Teraz będzie parafia

Ks. Artur Stopka

|

GN 48/2005

publikacja 24.11.2005 11:23

Jeszcze niedawno uczestniczenie we Mszy św. w tym miejscu groziło surową kościelną karą – interdyktem. Teraz powstaje tu parafia.

Teraz będzie parafia Henryk Przondziono

Niespełna sześć lat temu ówczesny metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz podpisał groźnie brzmiący komunikat, w którym można było przeczytać m. in.: „Kapłani sprawujący sakramenty święte w ramach Stowarzyszenia Ducha Świętego w Oławie, a także w miejscu rzekomych objawień w Oławie czynią to świętokradzko i niegodziwie, podpadając jednocześnie pod stosowne kary. Wierni świeccy natomiast uczestnicząc i przyjmując te sakramenty w podanych okolicznościach, czynią to również niegodziwie i świętokradzko oraz ściągają na siebie karę interdyktu”.

To nie był lokalny problem. Grupy „oławian” zaistniały w wielu polskich parafiach. Ich znakiem rozpoznawczym jest stanowcza odmowa przyjmowania Komunii świętej w postawie stojącej. Łączy ich wiara w prawdziwość „objawień”, jakie od roku 1983 miał mieć mieszkaniec Oławy – Kazimierz Domański.

Jak poważna była sprawa, może świadczyć fakt, że w styczniu 1986 roku wszyscy polscy biskupi zwrócili się w specjalnym oświadczeniu do duchowieństwa i wiernych, „aby zaprzestali gromadzenia się w Oławie i przez to nie dawali poparcia tym rzekomym objawieniom”.

Tyłem do ludu
Oława, 17 listopada 2005 roku, przed południem. W kościele postawionym przez Kazimierza Domańskiego i jego zwolenników dwie kobiety starannie sprzątają. Ktoś klęczy na stopniach balasek. Budynek jest bardzo dobrze utrzymany. Podobnie jak stojąca obok kaplica i pozostałe zabudowania. Widać, że wszystko powstało niedawno. Dlatego zaskakuje brak w kościele „soborowego” ołtarza. Msze trzeba odprawiać tyłem do ludzi.

Sprzątające dowiedziawszy się, że rozmawiają z dziennikarzem, niechętnie udzielają informacji. Mówią tylko, że zapowiadane przez media na następny dzień poświęcenie kościoła przez biskupa nie odbędzie się. Nie wiedzą, że za kilka godzin wydarzy się w tym miejscu coś bardzo ważnego.
Duży, ogrodzony ładnym płotem teren jest pusty. Wieje przenikliwy zimny wiatr. Tylko trzech mężczyzn z Wrocławia z zaciekawieniem zwiedza obiekt.
– Podobno Kościół zdecydował się to przejąć – mówi jeden. – Jakiś zakon ma tu być chyba. Czytałem coś w gazecie...

Pod wezwaniem NMP Królowej
– Grzechem ciężkim byłoby tego nie przejąć – mówi kanclerz kurii metropolitalnej we Wrocławiu, ks. Leon Czaja, odpowiadając na pytanie, dlaczego Kościół zdecydował się przejąć budzący jeszcze niedawno duże kontrowersje obiekt. – Znikły wszystkie przeszkody. Pan Domański nie żyje, Stowarzyszenie Ducha Świętego (którego powstanie w roku 1999 wywołało ostrą reakcję kard. Gulbinowicza w postaci wspomnianego komunikatu) zostało rozwiązane, a pani Domańska zabiegała długo, aby uzyskać przywilej przekazania wszystkiego Kościołowi.

Ks. Czaja z naciskiem stwierdza, że przejęcie obiektu przez Kościół nie jest absolutnie jakąkolwiek formą uznania prawdziwości objawień.
– To problem poza dyskusją – dodaje.

Budynki i ziemię formalnie przejęła oławska parafia Miłosierdzia Bożego, na której terenie się znajdowały. Jednak w połowie listopada została utworzona nowa parafia pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej. Jej proboszczem został ks. Robert Jasik, dotychczasowy zastępca dyrektora Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. bł. Edmunda Bojanowskiego w Henrykowie. Ks. Jasik ma 37 lat i jest pełen optymizmu.

Miska pełna kluczy
Oława, 17 listopada 2005 roku, po południu. Pierwszy proboszcz nowej parafii w towarzystwie księdza dziekana Stanisława Bijaka (proboszcza parafii Miłosierdzia Bożego) przekracza bramę. Bronisława Domańska, wdowa po Kazimierzu Domańskim, jest zaskoczona, gdy dowiaduje się, że od tej chwili gospodarzem terenu jest ks. Jasik. Szybko biegnie po klucze. Jest ich bardzo dużo – wypełniają sporą miskę.
– Taki młody ksiądz – przygląda się proboszczowi. Zaczyna oprowadzać po kościele, kaplicy, plebanii...
– Teraz ja już tu nie mam nic do gadania, teraz decyduje ksiądz – mówi kilka razy, wręczając księdzu Jasikowi kolejne klucze.

Wszystko sprawia solidne wrażenie.
– To było bardzo porządnie budowane – potwierdza ks. Bijak, który stawiając niedaleko wśród bloków świątynię parafialną przez lata obserwował, co się działo na terenie należącym do Domańskiego.
Plebania jest przygotowana do zamieszkania od zaraz. W kancelarii, do której jest osobne wejście, stoi nawet komputer. Pani Domańska wskazuje różne elementy wyposażenia, komentując, które kupiła ona, które ktoś ofiarował.
– Staraliśmy się najlepiej, jak umieliśmy – mówi. Widać, że bardzo jej zależy, aby wszystko było jak należy. Wyraźnie martwi ją przepalona żarówka w jednym z pomieszczeń. Zwłaszcza, że nowy proboszcz traktuje swoje zadanie gospodarza poważnie od pierwszych chwil. Zagląda do szafek z bezpiecznikami, chce oglądać ogrzewanie...

Trochę porządku
Ks. Jasik nie zamierza z nikim walczyć. Łagodnym uśmiechem odpowiada na pytanie, co zrobi z pomnikiem Kazimierza Domańskiego, stojącym przed kościołem obok wizerunków Jana Pawła II, Prymasa Wyszyńskiego i św. o. Pio.
– Trzeba tu zrobić trochę porządku – mówi. – Ludzie nadal mogą tu przyjeżdżać i modlić się. Będę się modlił z nimi. Ale będę jasno mówił, że objawienia nie były prawdziwe – zapowiada.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.