Cud pojednania

Piotr Legutko

|

GN 16/2005

publikacja 20.04.2005 18:48

Stadion Cracovii, na którym odbyła się Msza pojednania, jeszcze do niedawna zdobił napis:„Bóg wybacza, Cracovia nigdy”.W pierwszy poniedziałek po śmierci Ojca Świętego na tym samym stadionie dokonał się prawdziwy cud.

Cud pojednania East News/SE/Tomasz Rytych

O cudzie jest przekonany ks. Paweł Łukaszka, duszpasterz krakowskiego sportu, a potwierdzają to wydarzenia następnych dni, słowa, gesty, rozmowy między kibicami zwaśnionych klubów. Fora internetowe dotąd ziejące nienawiścią, są dziś jednym wielkim hymnem pojednania.

Dzieło Wspólnoty
Jak to się wszystko zaczęło? – Już w piątek – mówi prof. Janusz Filipiak, prezes Cracovii – postanowiliśmy, że w poniedziałek zbierzemy się na stadionie, by – jak to jest już w klubowej tradycji przy okazji różnych świąt – odmówić wspólną modlitwę, tym razem w intencji Papieża. Ta idea została nie tylko podchwycona, ale rozwinięta przez kibiców zarówno Cracovii, jak i Wisły, którzy postanowili, że wspólna modlitwa może być początkiem nowej ery w ich wzajemnych stosunkach. Postanowili, że przy zachowaniu zasad sportowej rywalizacji pogodzą się dzisiaj, by złożyć tym samym hołd Ojcu Świętemu.

Kto pierwszy rzucił tę ideę – nie sposób ustalić. Jak wiele młodzieżowych akcji w hołdzie Ojcu Świętemu i ta jest dziełem kibicowskiej wspólnoty porozumiewającej się za pośrednictwem Internetu. Przez cały poniedziałek do inicjatywy dołączali się fani z różnych stron Polski. Decyzję o wyjeździe podejmowano błyskawicznie. – Dowiedzieliśmy się bardzo późno, ale od razu zwartą kolumną wyruszyliśmy do Krakowa. Udało nam się zdążyć na Mszę i nigdy nie zapomnimy tej atmosfery – mówi Darek, kibic Zagłębia Sosnowiec.

Bez kordonów
Odważną, ale zarazem najrozsądniejszą decyzją było całkowite wycofanie się wszystkich władz, instytucji i urzędników do roli czysto służebnej i oddanie inicjatywy samym kibicom.
Nie było zatem policyjnych kordonów, nie podjęto żadnych praktycznie środków bezpieczeństwa. Tak silne było przeświadczenie, że tego dnia, w tych okolicznościach nie może się stać nic złego. I rzeczywiście, 30 tysięcy ludzi w atmosferze najpierw głębokiego skupienia, a potem rosnącego entuzjazmu przeżywało swoją przemianę. Swój dar dla Ojca Świętego.

Związane szaliki
– Dla mnie prawdziwym symbolem pojednania były związane razem szaliki Wisły i Cracovii, złożone pod oknem papieskim na Franciszkańskiej. Zobaczyłem je… i uwierzyłem, że wszystko jest możliwe – mówi Paweł, od 15 lat zagorzały fan Pasów.

Samo przekazanie sobie znaku pokoju, choć wcale nie wylewne, było gestem do niedawna niewyobrażalnym w tych środowiskach. Ogromne wrażenie robiły także stadionowe zaśpiewy, gdy jedna strona trybun wołała „Karol”, a druga odpowiadała „Wojtyła!” lub gdy skandowano „Cracovia – Wisła” i „Nie ma lepszego od Jana Pawła II !”.

– Jestem księdzem od 42 lat, ale ta Msza pozostanie mi w pamięci jako wielkie przeżycie duchowe – mówi proboszcz Bazyliki Mariackiej w Krakowie. Ksiądz Bronisław Fidelus wie, co mówi, bo sam jest zapalonym kibicem, co dwa tygodnie zasiada na honorowej trybunie stadionu Wisły, i słowa nie są w stanie wypowiedzieć, czego tam przez ostatnie lata się napatrzył i nasłuchał.

