Podróż do Świętego Oblicza

Paul Badde, pisarz, rzymski korespondent niemieckiego dziennika 'Die Welt' (tłum. Artur Kuć)

|

GN 37/2006

publikacja 06.09.2006 15:38

Benedykt XVI jako pierwszy papież przybył do Całunu z Manoppello, na którym widnieje prawdziwy wizerunek Chrystusa.

Podróż do Świętego Oblicza Ojciec Święty w ciszy modlił się przed Całunem. Agencja Gazeta/AP/L'Osservatore Romano

O trzeciej w nocy budzą mnie ludzkie głosy. Wypełniają doliny i wąwozy wokół Manoppello, gdzie zwykle rozlega się jedynie ujadanie psów, a zimą również wycie wilków. Dzisiaj psy milczą. Do wioski spływa rzeka pielgrzymów. Przybywają do Manoppello już w środku nocy. O piątej odgłos ich kroków, gdy mijają wiejski pensjonat, w którym się zatrzymałem, przypomina owe dni sprzed półtora roku, kiedy odszedł Jan Paweł II. Wtedy rzeka żałobników stała się na ulicach Rzymu kosmiczną paradą miłości.

Dziś taką „kosmiczną podróż” w góry Abruzji, do maleńkiego sanktuarium na wzgórzu powyżej mojego pensjonatu, odbędzie Benedykt XVI. Chce obejrzeć owo ludzkie Oblicze, w którym już Dante rozpoznał Oblicze Boga – w samym centrum potrójnego światła i miłości rozpoznał „miłość, co słońce i gwiazdy porusza” (Boska Komedia, Raj, pieśń XXXIII, w. 145). Dziś wizyta następcy świętego Piotra porusza mieszkańców Abruzji. Maleńka wioska nie pomieści wszystkich. Na wąskich uliczkach dojazdowych ustawiono policyjne blokady. Infrastruktura zapomnianych wzgórz i dolin koło masywu Majella nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu.

Z dala od rzymskich dyskusji
Wydrukowano zaledwie osiem tysięcy biletów, które rozdano wybranym grupom pielgrzymów – przeciętnie jeden bilet na rodzinę. Szczęśliwcy powitają Papieża na placu przed kościołem kapucynów, lecz większość będzie śledzić wizytę na ekranach telewizorów albo na wielkim ekranie, umieszczonym w dole, na rogatkach Manoppello. Do kościoła Świętego Oblicza mogą wejść wyłącznie księża oraz zakonnicy i siostry zakonne.

W ten pierwszy wrześniowy poranek niebo nad Manoppello jest jakby żywcem przeniesione z raju. Niepokalany błękit nieba rozciąga się nad miejscem, gdzie od stuleci przechowywany jest maleńki skrawek płótna ze Świętym Obliczem, który siostra Blandina Paschalis Schlömer uznaje za jeden z całunów z grobu Jezusa, wspomnianych przez ewangelistę Jana w opisie Zmartwychwstania. Z powodu tego płótna niemiecka trapistka przeniosła się kilka lat temu ze swej ojczyzny do małej abruzjańskiej pustelni, położonej zaledwie kilkaset kroków od Świętego Oblicza. To jej nieustępliwości mieszkańcy Manoppello zawdzięczają to, że dziś sam Papież odwiedzi ten tyleż cudowny, co ustronny zakątek Włoch.

Jej odkrycie wywołało w Rzymie żywe dyskusje. Nawet Papież nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie dotyczące autentyczności tego wizerunku. Dlatego kuria do ostatniej chwili wyrażała zdecydowany sprzeciw wobec tej „prywatnej” podróży niemieckiego Papieża. Mimo to Benedykt XVI zdecydował się osobiście obejrzeć tajemniczy obraz, co do którego istnieją uzasadnione podejrzenia – oparte na poważnych przesłankach – że może być owym „prawdziwym wizerunkiem”, który od 708 roku przechowywany był w Bazylice Świętego Piotra. W Manoppello nie słychać jednak choćby najcichszego echa rzymskich debat. Siostra Blandina uszyła wielką żółto-białą papieską flagę, która, umieszczona na dachu jej eremu, wita przybywającego helikopterem Następcę świętego Piotra.

Jakby czas się zatrzymał
Gość najwyraźniej cieszy się widokiem takiej rzeszy pielgrzymów. Stając przed głównym portalem kościoła, odwraca się ku placowi, na którym zgromadzili się wierni, i pozdrawia ich, promieniejąc nieskrywaną radością.

Potem wchodzi w otoczeniu orszaku do kościoła, gdzie nad tabernakulum wystawiona jest prostokątna monstrancja, a w niej przezroczysty w padającym z tyłu świetle kawałek płótna. Papież wita zgromadzonych i klęka przed Najświętszym Sakramentem.

