70 1240 1024 1111 0000 0270 2746

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 02/2008

publikacja 14.01.2008 09:00

Niemal wszystkie media, prywatne czy publiczne, zajmują się głównie problemami polityków aktualnych, byłych i niedoszłych. Oraz problemami dziennikarzy ...

Całkowity zanik aparatu państwowego spowodował wzrost dobrobytu. To cytat z wywiadu profesora Tazbira, który rozmawiał z red. Mazurkiem z „Dziennika” na temat czasów saskich. To se ne vrati, jak mawiają nasi południowi pobratymcy. A szkoda (albo Škoda, jak mawiają pobratymcy), bo czasami państwa mamy potąd, a nawet potamtąd.

Co prawda państwo wycofuje się z różnych dziedzin. Usłyszałem, że nie ma zamiaru wydawać licencji taksówkarzom, ale powiedzmy sobie szczerze – akurat tutaj mam wątpliwości. Dotychczas taksówkarzom ufałem, że dowiozą mnie bezpiecznie na miejsce – w przeciwieństwie do polityków, do których mam pełne zaufanie, iż wywiodą nas na manowce. Gdy Sasi wycofywali się z powinności państwowych, to czynili to z lenistwa (leniwi Niemcy – czy to możliwe? Prof. Tazbir twierdzi, że w XVII w. to Niemcy uchodzili za najbardziej pijacki naród Europy, więc pewnie i lenistwo nie było im obce). Teraz politycy niestety nie są leniwi. Od rana do wieczora, świątek, piątek czy niedziela, nieustannie myślą, jakby tu jeszcze bardziej związać się z narodem.

Niczego tak nie pragną jak tego, by ich problemy stały się problemami narodu. W przeciwieństwie do Sasów zawracają nam głowę, tym skuteczniej że do dyspozycji mają media. Niemal wszystkie one, prywatne czy publiczne, zajmują się głównie problemami polityków aktualnych, byłych i niedoszłych. Oraz problemami dziennikarzy: jedną z najważniejszych informacji w ostatnich dniach było doniesienie na temat posady p. red. Lisa. A my tego pokornie słuchamy, bo to media wyznaczają rytm naszego życia. Wszędzie tak jest. Parę dni temu telewizja pokazywała po raz kolejny film o locie Apollo XIII – niecały rok po lądowaniu człowieka na Księżycu nikogo już nie interesowała kolejna wyprawa; dopiero groźba katastrofy przyciągnęła reporterów. A przecież każda wyprawa na Srebrny Glob powinna zaciekawić, bo było ich ledwie kilka; ostatnia 35 lat temu. No ale nie brał w nich udziału żaden działacz partyjny, więc sprawa nie była aż tak ważna.

U nas ostatnio politycy, zwłaszcza ci przegrani, odkryli na nowo, że można zasłużyć na wzmiankę, atakując Kościół, w którym szukają winnego swoich porażek. Toteż słyszymy o nadzwyczajnej wadze zapłodnienia in vitro, par jednopłciowych oraz budowy Świątyni Opatrzności. Prawdę mówiąc, my, katolicy, moglibyśmy spróbować zbudować świątynię z własnych składek. Choćby po to, by potem wmurować tablicę: „Ten kościół Ojczyzna z datków zbudowała, z wyjątkiem pani Senyszyn, która dać nie chciała”. Numer konta podany jest w tytule.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.