W środku najczarniejszej nocy
Cud przyszedł w środku najczarniejszej nocy dla miłośników futbolu. Wydarzenia ostatnich miesięcy pod Wawelem stawiały nawet pod znakiem zapytania sens obchodzenia jubileuszu stulecia dwóch najstarszych w Polsce klubów. Szacowne krakowskie mury pełne są wulgarnych, nienawistnych haseł. Miasto podzielone zostało na strefy wpływów i nie było tygodnia, by media nie donosiły o kolejnej krwawej potyczce. Noszenie klubowych insygniów możliwe stało się tylko w zwartej grupie, ofiarami uzbrojonych w noże i siekiery band padali nawet zupełnie przypadkowi chłopcy.

Subkultury chuligańskie stały się dla nastolatków prawdziwą szkołą nienawiści. Wypisywano ją z dumą na klubowych sztandarach. Sam stadion, na którym odbyła się Msza pojednania, jeszcze do niedawna zdobił napis: „Bóg wybacza, Cracovia nigdy”. Bohaterami najmłodszych fanów powoli przestawali być boiskowi idole, ważniejsza stawała się siedząca w więzieniu kibicowska „starszyzna”. To ich portrety i ksywki wywieszano na trybunach.

– Dawniej „święta wojna” polegała na tym, że kibice obu drużyn siedzieli wspólnie na trybunach i w mniej lub bardziej wyszukany sposób docinali sobie. Teraz toczy się prawdziwa wojna i musiałby zdarzyć się cud, by takie dobre, wzajemne stosunki powróciły – ocenia prof. Filipiak.


Wiatr odnowy
Paweł Łukaszka, duszpasterz krakowskiego sportu, były bramkarz hokejowej reprezentacji Polski, jest pewien, że właśnie jesteśmy świadkami takiego cudu. W ciągu kilku dni rozsypał się misternie budowany przez pseudokibiców system wzajemnych aliansów i sojuszy.

Totalnej krytyce na internetowych forach poddano przywódców pchających do wzajemnej agresji i organizujących tzw. ustawki, czyli bójki i napady.

Fora pełne są inicjatyw i pomysłów zmierzających do usunięcia ze stadionów judzących haseł, zmiany tekstów piosenek i obowiązujących dotąd zwyczajów. Pomysły wychodzą z najbardziej niespodziewanych środowisk, z prawdziwych „kibicowskich dołów”.

Budzi to oczywiście pytania o wiarygodność składanych deklaracji. Ks. Fidelus jest jednak pełen nadziei, właśnie z tego powodu. – Jeśli ktoś bardzo zatwardziały się nawraca, to zwykle jest to nawrócenie bardzo głębokie. Dlatego trzeba tym kibicom wierzyć, bo ich intencje są naprawdę szczere.

Z forum kibiców
Może i mnie popier..., ale na drugi dzień po Mszy spaliłem swój szalik „Łowcy”. I wiecie co? Dobrze się z tym czuję. Czuję, że zrobiłem coś wielkiego, dla siebie, dla NIEGO! Dzisiaj idę kupić nowy szalik, normalny, w pasy. Wiślacy, nie oczekujcie, że was pokocham, ale obiecuję wam szacunek i mam nadzieję, że z wzajemnością. ZGODA – dla NIEGO, dla siebie, dla nas.
pasiaste_serce

Od wczoraj zgadzam się w pełni z Waszym określeniem stadionu Cracovii – to naprawdę „Ziemia Święta”, bo zdarzył się na niej CUD! A naszym wielkim obowiązkiem jest to teraz utrzymać w imię zmarłego Ojca Świętego – i nie tylko do końca żałoby narodowej i to nie tylko do derbów...
WhiteStar

Jestem starą babą (45 lat). Jeszcze kilka dni temu nie potrafiłabym wejść na stronę klubu piłkarskiego. Bo i po co?. A teraz jestem tu, by wyrazić słowa uznania dla kibiców z Krakowa. Czapki z głów przed wami za to, co zrobiliście!!!!!!! Jestem pod wrażeniem. Przywróciliście mi wiarę w mądrość młodych ludzi (myślę, że nie tylko mnie). Ojciec Święty byłby z was dumny! Tak trzymać! Życzę wytrwałości w pojednaniu. To było piękne. Dziękuję.
ewa

Co do głupich przyśpiewek, to zamiast wygwizdywania proponuje zagłuszanie! Zagłuszanie dopingiem, a najlepiej okrzykami przypominającymi, po co to robimy. Śpiewajmy wtedy razem: „Pojednanie dla Papieża” i „Nie ma lepszego nad JPII”, a najlepiej „Każdy to powie – Wojtyła rządzi w Krakowie!”.
rohan

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.