Zamieni węgiel na miedź

Marcin Jakimowicz, Przemysław Kucharczak

|

GN 13/2005

publikacja 30.03.2005 00:21

Biskup Stefan Cichy to jeden z największych autorytetów w Polsce w dziedzinie liturgiki. Studiował ją m.in. w Wiedniu. Dzisiaj szefuje komisji liturgicznej Episkopatu. Ma 66 lat.

Zamieni węgiel na miedź Tak jak lampka górnicza rozświetla mroki kopalni, tak Eucharystia rzuca światło na nasze życie – opowiada biskup Stefan. Józef Wolny

Biskup z laptopem
Jest najbardziej uporządkowaną osobą, jaką znamy – opowiadają o nim znajomi. Minuta po minucie zaplanowany plan dnia, porządek na biurku, ponad cztery tysiące grzecznie stojących w rzędach książek. Biskup Stefan Cichy jest niesamowicie konkretny i słowny: kiedy obieca ci tekst na piątek na siedemnastą, to możesz wtedy ze spokojem sprawdzić pocztę.

Nie rozstaje się ze swym laptopem. Nawet w czasie urlopu jego palce szybko stukają w klawiaturę: redagują, poprawiają teksty, odpisują na listy. W kilku językach: po niemiecku, włosku, łacinie i francusku.

Zna się na wielu komputerowych programach: nie tylko starannie przygotowuje treść książki, ale potrafi ją zredagować, złamać na strony i przygotować do druku.
Uwielbia góry. Co roku wyjeżdża w Tatry, spotkać go też można w Alpach. Diecezję legnicką poznał właśnie podczas wakacyjnych wypraw. Jako młody ksiądz przyjechał nawet do sanktuarium w Krzeszowie na motocyklu.

Co roku pod ziemię!
Największa pasja biskupa Stefana? Liturgia i Eucharystia. Jeszcze jako ministrant dostał od proboszcza książeczkę o Eu­charystii „Największy skarb”. Książeczka zawierała wiele przykładów wiary w Eucharystię od pierwszych wieków chrześcijaństwa do naszych czasów. Jego motto? Biskup Cichy odpowiada szczerze: „Być może zabrzmi to idealistycznie, ale ciągle trzeba sobie stawiać pyta­nie: co Chrystus powiedziałby na naszym miejscu, co by zrobił? Często zastanawiam się nad tym, jak by się zachował Chrystus, gdyby dwa tysiące lat temu stał w perspektywie takiej czy takiej sytuacji”.

Ciekawostką jest, że biskup Stefan dostał w Katowicach tytuł „honorowego dyrektora generalnego górnictwa”. Biskup czasem zakłada swój górniczy mundur i czako z zielonym pióropuszem. Jego przyjaźń z górnikami zacieśniła się przed paru laty. Podczas wizytacji w miastecz-ku Biertułtowy proboszcz zaproponował mu: „zanim Biskup przemówi do parafian, odwiedźmy ich przy pracy!”. – Zjechaliśmy wiec 400 metrów pod ziemię, do kopalni. Przyjrzałem się pracy górników. I tak brudny nie byłem chyba nigdy w życiu! – wspomina biskup Cichy.
Wraz z górniczym tytułem przyjął obowiązek, żeby przynajmniej raz w roku zjechać pod ziemię. Tak się składa, że wśród nowych diecezjan biskupa Cichego też są górnicy: tyle że miedzi, a nie węgla kamiennego.

Jan Paweł II mianowałnowego biskupa legnickiego.To Stefan Cichy, dotychczasowy pomocniczy biskup z Katowic.W Legnicy zastąpibiskupa Tadeusza Rybaka,który odchodzi na emeryturę.

- - - - - -

Zbieracz kościelnych dowcipów
Biskup Cichy ma niezwykłe hobby: zbiera dowcipy i anegdoty. Zwłaszcza humor kościelny:o księżach, kościelnych, ministrantach, a nawet... biskupach. W komputerze te dowcipy zajmują już 150 stron. – Mam też trzysta książek z kościelnymi anegdotami z różnych krajów. Na przykład książki zmarłego już niemieckiego księdza Heinricha Corteza, który obok swojego nazwiska zwykle dopisywał „humoris causa” – mówi.

Pytamy o ulubione anegdoty. – Choćby taka: proboszcz wybrał się do mechanika. Dzwonił, pukał, wołał, wszystko na nic. Zdziwił się, bo przecież brama była otwarta na oścież – mówi z uśmiechem Biskup. – Włożył więc w drzwi wizytówkę ze „współrzędnymi” biblijnego cytatu: Apokalipsa 3,20: „Oto stoję u drzwi i kołaczę”. W najbliższą niedzielę w koszyczku z kolektą znalazł wizytówkę mechanika z napisem: „Księga Rodzaju 3,10”: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się”.

Inna: dzieci się chwalą: „mój wujek jest proboszczem i wszyscy mu mówią: wielebny!” „To mało, bo o moim wujku biskupie mówią: jego ekscelencja!”. „Eee tam, mój wujek jest kardynałem i ludzie się do niego zwracają: eminencjo!” – mówi z uśmiechem trzeci. – A ostatnie dziecko mówi: „To jeszcze nic. Mój wujek proboszcz ma 140 kilo. Jak go ludzie widzą, to mówią: »Wszechmogący Boże!«.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.