Trzej niekrólowie

Szymon Babuchowski

|

GN 1/2023

publikacja 05.01.2023 00:00

Jeśli nie byli królami, to kim mogli być? Skąd wzięły się ich tajemnicze imiona? I dlaczego historia o Mędrcach ma tak wiele różnych wersji?

Trzej niekrólowie Matthias Stom, Pokłon trzech króli /reprodukcja Erik Cornelius/Nationalmuseum/wikimedia

Czy jest coś, co wiemy na pewno o Trzech Królach? „Po pierwsze, być może w ogóle nie istnieli i wielu uczonych biblistów uważa ich za postacie fikcyjne. (...) Po drugie, jeśli nawet istnieli, nie wiadomo, czy było ich trzech, a po trzecie… z całą pewnością nie byli królami” – pisze biblista Roman Zając we wstępie do fascynującej książki „Trzej Królowie. Tajemnica Mędrców ze Wschodu”. Trzeba przyznać, że ta historia zaczyna się jak u Hitchcocka: trzęsieniem ziemi. A potem napięcie tylko rośnie.

Poganie szukają Mesjasza

Bo skoro nie byli królami, to kim mogli być? W jedynym fragmencie Biblii, gdzie się pojawiają, czyli w zaledwie dwunastu wersetach drugiego rozdziału Ewangelii według świętego Mateusza (2,1-12), w polskim tłumaczeniu pojawia się określenie „Mędrcy”. Jednak słowo magoi, występujące w greckim tekście, jest znacznie bardziej wieloznaczne i może występować zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym kontekście. Roman Zając podaje w swojej książce długą listę możliwych znaczeń tego terminu. Okazuje się, że może się ono odnosić do: „członków staroirańskiego medyjskiego plemienia; przedstawicieli perskiej kasty kapłańskiej (zwłaszcza kapłanów irańskiego kultu ognia); ogólnie Persów; królewskich doradców i dworzan; znawców nauk tajemnych; czarodziejów praktykujących magię, wizjonerów i tłumaczy snów; szarlatanów, oszustów, zwodzicieli i fałszywych proroków; chaldejskich astrologów i astronomów; ludzi uczonych, zgłębiających prawa natury; filozofów i mędrców”. Uff!

Czy z tego wyliczenia dowiadujemy się czegoś więcej o tajemniczych gościach, którzy według ewangelisty mieli przybyć ze Wschodu do Jerozolimy, następnie udać się do Betlejem, by powitać nowo narodzonego Króla, wreszcie – posłuszni nakazowi ze snu – wrócić do ojczyzny inną drogą, omijając pałac Heroda? Jedno nie ulega wątpliwości: „Z punktu widzenia Żydów byli poganami, ponieważ nie wierzyli w Jedynego Boga Jahwe, który uczynił narodem wybranym dwanaście plemion Izraela” – wyjaśnia Roman Zając. Od razu jednak nasuwa się inne pytanie: „Dlaczego (...) szukali żydowskiego Mesjasza? Skoro wyznawali inną religię, czy ich wyznanie miało coś wspólnego z oczekiwaniami Żydów?” – zastanawia się autor „biografii” owych Mędrców.

Wypatrywali znaków

Fakt, że Magowie podążali za gwiazdą, mógłby wskazywać, iż zajmowali się astrologią. Z tego powodu powinni więc wzbudzać wśród Żydów szczególną nieufność. W książce „Trzej Królowie. Dziesięć tajemnic” dziennikarz i publicysta Grzegorz Górny zwraca uwagę, że naród żydowski traktował astrologów jak bałwochwalców. Izraelici bowiem „dostali od Boga nakaz, by trzymać się z dala od wróżbitów, wywoływaczy duchów czy astrologów. Polecenia mógł wydawać im jedynie Bóg przez swoich proroków. Charakterystyczne dla postawy Żydów są słowa wypowiedziane przez Izajasza: »Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się tobie przydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni« (Iz 47,13-14). W tym kontekście nie ma nic zaskakującego w fakcie, że przybycie Mędrców do Judei oraz przywieziona przez nich wiadomość o gwieździe zwiastującej narodziny Mesjasza wywołały w Jerozolimie powszechne zaskoczenie. Proroctwa nakazywały co prawda wyczekiwać w owym czasie pojawienia się pomazańca Bożego, ale nikt spośród Żydów nie śledził nieba, by właśnie stamtąd wypatrywać znaków” – podkreśla autor.

Z fragmentu Ewangelii nie wynika jednak, że Mędrcy rościli sobie pretensje do przepowiadania przyszłości. Roman Zając zwraca uwagę, że są ukazani raczej jako „pobożni poganie, którzy wypatrywali na niebie znaków od Boga”. „Epizod o Magach przybyłych ze Wschodu do Betlejem, aby oddać cześć nowo narodzonemu Mesjaszowi, jest niejako dowartościowaniem świata pogańskiego, potwierdzeniem prawdy, że również w nim byli ludzie, którzy co prawda nie otrzymali takiego objawienia, jakie mieli Żydzi, a mimo to doszli do poznania Jezusa Chrystusa. (...) Dla czytelnika Ewangelii według świętego Mateusza stawało się w ten sposób jasne, że późniejsze wejście pogan do Kościoła nie było przypadkiem, ale od samego początku odpowiadało ono Bożym planom. W królestwie Jezusa Chrystusa nie ma bowiem różnic wynikających z rasy i pochodzenia. (...) W postaciach Magów Kościół odnajdywał niejako samego siebie, czyli pogański świat poza narodem wybranym, który stał się nowym Ludem Bożym, uznając Chrystusa za swego Pana i Zbawiciela. Nic dziwnego, że pokłon Magów został uznany za symbol objawienia się Króla Wszechświata wszystkim narodom i wszystkim ludziom, którzy szukają prawdy” – wyjaśnia biblista.

