Byle delikatnie i ostrożnie…

Iza Paszkowska , polonistka, matka 4 dzieci

|

GN 49/2010

publikacja 12.12.2010 21:54

Uczę klasę I. Dwóch rozrabiaków sprawia mi spore trudności. Jeden z chłopców jest rozpieszczony do granic możliwości. Drugi wychowuje się bez ojca.

Iza Paszkowska, polonistka, matka 4 dzieci Iza Paszkowska, polonistka, matka 4 dzieci

Mb>Wiem, że to małe dzieci, ale nie potrafię się pogodzić z pyskówkami, które próbują ze mną prowadzić. Podczas zebrania przedstawiłam obu mamom te problemy, potwierdziły, że też sobie nie radzą, a następnie poszły do dyrekcji. Zostałam nazajutrz wezwana, zbesztana, przypomniano mi, że należy być niezwykle delikatnym w stosunku do dzieci i rodziców.

Mało tego, podczas niedawnego szkolenia przekonywano nas, by rodzicom pokazywać tylko dobre strony ich dzieci, a o negatywach mówić z uśmiechem na ustach. A ja wymyśliłam wreszcie prosty sposób na moich chłopaków. Pod koniec każdego dnia mają szansę otrzymać serduszko dla mamy. Są tym zachwyceni, bardzo się starają, praca całej klasy przebiega w lepszej atmosferze. Czy faktycznie nauczyciel nie powinien zgłaszać rodzicom problemów z ich dziećmi?
Wychowawczyni klasy I.

Rozpieszczone i rozedrgane emocjonalnie dzieci bardzo potrzebują jasnych zasad. Czują się wówczas bezpiecznie. Obaj chłopcy przekraczali granice i pewnie uważnie obserwowali, co z tego wyniknie. Gdy dorośli nie reagują lub okazują bezradność, w umyśle dziecka powstaje chaos i w końcu nie jest ono pewne niczego. Tymczasem w człowieku tkwi potrzeba harmonii. Poza tym każdy jest z natury dobry i chce, by inni jego dobro dostrzegali. Pani tę potrzebę świetnie wykorzystała i oto chłopcy mogą wręczać swoim kochanym mamom serduszka. Ktoś może zauważyć, że całe zamieszanie było niepotrzebne, że od razu mogła Pani zadziałać.

Ale czy przedstawienie problemów rodzicom to przekraczanie praw przez wychowawczynię? Wszyscy marzą, by na wywiadówce usłyszeć dobre wiadomości. Nie chcę uogólniać problemu. Każda sytuacja jest nieco inna. Bardzo podobała mi się pewna starsza już wychowawczyni w liceum, która na pierwszym zebraniu mówiła, że bardzo jej zależy na naszych dzieciach. Lecz jeśli rodzice nie będą sobie życzyli uwag czy sugestii, to ona przetrzyma z brykającym nastolatkiem kilka krótkich lat. Natomiast rodzice będą rodzicami zawsze i nie uciekną od problemów. Pewnie, że można rozmawiać delikatnie. Jest jednak wtedy obawa, że problem zostanie zlekceważony. Bardzo przydatne jest zrozumienie, że zarówno nauczyciele, jak i rodzice mają jeden cel. Jeśli jednak nie ma innych możliwości, należy działać samej w zgodzie z własnym sumieniem. Ważne, że odniosła Pani sukces, gratuluję.

Jeśli chcesz zadać pytanie w sprawie problemów w rodzinie napisz do mnie: ipaszkowska@goscniedzielny.pl
lub na adres redakcji: skr. poczt. 659, 40-042 Katowice

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.