora musiało być oczywiste: hierarchowie zachowywali się tak, jak powinien zachować się każdy chrześcijanin, kiedy oddaje cześć relikwiom osoby świętej. W katedrze wielkie zdjęcie kardynała zdobiło główny ołtarz, a wierni mieli w rękach małe obrazki z jego wizerunkiem. Niektórzy trzymali je obok różańca, z namaszczeniem.

O świątobliwym życiu zmarłego przekonani byli wszyscy, którzy go znali albo choć na chwilę zetknęli się z nim. Świadczą o tym opinie internautów, którzy przy okazji zamieszczonych artykułów chętnie mówili o swoich odczuciach. – Nie wstydzimy się naszego smutku po śmierci kard. Jeana-Marie Lustigera, ale razem z nim mamy nadzieję na zmartwychwstanie – powiedział abp André Vingt-Trois, rozpoczynając Eucharystię pogrzebową.

Starsi i młodsi bracia
Wyjątkowo wzruszające były słowa młodego żyda Jonasa Mosesa-Lustigera, który na trumnie zmarłego kuzyna złożył gliniane naczynie. W środku była ziemia zebrana w klasztorze św. Jerzego Kosiby koło Jerycha i w ogrodzie na szczycie Góry Oliwnej. W Jerozolimie, zanim dotarła do Paryża, położono ją przy Ścianie Płaczu, na Kalwarii i w Grobie Pańskim. Jonas Moses-Lustiger wspomniał swoje ostatnie spotkanie z kardynałem, a następnie odczytał po francusku i hebrajsku Psalm 113. – Nigdy nie zapomnę tamtego dnia – mówił ze wzruszeniem. – To było kilka miesięcy temu. Kardynał chciał się ze mną spotkać w szpitalu po raz ostatni. Bałem się przyjść do niego w takiej chwili, odczuwałem ogromny smutek. Podczas tamtego spotkania poprosił o pamiątkę z Ziemi Świętej. Kiedy wychodząc, odwróciłem się jeszcze raz, zapytałem, co mogę dla niego zrobić. Odpowiedział krótko: módl się za mnie i miej szczęśliwe życie. Dziś mogę powiedzieć jedno: dziękuję.

Po tych słowach zgromadzeni Żydzi modlili się tekstem Psalmu 113. W czasach Starego Testamentu posługiwano się nim w obrzędach Paschy i z okazji wielkich świąt. Jego słowami naród wybrany dziękował Bogu za odzyskaną – po latach niewoli egipskiej – wolność, wyrażał swą radość za szczęśliwe dojście do ziemi obiecanej i możliwość służenia Bogu. „Niech imię Pańskie będzie błogosławione... Podnosi nędzarza z prochu, a dźwiga z gnoju ubogiego”.

Drewniany pastorał
Druga część pogrzebu przebiegała zgodnie z katolickim rytem. Przed ołtarz paryskiej katedry ciało kardynała zanieśli młodzi księża. W szczególny sposób wyrazili swą wdzięczność: najpierw do ołtarza przyprowadził ich on, stary biskup, teraz oni w ten sam sposób chcą spłacić swój dług.
Paryski ksiądz – z ostatniej grupy wyświęconej przez kardynała – wspomina go jako kogoś bardzo zajętego, stale pracującego, który jednak miał czas dla „swoich” księży i diakonów, gdy tylko go potrzebowali. – Niby we Francji jest mało księży, ale w Paryżu nigdy nie brakowało powołań – mówi ks. Louis. – Proszę popatrzeć, ilu nas, młodych, jest. Choć długo można by wymieniać inicjatywy Lustigera na stanowisku arcybiskupa Paryża, na szczególną uwagę zasługuje jego troska o powołania. Przebudował formację kleryków, wprowadzając dodatkowy rok „rozeznania powołania i pogłębienia wiary”. Utworzył też szkołę katedralną dla świeckich. Podczas pogrzebu kardynała na trumnie księża rozłożyli albę i stułę – znaki jego przynależności do prezbiterium – oraz drewniany pastorał, przypominający o jego władzy biskupiej. Ten ostatni znak był wyjątkowo prosty, zupełnie tak jak życie Lustigera.

Globalny proboszcz
Abp André Vingt-Trois w homilii wskazał na bogatą osobowość zmarłego. Podkreślił, że był on najpierw człowiekiem wierzącym. Żywotność i siła jego wiary brała się z przekonania, iż wszystko otrzymał od Boga i do Niego wszystko należy odnosić. Pragnąc przekazywać miłość Boga, nie zamykał się w świecie kościelnym, lecz dzięki osobistym relacjom ze światem kultury i polityki, był proboszczem „parafii powszechnej”. Dzięki wsparciu papieża Jana Pawła II, położył w dialogu katolicko-żydowskim fundamentalne akty, które „być może tylko on mógł położyć”. Jako doskonały analityk odczytywał znaki czasu i natychmiast wprowadzał w życie wyciągane z nich wnioski. – Tym ostatnim burzył spokój wielu – przyznał abp Vingt-Trois. – Kierowała nim „pasja ewangelizacji”, jednak wszystkie dzieła, jakich dokonał, były zakorzenione w osobistej relacji z Chrystusem. Paryżanie zapamiętali go jako utalentowanego i słuchanego kaznodzieję. Lustiger miał świadomość, że Bóg działa przez znaki i gesty liturgiczne, dlatego wprowadzał w nie wiernych. Następca zmarłego kardynała podczas pogrzebu okazywał przejęcie, ale nie rozpacz. Jego zdaniem, teraz jest czas dziękczynienia Bogu za to, że dał nam swojego świadka, którego czyny były znakami jego działania. Kard. Lustiger kierował się słowami anioła ze Zwiastowania: „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Zdaniem abp. Vingt-Troisa, sprawdziło się to w życiu Matki Bożej, w życiu kard. Lustigera i sprawdzi się w życiu każdego z nas, o ile – jak oni – powiemy Bogu: „Niech mi się stanie według słowa Twego”.

Ku pamięci
W liturgii pogrzebowej, obok delegacji oficjalnych, uczestniczyli diecezjanie ze wszystkich środowisk. Widać było wiele twarzy czarnych, azjatyckich, stosunkowo dużo ludzi młodych, a katedralną służbę porządkową wspomagali skauci. Na ścianie katedry Notre-Dame w Paryżu zostanie wmurowana tablica upamiętniająca kard. Jeana-Marie Lustigera. Zmarły 5 sierpnia emerytowany arcybiskup Paryża został pochowany właśnie w tej świątyni. Na tablicy znajdą się słowa, które napisał sam kard. Lustiger:
„Urodziłem się Żydem, po dziadku ze strony ojca otrzymałem imię Aron. Stając się przez wiarę i chrzest chrześcijaninem, pozostałem Żydem, tak jak Apostołowie. Moimi patronami są arcykapłan Aron, Apostoł Jan i łaski pełna Maryja. Mianowany 139. arcybiskupem Paryża przez Jego Świątobliwość papieża Jana Pawła II, odbyłem ingres do tej katedry 27 lutego 1981r., a następnie pełniłem tu całą moją posługę. Przechodniu, módl się za mnie.
+ Aron Jean-Marie kardynał Lustiger, arcybiskup Paryża”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.