Usłyszy cię tylko Maryja

Krzysztof Król z cyklu 'Cudowne wakacje'

|

GN 33/2006

publikacja 09.08.2006 17:41

Na obrazie w Rokitnie Matka Boża ma odsłonięte ucho, a na Jej twarzy maluje się niezwykłe skupienie. To dlatego, że od wieków cierpliwie nasłuchuje ludzkich modlitw.

Usłyszy cię tylko Maryja Marek Giertych z Poznania przyjeżdża do Rokitna prawie co tydzień , by opowiedzieć Matce Bożej o swoich kłopotach i nabrać siły duchowej. marek piekara

Bardzo upalne sobotnie południe. Ludzie spacerują sanktuaryjnymi dróżkami. Wokoło spokojnie i cicho. Przy domu pielgrzyma siedzi kustosz, ks. Tadeusz Kondracki. Rozmawia z pielgrzymami. Powinien się oszczędzać. Wczoraj wrócił ze szpitala, ale już jest na nogach. – Cudownego miejsca nie wybiera człowiek, tylko Pan Bóg – mówi. – Wybiera, jeśli widzi, że na danym terenie jest wielkie zagrożenie dla człowieka. Wtedy albo wysyła wielkich ludzi, albo wybiera nadzwyczajne miejsca cudownej pomocy. Aby bronić ludzkiej godności i tożsamości – dodaje.

Cierpliwe ucho
Rokitniańskie sanktuarium znajduje się 12 kilometrów od Międzyrzecza. To duchowe centrum diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Rocznie przyjeżdża tu ponad 300 tys. pielgrzymów z całej Polski. W domu rekolekcyjnym właściwie na okrągło trwają rekolekcje. Właśnie kończy się czas skupienia Ruchu Domowy Kościół, w którym uczestniczyło 20 rodzin z całej Polski. Wszystkich przyciąga Matka Cierpliwie Słuchająca. Jej XVI-wieczny wizerunek trafił tu w 1669 r. Rok później powołana przez biskupów poznańskich specjalna komisja orzekła, że obraz jest cudowny. Wieść o tym rozeszła się po całym kraju. – Pod opieką Matki Bożej Rokitniańskiej, wiosną 1671 r., król Michał Korybut Wiśniowiecki wyruszył pod Lublin w celu stłumienia buntu szlachty. Obraz zabrał na pole walki. Pod Lublinem, w miejscowości Gołąb, doszło do zawarcia niespodziewanej zgody i pokoju. Wszyscy zgodnie uznali, że stało się tak za przyczyną Matki Bożej Rokitniańskiej – opowiada ks. Kondracki. Po tym wydarzeniu Pani z Rokitna została ukoronowana królewską koroną, a na Jej piersiach umieszczono ryngraf z orłem białym.

– A przydomek Maryi „Słuchająca” wziął się od Jej odsłoniętego ucha. To przecież symbol słuchania i cierpliwości – wyjaśnia ks. Kondracki.

O dziejących się tutaj cudach świadczy książka przygotowana przez wicekustosza ks. Józefa Tomiaka pt. „Zasłuchana w człowieka”. Można tam znaleźć wiele podziękowań za łaski wyproszone za przyczyną Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. O cudach mniej lub bardziej niezwykłych opowiadają także pielgrzymi.

Nawet jeżdżę samochodem
Lech i Wanda Jągowscy mieszkają niedaleko – w Pszczewie. Do Rokitna przyjeżdżają od 20 lat. To dla nich szczególne miejsce. – Zwiedzamy dużo miejsc maryjnych, ale to jest wyjątkowe. Tutaj można się wyciszyć. W tym miejscu człowiek czuje się swobodnie – mówią państwo Jągowscy.

Lech Jągowski opowiada swoją historię. – Od pięciu lat nie powinienem chodzić. Mogłem być sparaliżowany. Miałem ogromne bóle w kręgosłupie i prawie nie mogłem się poruszać. Początkowo lekarze nie mogli znaleźć przyczyny moich dolegliwości. W Gorzowie Wielkopolskim przeszedłem kilka operacji. Ze szpitala wypisano mnie na noszach – opowiada. – Wtedy zacząłem się modlić do Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Prosiłem Jezusa za Jej wstawiennictwem, żebym mógł chodzić. Było wiele trudnych momentów, ale teraz chodzę o kulach, a nawet jeżdżę samochodem – mówi.
 

Duchowa stolica trzeźwości
W 1989 roku w Rokitnie odbyły się pierwsze rekolekcje trzeźwościowe. Teraz w ciągu roku organizowanych jest tutaj dziewięć turnusów rekolekcji, w których średnio uczestniczy 150 osób. Diecezjalny duszpasterz trzeźwości ks. Henryk Grządko od tego czasu był świadkiem wielu cudownych nawróceń.

