GN Sandomierz - poleca

Mariusz Bobula

|

GN 05/2005

publikacja 26.01.2005 13:57

Kolęda nadziei

Księża zgodni są w ocenie, że kolęda daje znakomitą szanse lepszego poznania ludzi i bliższego z nimi kontaktu.

- Inaczej rozmawia się bezpośrednio w domu człowieka, a inaczej mówi się do niego w kościele – twierdzi jeden z proboszczów. - Podczas kazania muszę mieć świadomość, że przemawiam do tłumu, stosuje zatem uniwersalne zwroty dotyczące kwestii wiary i zbawienia, gdyż wiem, że słucha mnie dziecko, osoba starsza, lekarz, prawnik, nauczyciel i prosty robotnik. Wbrew pozorom napisanie dobrego kazania, które można zaaplikować ogółowi, to wielka sztuka – dodaje kapłan.

Kolęda natomiast – podkreślają księża – daje kapitalną sposobność zauważenia duchowych i materialnych potrzeb danej rodziny oraz pojedynczego człowieka. Właśnie podczas kolędy ksiądz ma możliwość – w delikatny oczywiście sposób – poruszać najtrudniejsze problemy moralne danego człowieka. Rozmowa z ludźmi – parafianami – odbywa się w ich domu. Poprzedzona jest wspólną modlitwą, co zakłada, przynajmniej w pewnej mierze, czystość serca i dobrą wolę skorzystania z nauki księdza. Nie każdym domu jest oczywiście taka potrzeba.

Czyżby wizyta duszpasterska mogła stanowić panaceum na problemy moralne Polski? W pewnym sensie tak. Trzeba jasno postawić tezę: kolęda może i powinna pomóc człowiekowi w odnalezieniu zagubionych gdzieś relacji z Bogiem. Tym samym – kolęda – jako silna polska tradycja – ma związek z poprawą moralności społeczeństwa. Obecność księdza w domu uświęca rodzinę, zwraca jej oczy ku Bogu.

- W kolędzie chodzi też o to – zauważa pewien starszy kapłan – żeby nikt nie czuł się samotny, opuszczony, zostawiony samemu sobie. Kolęda – to czyniony w imię Boże – gest manifestacji międzyludzkiej solidarności oraz praktyczny sposób wcielania jej w życie. Ból dzielony we wspólnocie zawsze się rozkłada, a radość mnoży.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.