Prawie królowie

Skąd jednak wzięło się przekonanie, że tajemniczy goście Dzieciątka Jezus byli królami? I skąd pomysł, że było ich trzech? Według Romana Zająca źródłem przypisywania Magom godności królewskiej były prawdopodobnie fragmenty Starego Testamentu, które odczytywano jako zapowiedź ich wizyty, np.: „Królowie Tarszisz i wysp przyniosą dary, królowie Szeby i Saby złożą daninę. I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie, wszystkie narody będą mu służyły” (Ps 72,10-11). Albo: „I pójdą narody do swego światła, królowie do blasku twojego Wschodu (...). Wszyscy oni przybędą ze Saby zaofiarują złoto i kadzidło” (Iz 60,3.6). Fragmenty te Kościół wyznaczył zresztą do czytania podczas liturgii w uroczystość Objawienia Pańskiego, co jeszcze silniej ugruntowało w naszych umysłach obraz królów odwiedzających małego Jezusa.

Warto jednak zwrócić uwagę, że jeszcze na przełomie II i III wieku Tertulian, łaciński teolog z Afryki Północnej, pisał, że „Wschód uważał Magów prawie za królów”. Słówko „prawie” wydaje się tu kluczowe. Dopiero w późniejszych wiekach zrodziło się przekonanie, że do Jezusa, jako Króla Królów, powinni przybyć z pokłonem monarchowie. Także liczba Magów nie była od początku ustalona i wahała się od dwóch postaci namalowanych w katakumbach Świętych Piotra i Marcellina do sześćdziesięciu (nie licząc służby!) cudzoziemców w tradycji koptyjskiej. Popularna była dwunastka (nawiązanie do dwunastu plemion Izraela i dwunastu apostołów), ale w ikonografii spotkać można też wyobrażenia… sześciu mężczyzn stojących przed Dzieciątkiem. Ostatecznie utrwaliła się wersja z trzema gośćmi, za którą przemawiały przede wszystkim trzy dary wspomniane w Ewangelii: złoto, kadzidło i mirra – ale też bogata symbolika religijna trójki, uważanej w starożytności za liczbę doskonałą.

Niespokojne serca

Również imiona tajemniczych gości w rozmaitych apokryfach brzmią różnie, a najstarszy zapis tych, które znamy dzisiaj: Kacper, Melchior i Baltazar, pochodzi z 526 r. i możemy go znaleźć w bazylice św. Apolinarego w Rawennie. Nad głowami Magów uwiecznionych na mozaice widnieje adnotacja: +SCS BALTHASSAR +SCS MELCHIOR +SCS GASPAR. Różnie tłumaczy się znaczenie tych imion. Zdaniem Grzegorza Górnego wszystkie one oznaczają mniej więcej to samo i wywodzą się od greckiego, hebrajskiego i łacińskiego określenia władcy: basileus, melech i caesar. Roman Zając nie zgadza się jednak z tą wykładnią. Według przytaczanych przez niego hipotez imię Gaspar (Kacper) pochodzi z języka perskiego i może oznaczać „skarbnika” lub „tego, który dba o swoją cześć”. Z kolei imię Baltazar jest pochodzenia babilońskiego i wywodzi się od zawołania Bēl-šar-usur, co znaczy „Belu (Baalu), króla strzeż!”. Jest więc życzeniem pomyślności dla władcy. Natomiast Melchior rzeczywiście pochodzi od hebrajskiego melech, oznaczającego króla, a właściwie jest połączeniem tego wyrazu ze słowem or, czyli „światło”. W całości znaczy więc: „Król mój jest światłością”, co należy zapewne odnosić do Boga.

Dla nas, chrześcijan XXI wieku, postacie Magów powinny być przypomnieniem, że również wśród osób o innych przekonaniach religijnych są ludzie szczerze poszukujący prawdy. I że – jak mówi biblista ks. prof. Waldemar Chrostowski – „każdy poszukujący prawdy może odnaleźć Boga objawionego”. Warto więc wsłuchać się w słowa Benedykta XVI, który tak scharakteryzował biblijnych Mędrców: „Byli ludźmi o niespokojnym sercu, którzy nie zadowalali się tym, co widoczne i normalne. Byli to ludzie poszukujący obietnicy, poszukujący Boga. I byli to ludzie czujni, potrafiący dostrzegać znaki Boga, Jego cichą i nieprzerwaną mowę”. Tego z pewnością możemy się od nich uczyć. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.