Wakacje aż do końca

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 04/2008

publikacja 28.01.2008 11:42

Mimo postępów w dziedzinie ochrony praw, w szkole wciąż szczególnie jaskrawo występuje nietolerancja dla nieuków i dyskryminacja leniów

Od czasu do czasu pojawia się na publicznym forum rzecznik praw ucznia, który nie ustaje w tropieniu niegodziwości dotykających dzieci i młodzież w wieku szkolnym. Parę tygodni temu ogłosił, że zadania domowe są narzędziem ucisku nastolatków, więc należałoby je zlikwidować. Potem oburzył się na wprowadzony tu i ówdzie obowiązek deponowania telefonów komórkowych na czas lekcji. W sukurs przyszli niektórzy rodzice, utrzymując, że w ten sposób uniemożliwia się uczniom kontakt z rodzicami. Jak powszechnie wiadomo, kontakt z mamą podczas lekcji polskiego jest niezbywalnym prawem ucznia, który nie może być pozbawiony wsparcia rodziny i pozostawiony sam na sam z tragedią Janka Muzykanta. A w czasie przerwy sieci komórkowe są przeciążone: każda uczennica ma wszak prawo do informowania na bieżąco o postępach w konsumpcji drugiego śniadania.

Wystąpienia rzecznika, jakkolwiek śmiałe, są jednak przepojone zgniłą kompromisowością. Należy stwierdzić z całą mocą, że system edukacyjny jako taki jest opresyjny i nadmiernie okrutny. Mimo postępów w dziedzinie ochrony praw, wciąż występują tu szczególnie jaskrawo nietolerancja dla nieuków i dyskryminacja leniów, a przecież nie można kogoś prześladować tylko dlatego, że ma orientację na lenistwo. Uczniowie są oceniani w skali od 1 do 6, co już samo w sobie generuje różnice. Lekcje trwają 45 minut, wymagają skupienia i nie są przerywane blokami reklamowymi. Jak to można wytrzymać? A mundurki? Egzaminy? Równania kwadratowe i euglenę zieloną? Narzuca się wniosek, żeby szkoły zlikwidować i cieszyć się prawdziwą wolnością, co już proponowali ministrowie króla Maciusia I.

Dlaczego nie likwiduje się szkoły jako takiej? Bo konsekwencją byłaby likwidacja urzędu rzecznika praw ucznia. Chociaż kto wie: skoro nie będzie szkoły, to pewnie o konsekwencjach będziemy wiedzieli tyle, ile owo plemię indiańskie, w którym panował matriarchat – tamtejsi panowie nie dostrzegali swojego wkładu w rozwój populacji. Trochę to jeszcze potrwa, ale zjednoczone wysiłki rzeczników, którzy nie protestują w obronie prawa dzieci do uzyskania rzetelnej wiedzy, w końcu doprowadzą do upadku cywilizacji, która może ma wady, ale ją lubimy, bo lubi się to, co się ma. Można się rzecznikami nie przejmować – sąsiedzi Noego też myśleli, że popada i przestanie. A nawet jeśli cywilizacja upadnie – tyle ich już przecież upadło. Ciekawe, że wspólną cechą wszystkich upadłych cywilizacji był brak obowiązkowego maturalnego egzaminu z matematyki. Że nie było matury? Pewnie jakiś rzecznik ją zlikwidował.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.