Tanio

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwerystecie Śląskim

|

GN 31/2007

publikacja 01.08.2007 13:43

W naszym kraju wakacje są wciąż wyzwaniem dla wielu osób, których nie stać na pokrycie wydatków z nimi związanych. Jednak nawet i u nas dalekie podróże spowszedniały

Maciej Sablik Maciej Sablik

Mimo że wciąż wiele osób (w tym niżej pod-pisany) czeka na wakacje jak na wybawienie z codzienności, to przecież nie jest to już okres aż tak niezwykły w porównaniu z resztą roku, jak to bywało jeszcze niedawno. Przede wszystkim okazji do wypoczywania i wyjazdów mamy w ciągu dwunastu miesięcy coraz więcej. Przyzwyczailiśmy się do wolnych sobót, które jeszcze niedawno stanowiły zdobycz socjalną, wydzieraną władzy. W ciągu roku przeżywamy kilka przedłużonych weekendów, zamieniających się w miniurlopy. Kapitalizm szybko odkrył nowe możliwości i zachęca do wyjazdów ,,na okrągło”. Nie trzeba już czekać na lipcowe czy sierpniowe upały w Polsce, zawsze można znaleźć jakiś kraj, w którym jest ciepło, a krótkie poszukiwania w Internecie pozwolą dotrzeć na plażę. To oczywiście kosztuje, ale koszty nawet w naszym kraju można mierzyć w miesięcznych pensjach. Pamiętam czasy, kiedy wyjazd nad ciepłe morza był mrzonką, dziś słyszę, że niektórzy snobują się i krzywią na wczasy w Egipcie, w towarzystwie nie wypada nawet o tym opowiadać. A tym bardziej spraszać przyjaciół na pokaz przezroczy – to zawsze było nudne, a dzisiaj, gdy istnieją kanały telewizyjne specjalizujące się w reportażach z egzotycznych wysp i ekstremalnych wędrówek, amatorskie zdjęcia spod Akropolu lub ze szczytu Kilimandżaro nie są w stanie przerwać drzemki najbardziej uprzejmych gości.

To prawda, że w naszym kraju wakacje są wciąż wyzwaniem dla wielu osób, których nie stać na pokrycie wydatków z nimi związanych. Jednak nawet i u nas dalekie podróże spowszedniały. Duża w tym zasługa Jana Pawła II, dzięki któremu ruszyły pielgrzymki do Rzymu, demokratyzujące nasze podróże zagraniczne. Dzisiaj chyba nie ma kraju, w którym nie można spotkać Polaków, przybyłych tam w celach turystycznych. Oczywiście jesteśmy w mniejszości, bowiem podróżowanie stało się aż nadto popularne. Na portalu ,,Wiara” przeczytałem komentarz Andrzeja Macury, który dowodzi, że zwiedzane podczas wakacji kościoły dobitnie pokazują chrześcijańskie korzenie naszego kontynentu. To prawda, ale proszę spróbować dostać się do którejś ze znanych świątyń w sierpniu. We Włoszech trzeba odstać parę godzin, żeby wejść do San Marco w Wenecji czy katedry florenckiej. Rzesze turystów o wszystkich odcieniach skóry wypełniają place, ulice, muzea i kawiarnie. Przywożą ich samochody, autokary, pociągi, statki i samoloty. Podróże stały się tanie, podobnie jak tanie stały się zegarki, komputery, telefony, żywność i auta. Trzeba się naprawdę wysilić, żeby odnaleźć coś cennego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.