Chcę usłyszeć: santo subito!

GN 1/2023

publikacja 05.01.2023 00:00

– Myślę, że Benedykt XVI zostanie szybko ogłoszony doktorem Kościoła i świętym – mówi abp Mieczysław Mokrzycki.

Chcę usłyszeć: santo subito! ho/ OSSERVATORIO ROMANO/epa/pap

Beata Zajączkowska: Jak Ksiądz Arcybiskup zapamięta Benedykta XVI? 

Abp Mieczysław Mokrzycki:
On sprawiał, że zachwycaliśmy się Bogiem, i otwierał nasze serca dla Jezusa. Zależało mu na tym, żeby cały świat Go poznał i odkrył rolę, jaką Chrystus odgrywa w życiu każdego z nas. Był najwybitniejszym teologiem ostatnich czasów, a jednocześnie był to człowiek bardzo skromny, odpowiedzialny, sumienny i pracowity. Jan Paweł II często mówił: „Jeśli chodzi o doktrynę wiary, to mogę spać spokojnie, bo mam tam człowieka odpowiedzialnego i dobrze przygotowanego, kard. Josepha Ratzingera”. Kiedy w każdy piątek kardynał przychodził do Ojca Świętego na spotkania, wielokrotnie miałem możliwość wprowadzania go na audiencje. Był to człowiek bardzo delikatny, życzliwy. Często o coś pytał, nawiązywało się więc bliską więź, mimo że był skromny i nieśmiały. Potem miałem szczęście być jego drugim sekretarzem. Po śmierci św. Jana Pawła II zaprosił mnie na spotkanie i powiedział: „Chciałbym, by ksiądz Mieczysław towarzyszył mi jako drugi sekretarz, żeby wprowadzał mnie w codzienną posługę. Chciałbym, żeby ona była podobna do posługi Jana Pawła II”. To była dla mnie wielka radość i wyróżnienie. Pytał, jak zachowywał się jego poprzednik i jak wyglądało jego życie. Kiedyś zapytał, czy Jan Paweł II zawsze chodził w sutannie. Odpowiedziałem mu, że tak, i dodałem, że dobrze by było, gdyby on też codziennie chodził w sutannie. Potem w wywiadzie powiedział: „Mietek mi mówił, żebym też chodził w sutannie”. Był człowiekiem prostym i szczerym, mającym głęboką wiarę.

A jak wyglądała jego codzienność?

Każdy jego dzień miał jasno określony rytm. Benedykt XVI nigdy nie marnował czasu, był człowiekiem wielkiej modlitwy, ale umiał też wypoczywać. Bardzo dużo czasu spędzał na modlitwie. Przychodził do kaplicy kilkanaście razy w ciągu dnia, nie tylko podczas Mszy, nieszporów lub innych godzin liturgicznych. Przed każdym spotkaniem modlił się w kaplicy. W kontakcie z otoczeniem, czy to z ówczesnym księdzem, dziś arcybiskupem Georgem Gänsweinem, czy też z paniami z Instytutu Memores Domini, które najpierw zajmowały się apartamentem Benedykta XVI, a potem towarzyszyły mu w klasztorze, który na emeryturze stał się jego domem. Był bezpośredni, stwarzał rodzinną atmosferę. Mogliśmy zawsze podejść do Ojca Świętego i zapytać go o coś, poradzić się. Ja doświadczyłem z jego strony wiele serdeczności i wielkiej bliskości w wielu momentach, a szczególnie wtedy, gdy odszedł Jana Paweł II, bo wiązał mnie z papieżem, widząc we mnie jakby jego syna. Pamiętał o wielu moich sprawach, a ostatnio także o dramacie Ukrainy, gdzie obecnie służę. Widziałem w nim również osobę bardzo odpowiedzialną: rzetelnie przygotowywał się do spotkań, sam pisał swoje homilie, bardzo dużo czasu poświęcał na rozmowy z ludźmi. Często też modlił się na tarasie Pałacu Apostolskiego czy w czasie swoich spacerów z różańcem w ręku przy grocie Matki Bożej z Lourdes – to miejsce w Ogrodach Watykańskich kochał szczególnie. Niezwykłą więź miał ze swoją rodziną, z bratem, kuzynami, których odwiedzał w czasie wakacji. Zapraszał ich również do swych apartamentów. Ostatnio, kiedy byłem w Niemczech, miałem okazję spotkać rodzinę, która opowiadała o swojej przyjaźni z Benedyktem XVI.

A jak postrzegał Polaków?