Ryszard Ciechocki z Gorzowa Wielkopolskiego trafił na rekolekcje trzeźwościowe piętnaście lat temu. Wcześniej pił przez prawie 25 lat. O rekolekcjach powiedzieli mu koledzy, którzy chodzili na spotkania AA. – Przyszedłem do domu i poprosiłem żonę, żeby ze mną pojechała. Ona powiedziała, że nie pojedzie do pijaków, bo wystarczy jej jeden w domu. Ale ją błagałem, prosiłem i zgodziła się. Ludzie w Rokitnie przygarnęli nas z wielką miłością – wspomina. Na tamtych rekolekcjach było ok. 100 osób. Ryszard przyznaje, że był zdesperowany. Nienawidził siebie. – Wtedy rekolekcje prowadził ks. Paweł Pawlicki, który ma pięć lat więcej trzeźwienia ode mnie. Jednego razu przypomniał nam przypowieść o synu marnotrawnym. Wiele razy ją słyszałem, ale dopiero wtedy do mnie dotarła. Błagałem Maryję, żeby wyprosiła dla mnie u Jezusa łaskę trzeźwości. Potem wróciłem do grupy anonimowych alkoholików i zacząłem pracować nad sobą – tłumaczy.

Ryszard przyjeżdżał do Rokitna cztery razy w roku. – To miejsce było wpisane w trzeźwienie naszej rodziny. Wtedy przekonałem się, jak moja żona bardzo mnie kocha. Ona nie miała takiego problemu jak ja, ale w ogóle przestała używać alkoholu. Ona i moje dzieci zawsze mi towarzyszyły – mówi Ryszard.

Dziś on pomaga trzeźwieć innym. Zawodowo zajmuje się terapią uzależnionych. – Dużo ludzi uratował i przyciągnął do trzeźwości . Dla mnie jest to ewidentny przykład nawrócenia za przyczyną Matki Bożej – wyjaśnia ks. Grządko.

Nasze małe cuda
Dla Anny i Michała Najmanów Rokitno to duchowy dom, szkoła zawierzenia i azyl ciszy. – Szczególny kontakt z tym miejscem rodził się przez kilkanaście lat przez udział w spotkaniach i przeżywanych tu rekolekcjach oazowych. Przed wizerunkiem Cierpliwie Słuchającej rodziły się pytania o drogę życia, powołanie i wolę Bożą – wyjaśniają.

To właśnie trzy lata temu w rokitniańskim sanktuarium państwo Najman wzięli ślub.


– Zaprosiliśmy Ją do naszego narzeczeństwa, by prowadziła nas do jedności małżeńskiej. Każdego dnia oddawaliśmy Jej nasze pragnienia trwania w miłości małżeńskiej. Namacalnie doświadczaliśmy Jej prowadzenia, takie nasze małe cuda – tłumaczą.

Anna i Michał wierzą w stałą obecność Matki w ich codzienności. – Nie sposób Jej nie dostrzec. W połowie sierpnia będziemy w Rokitnie w trzecią rocznicę naszego ślubu z naszym niespełna rocznym synkiem – mówią Anna i Michał.

Mniej nerwów w pracy
Co robi człowiek w skórze i na motorze w rokitniańskim sanktuarium? Marek Giertych ma 56 lat. Mieszka w Poznaniu. Jest współwłaścicielem firmy serwisującej maszyny poligraficzne. Motorem jeździ od czterech lat. To dla niego, jak mówi: „odstresowanie po tygodniu pracy”.

Rokitno odkrył jakieś pięć lat temu. Od tej pory przyjeżdża tu prawie co tydzień. – Przyjeżdżam zdać Matce Bożej relację z minionego tygodnia i nabrać siły duchowej. Poradzić się. Pan Marek lubi, kiedy w bazylice jest mniej ludzi. Wtedy klęka w ławce i modli się. Tutaj, jak przyznaje, nabiera sił i optymizmu. – Od pewnego czasu inaczej patrzę na sprawy firmy. Chyba udziela mi się atmosfera tego miejsca, pełna życzliwości i optymizmu. Jestem mniej nerwowy w pracy. W przyszłości chciałbym razem z żoną przeprowadzić się bliżej tego miejsca i pomóc choćby ławkę naprawić – mówi z uśmiechem.

Prawe sumienie to największy cud
– Ludzie patrzą na cudowne miejsca w kategoriach sensacji i czasem piszą: „Matko Boża, błagam Cię i proszę, aby moja babcia żyła wiecznie, a mi daj worek pieniędzy”. Ale to nie o to chodzi – mówi ks. Tadeusz Kondracki. Wielu pielgrzymów pyta o dziejące się tutaj cuda. – Wtedy mówię tak: tym cudem jesteście wy, jeżeli jesteście ludźmi o prawym sumieniu. Każdy prawy człowiek jest cudem Boskim. Cudowny obraz przypomina, że każdy z nas ma być cudownym, czyli prawym człowiekiem – wyjaśnia. Z kościoła właśnie wychodzi młode małżeństwo. Mówią, że przyjechali do Matki Cierpliwie Słuchającej, by ratować swoje małżeństwo. – Trochę się kłócimy – mówią szczerze. – Nie wiedzie nam się w życiu. Przyjechaliśmy tutaj z nadzieją, że się zjednoczymy, a jeśli nie, to trzeba będzie się rozstać. Wierzymy jednak, że Matka Boża może nas na nowo zjednoczyć. Wiemy, że na to trzeba czasu – mówi Krzysztof ściskając rękę Eweliny. Może już niedługo Matka Boża Cierpliwie Słuchająca wyprosi kolejny cud nawrócenia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.