Pius XII według KGB

Jacek Dziedzina

|

GN 06/2007

publikacja 08.02.2007 12:44

Czarna legenda Piusa XII jest produktem sowieckich specjalistów od propagandy. Tak twierdzi Ion Mihai Pacepa, dawny oficer komunistycznych służb wywiadowczych Rumunii. Generał miał swój udział w stworzeniu fałszywego wizerunku Papieża.

Pius XII według KGB Reprodukcja: Józef Wolny

Zostałem złowiony przez Kreml do działań, mających na celu przedstawić papieża Piusa XII jako bezdusznego sympatyka nazistów”. Te sensacyjne wyznania zamieścił sam Pacepa w obszernym artykule dla amerykańskiego pisma „National Review” pod koniec stycznia. Nigdy wcześniej nie ujawniał tego epizodu ze swojej zawodowej przeszłości. Uciekł z Rumunii do USA w 1978 roku. Był autorem wspomnień o rządach Nicolae Ceausescu, które posłużyły później w procesie obalonego dyktatora.

Do dzisiaj w społeczeństwach zachodnich silnie zakorzeniony jest pogląd, że Pius XII był antysemitą i sprzyjał Hitlerowi. Niektórzy próbują niemal uczynić papieża współodpowiedzialnym za Holocaust. Wielu historyków i część środowisk żydowskich uznała taki pogląd za sprzeczny z faktami. Jan Paweł II rozpoczął proces beatyfikacyjny Piusa XII. Zatem rewelacje dawnego oficera komunistycznych służb – jeśli są wiarygodne – nie tyle pomagają oczyścić Papieża z zarzutów, ile rzucają nowe światło na kulisy i autorów tak popularnej i niesprawiedliwej zarazem opinii o Piusie XII.

Operacja „Stolica-12”
Na początku 1960 roku sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, Nikita Chruszczow, przyjął – według Pacepy – tajny plan, mający na celu zniszczenie autorytetu moralnego Watykanu na Zachodzie. Pomysłodawcami byli Aleksandr Szelepin, szef KGB, oraz Aleksiej Kiriczenko z radzieckiego Politbiura, odpowiedzialny za politykę zagraniczną. Moskwa była już wprawiona w operacjach wymierzonych przeciwko Kościołowi w bloku komunistycznym. Tym razem jednak chodziło o uderzenie w wizerunek Watykanu w świecie zachodnim, przedstawiając Kościół jako zaplecze ideologii nazistowskiej.

Sowieci starannie dobrali kandydata na „sojusznika” Hitlera. Wybór padł na nieżyjącego już wówczas Eugenio Pacellego, czyli Piusa XII. „Zmarli nie mogą się bronić” – głosiło jedno z roboczych haseł KGB. Poza tym argumentem atrakcyjne wydawało się jego wcześniejsze doświadczenie jako nuncjusza apostolskiego w Monachium i Berlinie. Miało to uwiarygodnić, według Moskwy, jego rzekomą pobłażliwość, a nawet wsparcie dla ludobójczych planów Hitlera. Operację, której nadano kryptonim „Stolica-12”, chciano przeprowadzić w taki sposób, żeby nie było cienia podejrzenia, kto rzeczywiście za tym stoi. Moskwa chciała zdyskredytować papieża, używając oryginalnych dokumentów watykańskich związanych z Piusem XII, aby następnie sfabrykować je i przedstawić w „odpowiednim” świetle przez ludzi Zachodu. Oczywiście był podstawowy problem: KGB nie miało dostępu do archiwów watykańskich. Potrzebni byli pośrednicy.

Rumuński trop
Ion M. Pacepa twierdzi, że szef radzieckiego wywiadu, Aleksandr Sakarowski, postanowił wykorzystać do akcji utworzone przez siebie w 1949 roku rumuńskie służby wywiadowcze (DIE). Nie dlatego, że stosunki między Bukaresztem i Watykanem były dobre. Przeciwnie – w 1951 roku Moskwa oskarżyła nuncjaturę apostolską w Bukareszcie o wspieranie agentów CIA. W rezultacie budynki nuncjatury przekazano komunistycznym służbom DIE. Moskwa zdecydowała, że można skorzystać z tych napiętych stosunków w wyjątkowo przebiegły sposób.

Osobą kontaktową z Watykanem miał zostać właśnie Pacepa. „Żeby ułatwić mi pracę – pisze rumuński oficer – Sakarowski upoważnił mnie do poinformowania (fałszywie) Watykanu, że Rumunia jest gotowa do odnowienia popsutych stosunków ze Stolicą Apostolską, w zamian za dostęp do archiwów watykańskich (…). Miałem powiedzieć w Watykanie, że dostęp do archiwów jest nam potrzebny, aby odnaleźć historyczne źródła, które pomogą rządowi rumuńskiemu usprawiedliwić zmianę postawy wobec Stolicy Apostolskiej”. Pacepa cieszył się pewnym zaufaniem Watykanu z powodu pomocy w uwolnieniu kilka lat wcześniej jednego z biskupów z więzienia w Niemczech.

