Katolicy się budzą

Leszek Śliwa

|

GN 02/2006

publikacja 11.01.2006 09:17

Ponad milion ludzi manifestuje na ulicach w obronie szkolnej nauki religii, w obronie rodziny, w obronie chrześcijańskich wartości. Głos katolików w Hiszpanii nie może już być lekceważony.

Katolicy się budzą „Tak, rodzina się liczy” – takie hasło na gigantycznym transparencie nieśli demonstranci 18 czerwca 2005 r. PAP/EPA/J.C. Hidalgo

Katolików w Hiszpanii jest coraz mniej – takie opinie można często usłyszeć od turystów wracających z Półwyspu Iberyjskiego. Pewnie dlatego zeszłoroczne demonstracje w Madrycie, zorganizowane w obronie wartości chrześcijańskich, zaskoczyły opinię publiczną na całym świecie.

– Kryzys katolicyzmu w Hiszpanii jest tylko pozorny. Oczywiście wraz z rozwojem gospodarczym pojawiły się, podobnie jak w innych krajach Zachodu, konsumpcjonizm i obojętność religijna. Ale Kościół hiszpański jest teraz znacznie żywotniejszy, niż był w latach rządów generała Franco. O tym, jacy są hiszpańscy katolicy, mówiła już ostatnia wizyta Jana Pawła II w naszym kraju w 2003 roku – ocenia ks. Manuel María Bru Alonso, dyrektor biura prasowego arcybiskupstwa madryckiego.
Na cześć Ojca Świętego wiwatowały wtedy w Madrycie ogromne tłumy. Dyrektor biura prasowego Stolicy Apostolskiej Joaquín Navarro Valls wspominał, że w pewnym momencie Jan Paweł II obrócił się w jego stronę i pełen satysfakcji powiedział: „Espaa es siempre Espaa” (Hiszpania jest zawsze Hiszpanią).

Nie jesteście sami
18 czerwca 2005 roku na ulice Madrytu wyszło prawie milion osób. „Biskupi – bądźcie odważni, nie jesteście sami!” – głosił jeden z transparentów trzymanych przez manifestantów. Światowe media ogłosiły, że była to największa w historii demonstracja zorganizowana w obronie praw rodziny. Tłumy Hiszpanów wyległy bowiem na ulice, by zaprotestować przeciwko antyrodzinnej polityce rządu socjalistycznego premiera José Luisa Rodrígueza Zapatero. Hasło manifestacji brzmiało: „Familia sí importa” (Tak, rodzina się liczy).

Bezpośrednią przyczyną zorganizowania demonstracji był sprzeciw wobec uchwalonego przez hiszpański parlament rządowego projektu legalizacji związków osób tej samej płci. Pary homoseksualne nazwane są w nim małżeństwami i mają nieograniczone prawo do adopcji dzieci.

Rodríguez Zapatero prowadzi swoistą prawną ofensywę przeciwko Kościołowi. Zapowiedział już uproszczenie procedury rozwodowej, wprowadzenie aborcji „na żądanie”, legalizację eutanazji i badań na embrionach. – Hiszpania ma się stać nowoczesnym państwem laickim – mówi premier.

Mobilizację hiszpańscy katolicy paradoksalnie zawdzięczają więc socjalistycznemu premierowi. – Zdecydowana większość hiszpańskiego społeczeństwa poczuła się dotknięta i zaatakowana pomysłami rządu. To oddolny ruch, któremu my tylko pomogliśmy się zorganizować – wyjaśnia Benigno Blanco, wiceprezes Hiszpańskiego Forum Rodziny, które zorganizowało manifestację.

W obronie religii
Sukces czerwcowej demonstracji pokazał siłę hiszpańskich katolików. Rząd jednak zignorował ten protest i, korzystając z większości, jaką ma w parlamencie, przeforsował kontrowersyjną ustawę. Wkrótce przygotował kolejny projekt, bezpośrednio atakujący Kościół: Prawo o Edukacji. Zakłada on znaczne zmniejszenie dotacji dla prywatnych szkół (wiele z nich należy w Hiszpanii do Kościoła), a przede wszystkim zmienia religię w przedmiot nieobowiązkowy, nieuwzględniany na świadectwie. Zamiast religii wprowadza obowiązkowe wychowanie obywatelskie.

