Drugi cud nad Wisłą

Tomasz Gołąb

|

08.02.2007 12:46 GN 06/2007

publikacja 08.02.2007 12:46

Budowa Świątyni Opatrzności Bożej pochłonęła już 45 milionów złotych. Wszystko z ofiar wiernych.

Drugi cud nad Wisłą Wnętrze świątyni widziane z jej najwyższego punktu na wysokości 26 metrów. Tomasz Gołąb

Drobna staruszka do biura Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej przy ul. Nowogrodzkiej przyjechała tramwajem. – To tu przyjmujecie na świątynię? – zapytała mocnym głosem, mimo lat, które odcisnęły się zmarszczkami na kobiecej twarzy. W kopercie miała 80 tys. zł. Zabrali emerytom! – media i fora dyskusyjne zawrzały po ostatniej decyzji Sejmu o stworzeniu w budżecie na ten rok rezerwy celowej w wysokości 40 mln zł na działalność kulturalną budującej się Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Podobnie Sejm uczynił rok wcześniej, przyznając świątyni kwotę dwukrotnie mniejszą.

Mówią, że to pomnik
– Niech pan napisze prawdę: że na świątynię nie poszła do tej pory ani jedna złotówka z publicznych pieniędzy – irytuje się Henryk Dąbrowski, budowlaniec elektryk, człowiek „od wszystkiego”, który świątynię buduje „od pierwszej cegły”. Pana Henryka proszą często do oprowadzania wycieczek. Mnie również sprowadza do świątynnych podziemi, których grube betonowe mury przypominają obszerny schron. Od dwóch lat odprawiane są tam Msze św.

Nad nami 25-centymetrowy żelbetowy strop. W sumie 17 tys. metrów sześciennych betonu i 3 tys. ton stali. Gdyby wszystkie „gruszki” ustawić jedna za drugą, korek sięgnąłby pewnie placu Zamkowego, czyli początku Traktu Królewskiego, którego nowym zwieńczeniem ma być wotum narodu polskiego za odzyskanie niepodległości: Świątynia Świętej Bożej Opatrzności. – Ludziom dziś trudno zrozumieć ideę opatrzności – mówi Mariusz Popielec, kierownik budowy. Nie opowiada o technologii, szalunkach, mufach, zaciskach, kosztach… Precyzyjnie wykłada za to pomysł, jaki przyświecał najpierw twórcom Konstytucji 3 Maja, potem ich kontynuatorom, którym wojna przeszkodziła w realizacji zobowiązania, jakie przyjął na siebie naród. – Mówią, że Prymas stawia sobie pomnik. A ja mówię: garb sobie wziął na plecy – złości się pan Henryk. – Panie, ile on musi wycierpieć z tego powodu – dodaje.

Biedronki, chusteczka, papieski pot
W dolnym kościele Świątyni Opatrzności Bożej rozsiadły się biedronki: z czekolady, pluszu, drewna. Tuż za ołtarzem i repliką grobu Jana Pawła II widać płytę z nazwiskiem księdza poety. Kwiaty wokół niej są wciąż świeże. W kilkuset niszach, tworzących sepultorium, spoczną obok ks. Twardowskiego inni wielcy Polacy.
W wewnętrznym okręgu dolnej świątyni miejsca dla wiernych niemal zlewają się z niewielkim podwyższeniem ołtarza. Przy ołtarzu duży krzyż z charakterystycznego papieskiego różańca. Jego paciorki wisiały do maja 2005 r., gdy zapadła decyzja o budowie repliki grobu Jana Pawła II, w której przed poświęceniem w srebrnej szkatule zamurowano chusteczkę. To nią ocierano pot z czoła umierającego Papieża. Po kanonizacji zostanie, jako relikwia, pokazana wiernym. I pewnie od tego miejsca wszyscy odwiedzający Świątynię Opatrzności Bożej będą rozpoczynać swoją wędrówkę.

W drodze na szczyt
Gdzie ją skończą? Wjeżdżając na najwyższy dostępny poziom świątyni, do Muzeum Jana Pawła II. W słoneczny dzień zobaczą z niego panoramę Warszawy, której centrum odległe jest stąd zaledwie o 10 km. W dole powstaje zalążek przyszłego olbrzymiego chóru, naprzeciwko zbrojarze i cieśle kończą szalunek dla powstających równocześnie czterech z 26 pochyłych słupów, które wyginając się jak kielich, u góry, pod kopułą świątyni, utworzą świetlik. Gęste jak pajęczyna misterne rusztowanie koloru czerwonego, podobnie zresztą jak niemal każdy element konstrukcyjny, wymagało specjalnego projektowania. – To unikatowa w skali światowej technologia – podkreśla Teresa Nitkiewicz, członek zarządu fundacji i inspektor nadzoru budowlanego. Opowiada także o wykonanym już ogrzewaniu geotermalnym dla świątyni i kolektorach słonecznych dla okalających ją budynków.