Osobą, która miała – według Pacepy – dopuścić jego ludzi do archiwów był abp Agostino Casaroli, późniejszy kardynał i sekretarz stanu. Casaroli zasłynął z prowadzenia trudnej polityki wobec bloku komunistycznego. Pacepa zyskał poparcie Casarolego, działającego być może w przekonaniu, że pojawiła się szansa na nawiązanie dialogu z Rumunią. W ciągu dwóch lat (1960–1962) pracownicy DIE przeczesywali archiwa i bibliotekę papieską. Oficjalnie szukali „źródeł jedności” Rumunii i Watykanu, w rzeczywistości fotografowali w ukryciu setki dokumentów dotyczących Piusa XII i natychmiast przesyłali do KGB w Moskwie. W większości były to kopie osobistych listów i przemówień papieża. Żadnych kompromitujących materiałów. „Dlatego KGB żądało ciągle nowych dokumentów – pisze Pacepa – więc wysyłaliśmy ich coraz więcej”.

Długie nogi kłamstwa…
Efektem wytężonej pracy sowieckich speców od propagandy była wystawiona w 1963 roku sztuka „Namiestnik. Chrześcijańska tragedia”, której autorem uczyniono nieznanego, zachodnioniemieckiego pisarza bez ukończonej szkoły średniej, Rolfa Hochhutha. Pacepa wspomina, że sam szef departamentu dezinformacji KGB podziękował mu za „dobrą robotę”, która umożliwiła powstanie sztuki. Zasadnicza teza odkrywczego „dzieła” brzmiała następująco: Pius XII wspierał Hitlera w zagładzie Żydów. Dowodem były przedstawione przez niego, jak sam je określał, „historyczne dokumenty”.

Rozgorzała debata, napisano masę artykułów i książek, w których dominował obraz papieża jako zimnego, bezdusznego watykańskiego aparatczyka, dbającego bardziej o swoją siedzibę niż potępiającego Hitlera za jego ofiary. Do dziś wielu ludzi jest przekonanych, że to właściwa interpretacja „milczenia” Piusa XII wobec zbrodni nazistowskich. „Jurij Andropow zwykł mawiać do mnie, że ludzie są gotowi bardziej wierzyć w zło niż w świętość” – mówi Pacepa. Potwierdza to trochę brak siły przebicia obrońców papieża czasu II wojny światowej. W latach 90. ubiegłego stulecia karierę robiła książka Johna Cornwella, zatytułowana „Papież Hitlera”. Autor twierdził, że dotarł do nieznanych faktów z życia Piusa XII. Tak naprawdę było to głównie powielenie propagandowego produktu Sowietów z lat 60.

…i trochę krótsze
Krótkie nogi tego doskonale przyrządzonego kłamstwa wychodziły jednak przy kolejnych świadectwach ludzi znających fakty: historyków, Żydów, a nawet współpracowników Hitlera. W 1974 roku wyszedł z więzienia jeden z najwyższych rangą dowódców SS, generał Friedrich Otto Wolff. Przyznał, że w 1943 roku sam Hitler nakazał mu usunąć z Watykanu Piusa XII. Wolff twierdził, że namówił Hitlera do rezygnacji z tego pomysłu z obawy o reakcję świata.

Kiedy Jan Paweł II rozpoczął proces beatyfikacyjny Piusa XII, z całego świata zaczęły napływać świadectwa o pomocy, jakiej papież Pacelli udzielił Żydom. Szczególnie wymowny był głos Israela Zolliego, naczelnego rabina Rzymu w latach 1943–1944. Twierdził on, że Pius XII wysłał własnoręcznie napisany list do biskupów, w którym zawarte były instrukcje, w jaki sposób placówki kościelne (m.in. klasztory) uczynić bezpiecznym schronieniem dla Żydów. Zdarzało się wiele razy, że zakonnicy spali w suterenach, udostępniając swoje cele ukrywającym się Żydom. W lipcu 1944 roku papież przyjął Zolliego na audiencji. Rabin dziękował Piusowi XII za wsparcie dla jego rodaków. Podziękowania były transmitowane przez radio (pół roku później Israel Zolli ochrzcił się i przyjął imię Eugenio). W sumie „papież antysemita” i cały Kościół ocalił ok. 800 tysięcy Żydów – taką sumę podał Pinchas E. Lapide na podstawie badań przeprowadzonych w Instytucie Yad Vashem. Argumentu, że papież milczał, kiedy Hitler wysyłał ludzi do komór gazowych, nie przyjmowało także wielu historyków żydowskich. Po wojnie Agencja Żydowska dziękowała za to, co zrobił dla tego narodu. Przyznawano, że „milczenie” papieża było wyrazem rozwagi politycznej, co nie przeszkadzało mu jednocześnie pomagać skazanym na zagładę.

Trudno powiedzieć, na ile wiarygodne są sensacyjne wyznania Iona Pacepy. Watykaniści albo są zakłopotani sprawą, albo nie znają jej szczegółów. – Nie wydaje mi się prawdopodobne, żeby Casaroli mógł komuś otworzyć archiwa watykańskie – mówi w rozmowie z „Gościem” Luigi Accatolli. To rzeczywiście nieprawdopodobne, ale na drodze oficjalnych starań o dostęp w tamtych czasach? Zeznania generała Pacepy zawierają jednak tyle szczegółów tajnego planu, że warto mieć nadzieję na otwarcie w przyszłości moskiewskich archiwów KGB. Mogą pomóc w weryfikacji świadectwa rumuńskiego oficera.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.