Orbán przelicytował

Maciej Legutko

|

GN 51-52/2022

publikacja 22.12.2022 00:00

Węgierska gospodarka pogrąża się w kryzysie, a w wyjściu z niego nie pomogą napięte relacje na linii Budapeszt–Bruksela.

Premier Węgier znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Premier Węgier znalazł się w bardzo trudnej sytuacji.
Franc Zhurda /AP Photo/east news

Czarne prognozy na jesień i zimę dla Unii Europejskiej nie sprawdziły się. Kryzys energetyczny został zażegnany, a inflacja zaczęła wyhamowywać. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła już sukces, mówiąc: „Tej zimy jesteśmy bezpieczni”. W jednym kraju Wspólnoty sytuacja okazuje się jednak gorsza od przewidywań, a kryzys ekonomiczny dopiero nabiera rozpędu – są to Węgry. Widocznym objawem problemów jest kryzys paliwowy, do którego doprowadziła próba utrzymania przez rząd regulowanej ceny benzyny. W grudniu zaczęło jej brakować na stacjach. Władze musiały w trybie nagłym uwolnić ceny. Węgry najpewniej na długie miesiące staną się krajem z najwyższą inflacją w UE. Aby poprawić sytuację gospodarczą, Orbán potrzebuje unijnych funduszy, wstrzymywanych przez Komisję Europejską za łamanie praworządności i korupcję. Do ich odblokowania próbował przekonać szantażem: wetując unijną pomoc dla Ukrainy. Zagrywka ta nie powiodła się.

Panika na stacjach

Gdy w drugiej połowie 2021 r. inflacja w Unii Europejskiej zaczęła rosnąć, napędzana szybującymi cenami energii oraz postpandemicznym odrodzeniem popytu w gospodarce, rząd Fideszu zaproponował najbardziej radykalne we Wspólnocie rozwiązania. W październiku i listopadzie 2021 roku zamrażano ceny kolejnych produktów: mąki, cukru, mleka, mięsa, ale też stóp procentowych kredytów oraz paliwa. Cena 95-oktanowej benzyny została ustawowo określona na maksymalnie 480 forintów (około 6 złotych). Decyzje te bez wątpienia odegrały kluczową rolę w zwycięstwie Fideszu w wyborach parlamentarnych 3 kwietnia 2022 r.

Niedługo po wyborach rząd zaczął stopniowo ograniczać kategorie uprawnionych do taniego tankowania. W sierpniu 2022 roku z tego przywileju mogły korzystać już tylko osoby prywatne mające samochody na węgierskich rejestracjach, taksówki i maszyny rolnicze. Nie zapobiegło to jednak fali bankructw małych stacji paliw ani zahamowaniu importu paliwa, który stał się nieopłacalny. Trudną sytuację na rynku pogorszyły zaczęte w sierpniu 2022 roku prace konserwacyjne w głównej rafinerii państwowego koncernu paliwowego MOL w mieście Százhalombatta. Ponadto 15 listopada rosyjskie ataki rakietowe doprowadziły do uszkodzenia na Ukrainie stacji transformatorowej rurociągu Przyjaźń. Czasowo wstrzymany został dopływ paliwa na Węgry. Od tego momentu rafinerie MOL-u osiągały tylko połowę mocy produkcyjnej.

Problemy infrastrukturalne, rozpędzająca się inflacja i przecieki o końcu sztywnych cen paliw doprowadziły do paniki na stacjach – utworzyły się ogromne kolejki. Na początku grudnia na jednej czwartej stacji MOL-u zabrakło paliwa. Ostatecznie 6 grudnia o godzinie 22.30 szef kancelarii premiera Gergely Gulyás i prezes MOL Zsolt Hernádi ogłosili, że od północy rząd wycofuje się z regulowanych cen paliw. Zgodnie z przewidywaniami Gulyás obwinił o kryzys paliwowy Unię Europejską i wprowadzenie przez nią sankcji na rosyjską ropę. Jest to manipulacja, ponieważ z sankcji wyłączona jest ropa płynąca rurociągami (w ten sposób dociera na Węgry), a obostrzenia weszły w życie 5 grudnia, czyli kilka dni po rozkręceniu się paniki na stacjach.

Uwolnienie cen paliw to kolejny cios dla gospodarki i zły prognostyk na przyszłość. Inflacja na Węgrzech w listopadzie wyniosła 22,5 proc. Szczególnie szybko drożeje żywność, w ciągu roku o 43,8 proc. Węgierski minister gospodarki przyznał, że po zniesieniu regulowanych cen paliw należy się spodziewać zwiększenia inflacji o kolejne 2–3 punkty procentowe. Z kolei wzrost gospodarczy w trzecim kwartale obniżył się w porównaniu z wcześniejszym kwartałem (spadek z 6,5 do 4 proc.).

Działania rządu otwarcie skrytykował prezes węgierskiego banku centralnego Györ­gy Matolcsy. Jego wystąpienie z 6 grudnia było bardzo pesymistyczne. Stwierdził, że Węgry są wśród pięciu krajów świata najbardziej zagrożonych kryzysem. Zapowiedział, że w 2023 roku inflacja w kraju będzie najwyższa w całej UE. Matolcsy za ten stan rzeczy obwinił Viktora Orbána. Zaapelował o zniesienie wszystkich utrzymywanych jeszcze limitów cen. Po panice paliwowej w sklepach zaczynają być widoczne braki innych produktów o regulowanych cenach, jak cukier czy mleko.

