Niech nas oczyszczą

Z ks. abp. J. Michalikiem, metropolitą przemyskim, rozmawia ks. M. Gancarczyk

|

GN 02/2007

publikacja 10.01.2007 18:16

Ks. Marek Gancarczyk: Co Kościół przede wszystkim powinien zrobić w tym trudnym momencie?

Niech nas oczyszczą Abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski Henryk Przondziono

Ks. abp Józef Michalik: – Zawsze powinien myśleć kategoriami wiary, życia nadprzyrodzonego, a nie odruchów uczuciowych czy oczekiwań prasy. W tej perspektywie inaczej będzie wyglądać cierpienie, które przeżywamy. Ale trzeba też powiedzieć, że ten przypadek, a nie trzeba się bać prawdy także w następnych, jest świadectwem tego, że Kościół jest częścią tego narodu. Przecież cały naród był łamany. Czy nie jest hańbą dla tamtych czasów, że wyjeżdżając za granicę, trzeba było płacić jakąś cenę. Dzisiaj nikt tego nie pamięta i nie stara się tego przypominać.

Kościół jest teraz oczyszczany. Wszyscy pragną czystego, pięknego i uczciwego Kościoła, zaczynając od biskupów. I tak być powinno. To, co przeżywamy, jest bolesne, ale Kościół wyjdzie z tego oczyszczony. Bo każda trudność, każde upokorzenie to dla Kościoła czas łaski. A co z narodem, z jego oczyszczeniem? A gdzie są ci, którzy łamali? Oni także potrzebują pomocy w oczyszczeniu, przed którym się bronią.

Trzeba pokazać, w imię prawdy, także tych, od których Kościół doznał cierpienia. Nie można zapominać, że Kościół był najbardziej prześladowany za komunistów, i nadal jest prześladowany. Mądrze i słusznie ujął to watykański komunikat, w którym czytamy, że to z tych samych środowisk mentalnościowych pochodzą tamte prześladowania i obecna chęć rzekomego oczyszczenia wyłącznie duchowieństwa.

Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia krzyki i protesty w katedrze warszawskiej?
– To dla mnie dodatkowa okazja do niepokoju i bólu. W trudnych, zagmatwanych sprawach decyduje się odejść z urzędu arcybiskup Stanisław Wielgus. Jest to wyraz jego uczciwej odpowiedzialności. Osobiście składam mu hołd za tę decyzję, bo w tych dniach wiele wycierpiał. Ojciec Święty przyjmuje rezygnację, a tu nagle kontestacja. Trzeba zapytać, czy my dobrze prowadzimy wiernych? Czy odpowiedzialni są ci, którzy do tego doprowadzają, bo trudno mi uwierzyć, że to była reakcja spontaniczna.

Kogo Ksiądz Arcybiskup ma na myśli?
– Inspiratorów jest wielu. Wszyscy, którzy formują takie postawy, muszą poczuć swoją odpowiedzialność przed Bogiem i sumieniem, niezależnie od tego, z której strony pochodzą.

Jaką rolę w całej sprawie odegrali dziennikarze?
– Służba mediów jest potrzebna, ja ich nie przekreślam. Ale dziennikarze muszą być pokorniejsi wobec prawdy i człowieka, powinni podawać fakty i informować o istniejących wątpliwościach. To, co zaistniało w tej sprawie na początku, to jest metodologia promowania reklamy swojej gazety. A tu trzeba powiedzieć, że są takie i takie fakty i akta – a przecież je mieli. A ponadto trzeba te fakty przedstawić najpierw zainteresowanemu biskupowi. Co prawda trudno ich podawać do sądu, ale trzeba wymagać od dziennikarzy, by nie zapominali o swoim sumieniu.

Nawet poganie już w starożytności powtarzali łacińskie powiedzenie: De mortuis nisi bene – „O zmarłych nie mówi się inaczej jak tylko dobrze”. Można by więc zapytać współczesnego dziennikarza, który deklaruje się, że jest chrześcijaninem, i powinien kierować się językiem miłości i dobrze uformowanego sumienia, czy to powiedzenie nie jest bardziej „głębsze, jasne i cywilizowane” od jego języka dziennikarskiego, którym pozbawia dobrego imienia zmarłego niedawno biskupa?

Dziennikarze powinni zawsze pozostać ludźmi i udzielać pomocy człowiekowi, próbować pomóc mu zrozumieć swoją sytuację. Co to za lekarz, który z krzykiem biegnie do chorego, ujawniając jakąś wstydliwą chorobę, i publicznie przepowiada mu śmierć. Dziennikarze muszą się poczuć lekarzami chorób społecznych i moralnych, inaczej będą budzić niesmak.

Dziennikarze chcą nas oczyścić. To dobrze. Ale niech pamiętają, by oczyszczając, nie pobrudzili własnych sumień. Oni mogą wiele zrobić, ale niech wszystkich traktują jednakowo i z taktem. Niech mówią o proporcjach, o załamanych, o bohaterach, ale i o tych, którzy łamali. Niech wszystkie środowiska, także to dziennikarskie, będą oczyszczone. Niech wszystkim pomogą się oczyścić: nauczycielom, sędziom, prokuratorom, wojskowym i policjantom. Wszystkim nam potrzebne jest przypominanie różnicy między dobrem a złem, odwagą a oportunizmem, bohaterstwem a tchórzostwem, ale przede wszystkim ukazywanie różnicy między miłością do prawdy i nienawiścią do człowieka. A przy tym pamiętajmy, że oczyszczanie zewnętrzne, publiczne, będzie formalizmem faryzejskim bez nawrócenia i wewnętrznej przemiany, bez odrodzenia łaską miłosierdzia, którą daje Bóg.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.