Poznał Kościół w Polsce i naród polski poprzez spotkania z licznymi pielgrzymami, którzy przybywali podczas pontyfikatu Jana Pawła II do Rzymu, poprzez swoje odwiedziny w naszym kraju, a także za pośrednictwem swoich bliskich współpracowników, na przykład abp. Zygmunta Zimowskiego. Kiedyś powiedział do mnie: „Widzę, że Polacy naprawdę są wierzącymi ludźmi, bo ten sam entuzjazm, który okazywali Janowi Pawłowi II, okazują także mnie. Nie jest więc to tylko sentymentalizm, ale prawdziwie jest to związane z posługą Piotra naszych czasów”. Ojciec Święty Benedykt XVI miał wielki szacunek także do św. Jana Pawła II. Kiedyś spacerowaliśmy po tarasie Pałacu Apostolskiego i zatrzymaliśmy się przy kapliczce Matki Boskiej Fatimskiej. Zauważył, że trzeba wymienić różaniec, bo już spłowiał. Powiedział wtedy, że chciałby ukoronować tę figurę jako znak wdzięczności za ocalenie życia jego poprzednikowi. Potem prywatnie dokonał tej koronacji. Pielęgnował to, co Jan Paweł II wypracował, i świadomie kontynuował jego dziedzictwo. O jego ogromnej wrażliwości świadczą chociażby pozdrowienia, które kierował do pielgrzymów, także po polsku. Uczyłem go poprawnej wymowy, bardzo się do tego przykładał.

Był Ksiądz Arcybiskup jedną z nielicznych osób, które regularnie odwiedzały papieża seniora po jego abdykacji…

Ostatni raz odwiedziłem go kilka tygodni temu, kiedy byłem w Rzymie z okazji 30. rocznicy nawiązania relacji między Stolicą Apostolską a Ukrainą. Spotkałem się z Ojcem Świętym najpierw na prywatnej rozmowie, a potem na kolacji. Z trudem już mówił, ale można było go zrozumieć. Bardzo przeżywał wojnę w Ukrainie. Mówił o tym, że się modli i rozmawia z odwiedzającymi go, aby zrobili wszystko, by zapanował pokój w tym kraju. Do końca także materialnie wspierał Kościół na Ukrainie. Dla mnie ta łącząca nas więź była wielkim wyróżnieniem. Zapraszał mnie do siebie za każdym razem, kiedy przyjeżdżałem do Rzymu, najpierw na spotkanie, a później również na wspólny posiłek przy stole. Zapewniał, że modlił się w intencjach, które mu przedstawiałem. Dzielił się też tym, że służy teraz Kościołowi, modląc się i wspierając swym cierpieniem papieża Franciszka. To było wielkie świadectwo.

Jakie jest znaczenie tego ostatniego etapu życia Benedykta XVI, który był dłuższy niż jego czynny pontyfikat?

To było życie ukryte, życie mnicha oddającego się modlitwie i studium. Benedykt XVI pokazał nam, że powinniśmy odpowiedzialnie podchodzić do naszej misji, którą pełnimy jako kapłan, biskup, papież czy człowiek świecki w zakładach pracy i cywilnych instytucjach. Pokazał, że każdy etap życia może byś cenny i owocny. Dokonując abdykacji, chciał powiedzieć, że fizyczny stan zdrowia nie pozwala mu już brać odpowiedzialności za tak wielki Kościół katolicki na całym świecie, ale jednocześnie pokazał, że ta misja przybiera inny wymiar – modlitewny. Był duchową podporą dla papieża Franciszka i darzył go ogromną przyjaźnią; bardzo często zapraszał go także do siebie na rozmowę czy posiłek.

Jak ten papież zostanie zapamiętany?

Benedykt XVI zawsze mnie zachwycał swoją prostotą i głębią. Bardzo bym się cieszył, gdyby na pogrzebie pojawiły się transparenty „Santo subito!”, tak jak podczas pożegnania Jana Pawła II. Kiedy remontowałem kaplicę w dawnej rezydencji metropolitów lwowskich, to w jednym z witraży umieściłem postaci świętego już Jana Pawła II i jego wielkiego następcy Benedykta XVI, oczywiście jeszcze bez aureoli. Bo już wtedy byłem przekonany, że jest to osoba święta, teraz tylko trzeba czasu i spełnienia wszystkich procedur kościelnych w kierunku uznania jego świętości. Jestem przekonany, że Benedykt XVI zostanie też szybko ogłoszony doktorem Kościoła.

A jak wpłynął na życie Księdza Arcybiskupa?

Nauczyłem się od niego zwracania uwagi na drugiego człowieka, pracowitości i modlitwy. I doceniania piękna liturgii, przez które on chciał ukazać boskość liturgii, jej nadprzyrodzoność, i prowadzić ludzi do Chrystusa. Uczył nas przede wszystkim wierności Bogu w Jego przykazaniach, a także wierności Kościołowi i jego nauczaniu; wierności Ewangelii, żebyśmy na Chrystusie budowali nasze chrześcijaństwo i nasze człowieczeństwo. Czynił Boga bliskim. Dla niego Bóg był miłością.

Abp Mieczysław Mokrzycki

jest metropolitą lwowskim. Na początku pontyfikatu Benedykta XVI był jego drugim sekretarzem i uczył go praktycznej strony papiestwa, dzieląc się doświadczeniem swej posługi u boku Jana Pawła II.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.