Ucieczka z Babilonu

Jacek Dziedzina

|

GN 28/2007

publikacja 12.07.2007 10:24

Irak stał się piekłem dla chrześcijan. Prześladowania nie są już pojedynczymi incydentami, ale zmasowaną akcją ze strony dotychczasowych sąsiadów. Efektem jest wielki exodus do sąsiednich krajów i do Europy.

Ucieczka z Babilonu Wybuchy samochodów-pułapek to codzienność w Bagdadzie. Ta bomba podłożona w pobliżu katolickiego kościoła zabiła 8 osób. EPA/Mohmamed Messara

Zdejmijcie krzyże ze ścian! Jeśli nie, spalimy wasze kościoły! – grupa modlących się w Bagdadzie chrześcijan nie miała szans na opór. Kilku napastników postawiło twarde ultimatum. Nie po raz pierwszy zresztą. Działające w wielu dzielnicach stolicy Iraku grupy muzułmańskie stawiają sprawę jasno: albo przechodzicie na islam, albo żegnacie się z tym światem. Ewentualnie możecie się stąd wynieść.

Abel Ablowi Kainem
– Nastały trudne czasy dla rodzin chrześcijańskich w Bagdadzie i Mosulu – twierdzi ks. Bashar Warda, rektor seminarium w Kurdystanie. – Chrześcijanie są zmuszani do przestrzegania radykalnych islamskich zasad – dodaje. – Są wystawieni na społeczne szykany, które wynikają też z ich słabej pozycji społecznej w kraju bezprawia – ks. Bashar pokazuje „Gościowi” list, który wysłał do abp. Francisa Assisi Chullikatta, nuncjusza apostolskiego w Jordanii i Iraku. W Mosulu i Bagdadzie jest około 3 tys. rodzin żyjących poniżej granicy ubóstwa, narażonych codziennie na ataki radykalnych ugrupowań.

Do domów chrześcijan wpadają oprawcy i żądają od nich albo przejścia na islam, albo opuszczenia mieszkania. Często cała akcja kończy się morderstwem. Najgorsze jest to, że napastnikami nie są tylko zwykli przestępcy, ale nawet policja szyicka i sunnicka. Często zaczyna się od listów z pogróżkami. Później są „odwiedziny” i wyrzucanie siłą z domów. Islamiści żądają płacenia wysokich kwot, powołując się przy tym na rzekomo wymagające tego prawo szariatu. Powszechną praktyką jest także zmuszanie sióstr zakonnych i młodych chrześcijanek do małżeństwa z muzułmanami.

Efektem tych działań jest narastająca fala uchodźców. Radykałom islamskim najwyraźniej o to chodzi. – Eskalacja nienawiści jest wynikiem postawy niektórych grup społecznych, uznających, że chrześcijanie kolaborują z wojskami koalicji, z którymi podzielają swoją chrześcijańską wiarę – uważa ks. Warda. Na początku czerwca w diecezji Mosul zamordowano księdza i dwóch diakonów. Porwano ich zaraz po zakończeniu Mszy św. Ksiądz Ragheed Ganni napisał przed śmiercią w swoim liście, teraz już testamencie, m.in. takie słowa: „Kain nie może dalej zabijać swojego brata Abla, modlimy się także za morderców...”. Kilka dni później z kościoła Świętej Mądrości uprowadzono młodego księdza Hanni Abdel Ahada.

Owoce anarchii
Nie można, oczywiście, powiedzieć, że tylko chrześcijanie w Iraku są grupą dotkniętą przemocą. Rozdarte wojną społeczeństwo jest naturalnym środowiskiem dla radykalnych pomysłów na „stabilizację”. W Iraku panuje całkowita anarchia. Jeśli nawet wcześniej ktoś miał nadzieję na konkretny plan Zachodu wobec kraju po obaleniu dyktatora, teraz musi przyznać, że albo planu nie było, albo naiwnie wierzono, że wszyscy Irakijczycy zgodnie przyjmą nowe zwyczaje i prawo. Chrześcijanie stali się jednymi z ofiar tego chaosu. Mieszkają na tych ziemiach od pierwszych wieków naszej ery. Nie są więc obcym elementem społeczeństwa. Jednocześnie są „inni”, bo stanowią mniejszość w muzułmańskim państwie. Logika wojny domowej z reguły sprowadza się do uderzania w najsłabszą społecznie grupę. Tak było na Bałkanach, tak samo jest w Iraku.