Zamyka oczy i zatapia się w długiej, bardzo długiej modlitwie. Potem otwiera oczy i podnosi je ku małemu całunowi. Panuje cisza. Jakby czas się zatrzymał. Gdzieś słychać tylko cichy szum kamery. Z tyłu kościoła dobiega kasłanie.

Wreszcie Papież powstaje z klęcznika i przechodzi na prawą stronę prezbiterium. Arcybiskup Bruno Forte wprowadza gościa po ukrytych za ołtarzem schodach i Ojciec Święty staje oko w oko z tajemniczym wizerunkiem. Pancerna szyba, która zwykle strzeże obrazu przed rabusiami lub zbyt żarliwymi czcicielami, dziś jest otwarta.

Papież składa ręce, splata palce i zamiera w bezruchu. Jest poważny jak w Auschwitz. „Musiałem tu przybyć” – powiedział wtedy. Dziś mówi: „Gorąco pragnąłem tu przyjechać”. Wygląda jak jego poprzednik na szczycie Golgoty – z szeroko otwartymi oczami, milczący. Jego oczy są jakby na uwięzi. Patrzy. Minutę, dwie, trzy, cztery. Wieczność. Chór seminarzystów śpiewa pieśń do słów zapisanych przez Małą Teresę z Lisieux, świętą „od świętego Oblicza”, opiewających piękno Jezusowego Oblicza, które „uwiodło jej serce”. Papież patrzy.

Czy jego usta się poruszają, czy to tylko złudzenie? Stoi wyprostowany, skupiony, milczący. Wreszcie czyni znak krzyża, schodzi ostrożnie po schodkach i wraca do ołtarza, skąd wygłosi krótkie przemówienie.

Niech Pan rozpromieni oblicze…
„Podczas tej krótkiej chwili modlitwy myślałem o dwóch Apostołach, którzy spotkali Jezusa nad Jordanem i zapytali: »Nauczycielu, gdzie mieszkasz?«. A on odpowiedział »Chodźcie, a zobaczycie«. Tego dnia poszli za Jezusem i doświadczyli czegoś, co kazało im powiedzieć: »Znaleźliśmy Mesjasza«. Nagle odkryli prawdziwą tożsamość Tego, którego wcześniej uznawali jedynie za Mistrza i Nauczyciela. Jak długo jednak musieli za Nim kroczyć, nim odsłoniło się przed nimi Jego Oblicze? Aż wreszcie usłyszeli od Niego: »Kto mnie zobaczył, zobaczył także i ojca«. Zrozumieli to jednak dopiero wtedy, gdy spotkali Zmartwychwstałego i Duch oświecił ich umysł i serce. »Kto żyje w Bogu, kształtowany przez Jego Oblicze, będzie wciąż odkrywał Jego Oblicze w twarzach ubogich i potrzebujących« – mówi Papież. To nauka świętych, którzy wciąż na nowo objawiają światu oblicze Chrystusa.

Siostra Blandina ze zdumieniem spogląda na Papieża. Ileż to razy nakładała folię z reprodukcją tego wizerunku na Oblicze z Całunu Turyńskiego i innych obrazów Chrystusa. Niczego nie pragnie tak bardzo jak tego, by Papież pobłogosławił zebranych i cały świat monstrancją z Volto Santo. On jednak nakłada folię ze Świętym Obliczem na twarz każdego człowieka.

„Niech Pan dopomoże nam rozpoznać swoje Oblicze, a więc również Oblicze Ojca. Zjednoczony w modlitwie i wspólnym poszukiwaniu Jego Oblicza. Benedykt pp. XVI, 1 września 2006” – wpisał się do wyłożonej w zakrystii księgi pamiątkowej, udzieliwszy zebranym „błogosławieństwa Aaronowego”: „Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem...”.

„Papież był zachwycony” – zawołał po niemiecku arcybiskup Forte w tumulcie przed drzwiami kościoła, kiedy helikopter z Ojcem Świętym na pokładzie uniósł się już w powietrze. Idziemy na konferencję prasową. „Komentarzem głowy Kościoła do wizerunku jest przede wszystkim jego milcząca modlitwa” – mówi arcybiskup przedstawicielom światowych mediów. Pomiędzy porzuconymi na ulicach pustymi butelkami po wodzie leży kilka obrazków, które wydrukowano specjalnie z okazji tej wizyty.

Zaprojektował je przyjaciel biskupa, Luciano Primavera. Na obrazku przedstawiono scenę jakby wprost z marzeń siostry Blandiny: Benedykt XVI podnosi całun ze Świętym Obliczem i błogosławi nim cały świat. Oto Jezus i Piotr. Obaj uśmiechnięci. Obaj szczęśliwi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.