216 lat – czekając na cud
Zza gęstego rusztowania nie widać na razie prezbiterium, chociaż będzie się ono rozciągać niemal na jedną trzecią wysokości świątyni. Z lewej strony, od przyszłej kaplicy Matki Bożej, prowadzi przejście do zakrystii. Mijam ekipę górali z Limanowej. Wiesław Ryś pracował wcześniej przy katedrze w Kamieniu Pomorskim, kładł blachę miedzianą na kościele św. Jakuba, teraz buduje najsłynniejszą świątynię w Polsce. – Tu się czuje, że to nie jest zwykła budowa – mówi, wspinając się po konstrukcji. – Zostali ci najwierniejsi – dodaje. – Reszta rozjechała się po Polsce, gdy w 2004 r. budowa, z braku środków, stanęła w miejscu. Przedtem codziennie pracowało na niej 120 osób. Dziś pochłania półtora miliona złotych miesięcznie. Ale gdyby znalazło się jakimś cudem szybko 30 milionów złotych na stan surowy, można by zamknąć w mniej niż 20 miesięcy. „No ale przecież Sejm dał, i to dwukrotnie” – może ktoś powiedzieć. W ubiegłym roku z 20 milionów na konto fundacji nie wpłynęła nawet złotówka. Z tegorocznych pieniędzy skorzystać będzie jeszcze trudniej – mówi nieoficjalnie jeden z członków zarządu Fundacji Budowy Świątyni Opatrzności Bożej.

Wdowi grosz przeciwko milionom
Dlaczego? Bo Sejm przyznał pieniądze na działalność kulturalną. A przecież muzeum Jana Pawła II, które pod taką definicję podpada, będzie powstawać najwcześniej za półtora roku. Chyba żeby uznać, że cała świątynia należy do dziedzictwa narodowego, ale nawet wówczas trzeba by rozpisywać nowe przetargi z wykonawcami. Za zerwanie obecnych fundacja płaciłaby kary. A i tak wątpliwe, by znalazł się wykonawca, który weźmie odpowiedzialność za budowę tak technologicznie trudnego obiektu, np. od 26 metra.
Trudno się więc dziwić konsternacji strony kościelnej, która nie wie jeszcze, jak zareagować na „hojną propozycję”. Mogłoby się okazać, że to niedźwiedzia przysługa, która zniechęci do wspierania świątyni tych, którzy ofiarowują często wdowi grosz. A lista dotychczasowych darczyńców jest długa. Znacznie dłuższa niż kilkanaście metrów tabliczek wmurowanych już w przejściu do dolnej świątyni. – Jestem pewna, że uda się skończyć do października przyszłego roku – mówi inż. Nitkiewicz. Ale nie wszyscy podzielają jej optymizm. – Usłyszałam kiedyś życzenia, w kontekście ukończenia świątyni, i to od jednego z kapłanów. Powiedział: „żeby pani przeżyła drugi cud nad Wisłą”.

Aleksander mówi: za duża
Nitkiewicz wychyla się z okna biura przy świątyni. Pokazuje najbliższy budynek, gdzie od września będzie tymczasowa siedziba Instytutu Jana Pawła II (później obiekt parafialno-konferencyjny i centrum wolontariatu). Obok – szkoła średnia, stacja krwiodawstwa i hospicjum. Okołoświątynne place będą nawiązywały do wydarzeń historycznych i czterech dróg, którymi Polacy dążyli do wolności: drogi modlitwy, cierpienia, oręża i kultury. Od strony Dziedzińca Kultury powstanie amfiteatr, na Dziedzińcu Ludu Bożego będzie rozpoczynać się droga krzyżowa pokazana w mozaice jako Radosne Jeruzalem. Największy plac, Ojczyzny, co najmniej raz w roku, w święto Opatrzności Bożej, czyli wigilię rocznicy Konstytucji 3 Maja i święta Matki Bożej Królowej Polski, zapełni się wiernymi.

Na razie jednak nie jest łatwo dostać się do świątyni. Można tu dojechać ul. Klimczaka od strony al. Wilanowskiej albo bardzo dziurawą drogą z Ursynowa. W przyszłości pod świątynię będzie można dojechać nie tylko autobusami, ale także tramwajem.

Kiedy Prymas Polski wbijał pierwszą łopatę pod wykopy na placu budowy, z daleka przyglądały mu się zające i zaniepokojone bażanty. A krytycy pomysłu budowy podkreślali, że nikt tu nie będzie przyjeżdżał. Plac znajdował się w szczerym polu, a do najbliższych zabudowań trzeba było iść szybkim krokiem 20 minut. Dziś to miejsce jest wielkim placem budowy. Naprzeciwko Hiszpanie budują osiedle na dwa tysiące mieszkań, po 8 tysięcy za metr kwadratowy, obok wprowadzają się pierwsi lokatorzy.

Gotowe dwupoziomowe mieszkanie z oddzielną windą i widokiem na świątynię czeka na byłą prezydencką parę (może dlatego Aleksander Kwaśniewski mówi, że świątynia będzie za duża). Gdy wotum narodu będzie gotowe, w okolicznych blokach będzie już mieszkało 35–40 tys. ludzi. Świątynia stanie się nie tylko kościołem największej parafii w Polsce. Ale będzie przede wszystkim kościołem narodu, jak dziś Licheń, Jasna Góra czy Łagiewniki.

Wesprzyj budowę
Numery kont, na które można wpłacać ofiary przeznaczone na budowę Świątyni Opatrzności Bożej:
Bank Peako SA 70 1240 1024 1111 0000 0270 2746
Bank BPH 15 1060 0076 0000 3200 0093 1150
Bank Pocztowy SA 15 1320 1104 3124 8257 2000 0001
Danske Bank 43 1830 0004 0000 0045 5004 8354

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.