Prowadzona we wszystkich hiszpańskich diecezjach agitacja przeciwko temu projektowi i tym razem przyniosła efekt większy od oczekiwanego. 12 listopada ulice Madrytu zapełniło jeszcze więcej ludzi niż w czerwcu – aż półtora miliona. – To była największa demonstracja w Hiszpanii od czasu powrotu demokracji w połowie lat siedemdziesiątych – podsumowały hiszpańskie media. Hasło demonstracji było jakby dalszym ciągiem hasła czerwcowego protestu: „Educación también importa” (Edukacja też się liczy).

Socjaliści tracą impet
Protesty na hiszpańskich ulicach organizuje Hiszpańskie Forum Rodziny. To założona 23 lipca 1999 roku konfederacja zrzeszająca około 5 tysięcy organizacji i stowarzyszeń. – Jesteśmy inicjatywą obywatelską, apolityczną i niepodporządkowaną Kościołowi. Wiele tworzących Forum stowarzyszeń należy jednak do Kościoła, cieszymy się też poparciem hierarchii – tłumaczy Benigno Blanco. Po listopadowej demonstracji Rodríguez Zapatero nieco zmienił ton. Obiecał spotkać się z jej organizatorami, zaprosił też opozycję polityczną do rozmów w sprawie projektu Prawa o Edukacji. Premiera zapewne przestraszyły sondaże wyborcze ogłoszone kilka dni po manifestacji. Wskazywały one, że gdyby wybory odbyły się teraz, wygrałaby je zdecydowanie opozycja.

Socjaliści doszli do władzy w 2004 roku, w wyniku wyborów przeprowadzonych kilka dni po krwawym zamachu w Madrycie, dokonanym przez islamskich terrorystów. Wyborców przekonał wówczas głoszony przez lewicę postulat wycofania wojsk z Iraku. Teraz jednak większość Hiszpanów wydaje się skłaniać znów w stronę prawicy.

Premier w kropce
Niedawno Hiszpanami wstrząsnęły opublikowane pod koniec grudnia statystyki. Okazuje się, że z roku na rok coraz więcej Hiszpanek decyduje się na aborcję. W 2004 roku zanotowano prawie 85 tysięcy przypadków. Wprawdzie odsetek kobiet dokonujących aborcji jest wciąż mniejszy niż w większości krajów Unii Europejskiej, ale liczby te i tak wywołały w Hiszpanii szok. – To kolejna kompletna klęska rządu. Brakuje polityki prorodzinnej. Zażądaliśmy spotkania z panią minister zdrowia, Eleną Salgado, by przedstawić szczegółowy plan objęcia opieką kobiet w ciąży – mówi Benigno Blanco.

Rodríguez Zapatero długo próbował ignorować poczynania Hiszpańskiego Forum Rodziny. Teraz jednak chyba nie będzie mógł sobie na to pozwolić. – Nie możemy zawieść obywateli, którzy wyszli na ulice, by przejąć sprawy w swoje ręce. Chcą chronić prawa swych rodzin. Dlatego będziemy pracować nad wzmocnieniem instytucji małżeństwa, praw rodzicielskich, poprawą systemu edukacji, ochroną kobiet w ciąży, starców, chorych – deklaruje Benigno Blanco. Działalność Forum jest ogromnym zagrożeniem dla socjalistów. Odbiera im inicjatywę w dziedzinie tradycyjnie kojarzonej z lewicą – dbałości o opiekę społeczną.

Szczególnie uzmysłowił to żart, na jaki 28 grudnia pozwolił sobie portal internetowy katolickiej organizacji HazteOir, zrzeszonej w Forum. W ten dzień w Hiszpanii, tak jak u nas 1 kwietnia, ludzie próbują nawzajem się „nabrać”. Portal zamieścił relację z fikcyjnego spotkania premiera z liderem HazteOir, na którym Rodríguez Zapatero rzekomo zgłasza chęć wstąpienia do katolickiej organizacji. – Ja także chcę być dobrym obywatelem – miał zadeklarować premier.

Premierowi coraz trudniej przekonać społeczeństwo, że też jest „dobrym obywatelem”. Ma jednak szczęście, że następne wybory parlamentarne odbędą się dopiero w 2008 roku. Jeśli jednak nie odbierze katolikom inicjatywy, może się okazać, że nie dotrwa do końca kadencji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.