Tu się nie gra, tu się przeżywa

Szymon Babuchowski

|

GN 12/2005

publikacja 16.03.2005 11:27

Nie potykamy się! Szybszy krok! Mojżesz, pospiesz się! Dzieci, nie wystawiajcie głów do kamery! – komenderuje siostra Jadwiga. Niełatwo zapanować nad 150-osobową ekipą aktorską, złożoną z samych amatorów. Siostra biega tam i z powrotem, między sceną a reżyserką, ustawia grających, pilnuje każdego szczegółu.

– Mogłoby się wydawać, że z tego rozgardiaszu nic nie wyjdzie, ale zobaczy Pan, że w sobotę wszystko zagra tak, jak powinno – uśmiecha się Święty Piotr.

Skąd ta pewność u Mariana Sowy, odtwórcy roli Kefasa? Ano stąd, że udaje się już od 21 lat. Zalążek misterium „Męka Pańska” zrodził się bowiem w 1984 roku. Nie od razu było to dzieło tak monumentalne – rozwijało się stopniowo. Zaczęło się od Drogi Krzyżowej, którą siostra Jadwiga Wyrozumska, elżbietanka, przygotowywała w jednym z cieszyńskich kościołów wraz z dziewczętami z internatu. – Był już gotowy scenariusz, kiedy uświadomiłam sobie jedną rzecz: przecież dziewczyna nie może być Jezusem! Wtedy znalazł się Staszek Pońc, który świetnie się sprawdził w tej roli i gra ją do dziś.

Teraz spektakle odbywają się na deskach Teatru im. Adama Mickiewicza w Cieszynie, zgodę na wykorzystywanie muzyki udzielił Wojciech Kilar, a cała grupa została włączona do stowarzyszenia „Europassion”, zrzeszającego artystów wystawiających misteria.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.