Próba wzięcia zakładnika

W tej trudnej sytuacji gospodarczej Węgry potrzebują pieniędzy z UE. Umocniłyby one walutę, uspokoiły inwestorów i pozwoliłyby na podjęcie nowych programów antyinflacyjnych. Budapeszt nadal jednak czeka na wypłatę 5,8 miliarda euro z Krajowego Planu Odbudowy, a od 18 września pozostaje zamrożonych 65 proc. środków z unijnego Funduszu Spójności dla Węgier na lata 2021–2027 (7,5 mld euro).

Premier Orbán, przyzwyczajony do twardych negocjacji z Brukselą, uciekł się do szantażu, a jego zakładnikiem stała się Ukraina. 9 listopada Komisja Europejska ogłosiła wart 18 miliardów euro pakiet pomocy ekonomicznej dla Ukrainy. Wypłata miałaby ruszyć od początku 2023 roku. Premier Węgier zapowiedział weto. Tłumaczył, że pomoc powinna iść z tytułu bilateralnych umów między krajami UE a Ukrainą, a nie na zasadzie wspólnego kredytu przyznawanego przez Unię. Nieoficjalnie wiadomo było, że to kolejna próba politycznego targu podejmowanego przez Orbána. W zamian za rezygnację z blokowania pomocy dla Ukrainy (i z weta dla unijnego podatku dla międzynarodowych korporacji) premier Węgier chciał wymusić odblokowanie unijnych pieniędzy.

Przez chwilę wydawało się, że szantaż okaże się skuteczny. Media donosiły, że Francja i Niemcy miały naciskać na Komisję Europejską, by odblokowała fundusze dla Węgier. 6 grudnia ministrowie finansów krajów UE poprosili KE o „nową analizę” dotyczącą węgierskich funduszy unijnych. Trzy dni później Komisja podtrzymała jednak swoje stanowisko, poparcie dla niej wyrażali też wpływowi politycy i frakcje Parlamentu Europejskiego. Przeciwko węgierskiemu szantażowi wystąpiły też Czechy, sprawujące do końca 2022 roku prezydencję w Radzie UE. Czeski minister finansów Zbyněk Stanjura rozpoczął prace nad stworzeniem alternatywnego systemu pomocy finansowej dla Ukrainy z pominięciem węgierskiego weta.

Orbán, mający w ręku coraz słabsze karty i perspektywę utraty od 2023 roku zarówno KPO, jak i Funduszu Spójności, ostatecznie musiał ustąpić. W nocy z 12 na 13 grudnia na spotkaniu ambasadorów krajów UE osiągnięto porozumienie. Zgodnie z regułami dyplomacji obie strony przedstawiają je jako sukces, lecz dla Węgier to oczywista porażka. Orbán zrezygnował z wetowania pomocy dla Ukrainy i podatku dla korporacji. W zamian musiał się zadowolić obietnicą zaakceptowania KPO przed końcem roku (i tak zostanie on wypłacony dopiero po spełnieniu przez Węgry tzw. kamieni milowych) oraz pogodzić się z zamrożeniem części środków z Funduszu Spójności. Jedyne ustępstwo Brukseli to zamrożenie 55 proc. pieniędzy zamiast zapowiadanych wcześniej 65 proc.

Rosyjski koń trojański

Blokowanie pomocy dla Ukrainy było dla Orbána elementem rozgrywki z Komisją Europejską. Przyczyni się jednak do dalszego umocnienia wizerunku Węgier jako rosyjskiego konia trojańskiego we Wspólnocie. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę Budapeszt utrudnia przyjęcie i „rozmywa” kolejne pakiety sankcji przyjmowane przez Unię. Prorządowe media na Węgrzech za pogarszającą się sytuację gospodarczą w kraju winią unijne sankcje. Taka retoryka pada na podatny grunt, bo według sondażu serwisu 24.hu z sierpnia 2022 roku tylko 3 proc. wyborców Fideszu uważa Rosję za winną wybuchu wojny. Połowa ankietowanych wskazuje na odpowiedzialność NATO i USA. 25 sierpnia, po wydaniu zgody Węgierskiego Urzędu Energii Atomowej, zaczęły się przygotowania do rozbudowy przez rosyjski koncern Rosatom węgierskiej elektrowni Paks. To jedyna w Unii inwestycja energetyczna realizowana obecnie przez Rosjan. Szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó, częsty gość Siergieja Ławrowa w Moskwie, nie ustaje w poszukiwaniu nowych członków prorosyjskiego stronnictwa w Unii Europejskiej. 5 grudnia podczas wizyty w Bratysławie spotkał się też z liderami słowackich partii uważanych za przychylne Moskwie – Robertem Fico ze SMER-u i Andrejem Danko ze Słowackiej Partii Narodowej.

Zmuszenie Węgier do wycofania swoich wet to najbardziej spektakularna porażka Orbána na forum unijnym. Coraz trudniejsza sytuacja gospodarcza w kraju sprawia, że premier Węgier będzie musiał na dłużej złagodzić swoją postawę na forum unijnym. Zwłaszcza że narzędzia do poprawy sytuacji ekonomicznej kraju są w ręku Brukseli, a nie Moskwy.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.