Nie zawsze jednak ataki na chrześcijan mają podłoże religijne, są też efektem bratobójczej walki w całym kraju. I na tym cierpią wszyscy. Ostatnio jednak radykalne nastroje muzułmanów odbijają się głównie na chrześcijanach. – Chrześcijanie, jako nieliczna grupa, nie mają swojej siły zbrojnej, która mogłaby ich bronić, ewentualnie pomścić – uważa Stanisław Guliński, arabista i turkolog. – Nawet podobnie niewielka grupa Turkmenów ma protektora w postaci nieumundurowanych, ale uzbrojonych policjantów tureckich i możliwość interwencji samej Turcji. Chrześcijanie tego oparcia nie mają – dodaje. Nie bez znaczenia są także plany północnego regionu Iraku, Kurdystanu. Kurdowie dążą do autonomii, a następnie do całkowitej niepodległości. Mieszka tam wielu chrześcijan (głównie Asyryjczycy i Chaldejczycy). – Kurdowie, ogarnięci „młodym” nacjonalizmem, nie chcą na swoim terenie żadnych mniejszości, a te, które tam są, chcą maksymalnie podzielić – mówi Stanisław Guliński. – I tak domagają się wyraźnego rozdzielenia Asyryjczyków i Chaldejczyków, podczas gdy oni próbują występować jako jeden blok. Ponadto, po wejściu Amerykanów, jako mała grupa nieostrożnie, moim zdaniem, wysuwali propozycje wykrojenia także dla nich autonomicznego regionu – mówi dalej Guliński. – Teraz są podejrzliwie traktowani i represjonowani przez niemal wszystkich sąsiadów – dodaje arabista.

Głos milczącego Kościoła
Wszystkie informacje zbiera i całą sytuację w Iraku monitoruje międzynarodowa organizacja „Kirche in Not” (oddział polski – „Pomoc Kościołowi w Potrzebie”). Według danych działaczy PKWP, od 2003 roku, a więc od początku wojny w Iraku, setki tysięcy osób opuściło już swoje mieszkania, z tego ok. 25 tys. chrześcijan schroniło się w kilku sanktuariach w północnej części Iraku. Spodziewani są kolejni uchodźcy, nawet w liczbie 60 tys. osób, którzy znajdują schronienie także w sąsiedniej Syrii. PKWP rozmawiała z księdzem Saadem Sirop Hanna, porwanym i przetrzymywanym przez miesiąc w więzieniu, gdzie był torturowany. Według niego, od czasu obalenia reżimu Saddama Husajna z kraju uciekło już ok. 600 tys. irackich chrześcijan. Uciekają do Kurdystanu i Syrii, wielu również do Europy. W sumie liczbę wszystkich uchodźców (nie tylko chrześcijan) szacuje się na ok. 1,2 mln ludzi! Część z nich przedostała się do Europy.
Wielu z uciekinierów dociera do obozów dla uchodźców po długiej tułaczce przez pustynię. Na miejscu brakuje przede wszystkim leków i żywności. – Brakuje jakiegokolwiek politycznego ciała, z jasną wizją niesienia pomocy chrześcijanom i walki o ich prawa – ks. Warda uzupełnia listę problemów. Dlatego też organizacja „Pomoc Kościołowi w Potrzebie” rozpoczęła kampanię „Exodus”. Każdy może włączyć się w tę inicjatywę i dorzucić swoją cegiełkę materialną (w ramce podajemy numer konta) i duchową.
Organizacja „Kirche in Not” powstała w 1947 roku i ma duże doświadczenie w niesieniu pomocy chrześcijanom na całym świecie. Nie zapominajmy o tych, którym nie tylko trudniej jest wyznawać swoją wiarę, ale też normalnie żyć. To także okazja do modlitwy o mądre rozwiązanie i zakończenie szaleństwa tej wojny.

Możesz pomóc
Przyłącz się do pomocy chrześcijanom prześladowanym w Iraku.

Wpłaty można dokonywać na konto:
ING Bank Śląski O/Warszawa
31 1050 1025 1000 0022 8674 7759 z dopiskiem „EXODUS”

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.